2015-11-25

Prezenty dla fana Yunnanu

25 dzień danego miesiąca = akcja W 80 blogów dookoła świata. Oczywiście jeśli zdążę. I jeśli wpadnę na pomysł, co mogę zmieścić pod narzuconym z góry tematem. I jeśli temat w ogóle do mnie przemówi. Zazwyczaj jednak się udaje, bo to przecież szansa na zerknięcie na mój kawałek świata pod trochę innym kątem.
Tym razem, z racji zbliżających się Świąt, postanowiliśmy napisać o tym, co fan danego kraju/języka/miejsca może dostać pod choinkę od bliskich sprzyjających jego manii. Oczywiście - absolutnie nie ograniczamy Was do robienia prezentów wyłącznie świątecznych! Róbcie te prezenty tak często, jak tylko możecie, przecież dawanie jest stokroć przyjemniejsze od brania, prawda? Kolejność pomysłów na prezenty jest absolutnie przypadkowa, dodawałam je w miarę przypominania sobie, co mnie cieszyło.

Herbata

Yunnan to królestwo herbaty. Setki gór i pagórków porośnięte są herbacianymi krzewami i drzewami, robi się z nich różne gatunki herbaty, ale głównie zieloną, białą, czarną i pu'er. Z pu'eru Yunnan słynie najbardziej, ale jest to raczej prezent dla zadeklarowanych fanów tego typu herbaty; przeciętnemu śmiertelnikowi pu'er rzadko smakuje za pierwszym razem. Z moich osobistych doświadczeń wynika, że miłość do pu'erów rodzi się stopniowo, ale kiedy już do niej dojrzejemy, na inne gatunki herbaty patrzymy z lekkim politowaniem - bo co to za herbata, której nie da się parzyć minimum 30 razy?... Dla początkujących herbaciarzy polecałabym więc raczej yunnańskie herbaty czarne i zielone. Oczywiście miłym dodatkiem do herbaty są utensylia potrzebne do właściwego jej zaparzenia. Wszystkie te rzeczy, wraz z setkami cudownych herbat można nabyć w Kunmingu w Mieście Herbaty. Przy kupnie serwisu herbacianego zwróćcie szczególną uwagę na słynną ceramikę z Jianshui.

Robaki

Mam przyjaciółkę, która każdą wizytę w Kunmingu zaczyna pytaniem: "czy pójdziemy na robaki?", a jeśli odpowiedź jest twierdząca, zaczyna podskakiwać z radości. Przyjaciółka, nie odpowiedź. Tak, Yunnan słynie ze spożywania insektów - szarańcza, konik polny, zadrzechnia vel robak bambusowy, larwa szerszenia - wszystkie razem i każde z osobna to doskonałe źródło białka i smakowita przekąska zarazem. Dla wszystkich tęskniących za tymi cokolwiek nietypowymi delicjami, Yunnan przygotował... weki. Można więc kupić słoik ulubionych robaków i zawieźć stęsknionemu fanowi Yunnanu...

Fajka

Yunnan słynie nie tylko z herbaty, ale również z tytoniu. O samym tytoniu się nie wypowiem, bo nie palę, nie zamierzam i się nie znam, ale istnieje jedna okołotytoniowa pamiątka, która jest kwintesencją Yunnanu: bambusowa fajka wodna. Bambus się na fajkę wodną świetnie nadaje, ponieważ jest pusty w środku i wygodny w obróbce. Dlatego na każdym większym targu z durnostojami można znaleźć setki fajek - od maleńkich, ozdobnych, aż po wielgachne, takie, które trzeba palić opierając je o podłogę.

Stroje ludowe

Yunnan zamieszkuje ponad 26 grup etnicznych, które w dodatku są jeszcze wewnętrznie podzielone. Mają różne języki, różne pismo, różne zwyczaje - i oczywiście różne stroje. Wyjeżdżając z Yunnanu, sama się obkupiłam w te cudne ciuchy; nie wpadłam wówczas na to, że mogłabym takie stroje podarować komuś w prezencie. Do moich ulubionych należą stroje dajskie, yijskie, bajskie, stroje ludu Naxi, Sani, Hani i Lisu, tybetańskie... Och, właściwie trudno powiedzieć, których nie lubię...

