Będąc w Dali, warto wybrać się do jakiejkolwiek knajpy, w której spożywa się gatunki zwierząt i roślin występujących tylko lokalnie. Pomijam już ryby z Jeziora Erhai - w sumie poszczególne odmiany karpiowatych różnią się od siebie nawzajem niewiele, a idea zupy rybnej podobna jest w Yunnanie i w Polsce. Poza wspaniałą żabią skórką spragnionym dziwnych smaków mogę doradzić wodorosty z Erhai.
Długołodygowe i długolistne wodorosty różnią się bardzo w smaku od tych japońskich. Przede wszystkim, zamiast je sprasować, wysuszyć czy cokolwiek innego, podaje się je tutaj na świeżo, jako jarzynę, smażone lub gotowane z bulwami taro. Spróbowałam wszystkich wersji; nie jestem fanką taro, więc to najbardziej tradycyjne połączenie niespecjalnie mnie urzekło. Za to świeże, usmażone na czosneczku łodygi i kwiaty wodorostowe bardzo mi podeszły.
Przyrządzenie jest proste: po odłowieniu wodorostów trzeba je przepłukać (i ewentualnie przechowywać) w wodzie, a przed przyrządzeniem odsączyć. Usmażyć albo ugotować, doprawiając solą i czosnkiem do smaku. Moim zdaniem najlepsze są w knajpie "Pachnie na 10 mil". ;)
Wyglądają smakowice.
OdpowiedzUsuń