Dalijski tie-dye

Skoro już jesteśmy przy strojach, powiem o najsłynniejszym bodaj yunnańskim materiale, czyli dalijskich tkaninach nierównomiernie farbowanych. Uważam, że świetnie się nadają jako prezent nie tylko dla fana Yunnanu czy Chin, a po prostu dla każdego miłośnika rękodzieła. Tkaniny te są wykonywane teraz właściwie dokładnie tak, jak setki lat temu. Kiedyś podejrzałam cały proces produkcji; jeśli Was to ciekawi, zerknijcie tutaj. Sama mam w domu parę takich obrusów i nawet tradycyjnie wykonaną bluzkę.

Róża

To znaczy właściwie nie sama róża, a produkty z różą. Może Was to szalenie zdziwić, ale Yunnan słynie z różanych produktów - od konfitur przez różane ciasteczka aż po kremy i wody toaletowe. Sama ich chętnie używam - są dobrej jakości, nie uczulają no i - przede wszystkim - pięknie pachną. Chociaż z ręką na sercu powiem, że ja i tak najbardziej lubię różę spożywać na kanapce albo jako nadzienie drożdżowych rogalików... 

I właściwie na tych drobiazgach mogłabym skończyć, bo w sumie są to prezenty ciekawe i - z punktu widzenia fana Yunnanu - fajne. Zapytałam jednak Przyjaciółkę, w Yunnanie mocno zakochaną, co Ona by poleciła jako prezent okołoyunnański. No i strzeliła: po pierwsze - żarcie (no tak, ja nie wymieniłam nic poza robakami, ale dla przeciętnego śmiertelnika półmetrowa laska cynamonu, któraś z licznych przekąsek czy choćby przepyszny yunnański ryż byłyby na wagę złota), a po drugie...

Chuiguo

Czyli specjalny cynowy garnek do przygotowania yunnańskiego gorącego kociołka. Składa się z miski i z kominopiecyka,
dzięki któremu miska jest cały czas podgrzewana; jest to naczynie mocno tradycyjne i faktycznie bardzo yunnańskie, ale może trochę nieporęczne - zajęłoby pewnie prawie całą walizkę... To może polecę, również dla łasuchów, yunnański ceramiczny garnek parowy, z którego wychodzi najlepszy rosół świata?

No dobrze. To wszystko są prezenty bardzo yunnańskie, ale mają jedną zasadniczą wadę - można je dostać tylko w Yunnanie. Co jednak z tymi, którzy chcieliby poczuć się jak w Yunnanie, ale nie mogą chwilowo opuścić Polski? Dla tych idealnym prezentem będzie zapewne książka

Niebo w kolorze indygo

Od razu mówię: nigdy nie czytałam w całości, w ręce trafiło mi zaledwie parę stron i już na tych paru stronach znalazłam błędy rzeczowe. Cóż, dziewczę spędziło w Yunnanie tylko dwa lata - niby dużo, ale prawie cztery razy mniej ode mnie, więc i potknięcia się zdarzają. Jednak soczystość opisów i wspaniałe zdjęcia moim zdaniem równoważą niedostatki. Myślę, że dla każdego zakochanego w Yunnanie człowieka będzie ta książka wspaniałą sentymentalną podróżą.

Na tym skończę. A dla Was - pomysły na prezenty związane z innymi częściami świata:
Francja: Madou en France - Francuska wishlista, czyli prezenty dla frankofila; Francais mon amour - 5 pomysłów na prezent dla miłośnika Francji; Love for France - Co dać frankofilowi pod choinkę?; Blog o Francji, Francuzach i języku francuskim: Kochanie, co mi kupisz pod choinkę?
Hiszpania: Hiszpański na luzie - Prezenty dla miłośników Hiszpanii?
Kirgistan: O języku kirgiskim po polsku - Pomysły na prezenty dla osób zainteresowanych Kirgistanem
Niemcy: Językowy Precel - 3 pomysły na prezenty dla miłośników języka niemieckiego; Niemiecka Sofa - Prezent dla wielbiciela języka niemieckiego
Norwegia: Pat i Norway - Prezenty, które ucieszą każdego norwegofila
Rosja: Blog o tłumaczeniach i języku rosyjskim: Idealny prezent dla...
Stany Zjednoczone: PAPUGA Z AMERYKI: 10 prezentów dla wielbicieli Ameryki
Szwajcaria: Między Francją a Szwajcarią - Pomysły na prezenty dla wielbicieli Szwajcarii; Szwajcarskie Blabliblu - Szwajcarskie prezenty świąteczne
Szwecja: Szwecjoblog - Pomysły na prezenty dla miłośników Szwecji
Wielka Brytania: Angielska Herbata - Najlepsze pamiątki z Londynu; Angielskic2 - Top Naj prezenty dla Anglofila; Angielski dla każdego - Pomysły na prezenty dla fana języka; English with Ann - prezenty z UK czyli moja wish-lista; LANGUAGE BAY - Pomysły na prezenty dla fana Wielkiej Brytanii - W 80 blogów dookoła świata; English at Tea - Prezenty dla miłośnika Wielkiej Brytanii; English my way - Czym uszczęśliwić anglofana
Włochy: Primo Cappuccino - Jakie prezenty warto przywieźć z Włoch?; Studia, parla, ama - Co podarować wielbicielowi Włoch; Wloskielove - Kilka pomysłów na prezent dla italofila; CiekawAOSTA - Nie tylko włoskie prezenty dla miłośników Włoch

Jeśli chcielibyście do nas dołączyć i też uczestniczyć w takich fajnych projektach, piszcie na adres: blogi.jezykowe1@gmail.com

26 komentarzy:

  1. Rozbroiłaś mnie tymi robakami! A tie-dye sama chętnie bym przygarnęła (tak, uwielbiam rękodzieło!).

    OdpowiedzUsuń
  2. Robaki to chyba dość ryzykowny prezent (a ja martwiłam się, że wrzucam na moją listę lukrecję...), ale herbatą i tkaninami przekonałaś mnie zupełnie! Jeszcze nie wiem, czy jestem fanką Yunnanu, ale z takich prezentów bym się ucieszyła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z robakami pojechałam po bandzie:D Ale sądzę, że każdy może tu znaleźć coś dla siebie.

      Usuń
  3. To ja wybieram zestaw do herbaty i robale. Będzie egzotyczna five o'clock jak znalazł. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten strój na zdjęciu to który? Nakrycie głowy wygląda prawie jak kirgiski eleczek.
    A co do robaków, to zaskoczyły mnie weki. Myślałam, że robaki to tylko na gorąco.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To strój mniejszości Bai. Co do robaków - nie kupowałam nigdy tych zawekowanych; sądzę, że są już usmażone i chrupiące, jak chipsy.

      Usuń
  5. Mam pytanie luźno związane z tematem. Wiem, że herbaty można parzyć wielokrotnie ale nie wiem w jakim odstępie czasu można to robić. Mogłabyś mi powiedzieć jak jest z tym parzeniem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W zależności od typu herbaty będzie to różny czas, bo różne herbaty wymagają różnej temperatury i czasu parzenia. Generalna zasada jest taka, żeby odlać/wypić napar zanim zacznie się robić gorzki i już wtedy liście są gotowe do następnego parzenia. Najkrócej trwa parzenie herbat pu'er i czarnej, które są parzone wrzątkiem. Najdłużej można parzyć herbatę zieloną, więc tym samym i odstęp między parzeniami będzie dłuższy. W żadnym zaś wypadku nie należy pozwolić, by liście herbaty wyschły i ostygły.

      Usuń
  6. Pamiętam tę herbatę w kształcie kwiatów... fantastyczny prezent. Robaków nawet na miejscu nie odważyłam się spróbować... ale dziś po latach żałuję ;) Mam zatem po co tam wracać ;) Stroju niestety też nie kupiłam. Jedyne co to w Żółtych Górach pozowałam w nim do zdjęcia dla chińskich turystów ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może jeszcze się przytrafi okazja na spróbowanie robaków? :)

      Usuń
  7. Odmawiam robaków, ale w zamian poproszę o herbatę, parzoną co najmniej 30 razy i cokolwiek z różą :) A na dokładkę jakiś strój ludowy!

    OdpowiedzUsuń
  8. Bambusowej fajki wodnej jeszcze nie widziałam, za to w Gruzji z bambusa robią kubki i kufle (przecinając w miejscach gdzie są te wewnętrzne zgrubienia, które tworzą denka) oraz superfajne drabiny-niestety niemożliwe do zabrania w bagażu samolotowym :( Wracając do fajek- całkiem ciekawa rzecz, w dodatku nieźle ozdobione- podobają mi się :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bambusowe drabiny, naczynia itd. również tutaj są powszechne. W ogóle bambus jako szybko odtwarzalny i super ekologiczny materiał bardzo do mnie przemawia :)

      Usuń
  9. Przepiękne tkaniny, egzotyczne robaki. Wzięłabym taki wek z robakami owinięty tradycyjną chustą ;) Obdarowany nawet by się nie spodziewał, co na niego czeka w tobołku :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Przeczytałam prawie wszystkie podlinkowane artykuły i już mi się zaczęło mieszać, dużo nowych informacji na raz ;) Natalio, pisałaś gdzieś konkretnie o swoich początkach w Chinach? Chodzi mi o takie wspomnienia/relację na żywo z tego, co Cię zaskakiwało? Próbowałam niedawno czytać Twojego bloga od początku, ale się pogubiłam.

    Fascynują mnie i przerażają jednocześnie robaki, chyba ze względu na barierę psychiczną. W Chinach jada się je tylko smażone? Zdaje się, że w którymś południowo amerykańskim kraju/regionie jada się je żywe, trochę sobie tego nie wyobrażam :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje początki w Azji sięgają 2004 roku, ale wtedy nie pisałam jeszcze bloga. Zaczęłam go pisać w trakcie studiów dalekowschodnich, które podjęłam już po podjęciu decyzji o związaniu się z Azją. W Chinach po raz pierwszy wylądowałam w sierpniu 2008 roku, ale wówczas wpisy były raczej luźne - sporo zdjęć, mało wiedzy, bo też wiedza nie była wystarczająca. Zamieszkałam tu na stałe dopiero cztery lata temu - i wtedy już miałam i wiedzę, i narzędzia, by opisywać to, co widzę jakoś sensowniej.
      Z robakami chyba każdy ma początkowo problem - ale zapewniam, że smak jest wystarczającą nagrodą za przezwyciężenie początkowego wstrętu. W moim regionie insekty jada się tylko po obróbce termicznej - i całe szczęście, bo bariera "martwe-żywe" jest dla mnie dużo cięższa do pokonania niż pokonanie samego obrzydzenia...

      Usuń
  11. Słoiki z robakami? Nie wierzę... Ja bym uciekła na sam widok :P
    Za to bardzo spodobał mi się tie-dye i garnki !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D Większość tzw. normalnych ludzi ucieka, wliczając w to większość Chińczyków. Ale Yunnańczycy się w większości oblizują ze smakiem :) Tie-dye jest chyba numerem jeden dla większości :)

      Usuń
  12. ja bym chętnie zjadła te robale, ale podane, a ze słoika jakos chyba nie bardzo. Garnuszek parowy jest prześliczny i intrygujący przez ten kominek w środku.

    OdpowiedzUsuń
  13. Byłam bardzo grzeczna w tym roku! Czy mogę wybrać kilka prezentów? Z chęcią zjadłabym robaczki, popiła herbatą, wypaliła faję na lepsze trawienie, przykryła się takim obrusikiem i zapadła w błogi sen :)

    OdpowiedzUsuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.