Dzisiejszy wpis powstał w ramach współpracy z japonia-info.pl, czyli pod egidą Unii Azjatyckiej.
Pajęczyce pojawiają się w siedemdziesiątym drugim rozdziale Wędrówki na Zachód. Jest ich siedem, są oczywiście kobietami, ale ich podstawowa forma to pająki "wielkie jak kosze z wikliny"*. Tang Seng został przez nie uprowadzony, gdy zgodnie z buddyjskim zwyczajem żebrał o jedzenie. Pajęczyce oszukały go i zabrały do Jaskini Pansi 盘丝洞 na posiłek z ludzkiego mięsa. Nie zjadł, ale go pojmały. Najwspanialszy pogromca demonów, Sun Wukong, jednak sobie z nimi poradził. Najpierw chciał je zabić, gdy brały kąpiel w ludzkiej postaci, jednak stwierdził, że nie będzie sobie psuł reputacji zabijaniem bezbronnych dziewcząt i pod postacią orła ukradł im ubrania. Im się udało jeszcze obezwładnić wieprzka Zhu Bajie i uciec, a małpa w międzyczasie ratowała swego mistrza. Natknęli się wszakże na nie, gdy próbowali opuścić to przeklęte miejsce. Duchowy przewodnik pajęczyc, Stuoczny Czarnoksiężnik (skolopendra) zapodał wędrowcom zatrutą herbatkę (miał ochotę pożreć mnicha) i tylko małpa się nie dała i, wpadłszy w złość, pokonała tych złych.
Ech. Zawsze wszystko co złe, to kobieta. A te pajęczyce miały w dodatku być przecudnej urody - jak wiosna, jak jutrzenka, brwi jak sierp księżyca i tak dalej. Mam niejasne wrażenie, że to dlatego, że się - w przeciwieństwie do WSZYSTKICH innych istot codziennie kąpią. Ich jedyną bronią jest pajęczyna, którą potrafią wypuszczać z pępków, gruba jak kacze jajo. Sun Wukong dał ją jednak radę poprzecinać, więc w sumie obyło się bez większych problemów.
Pajęczyce z Wędrówki... są zazwyczaj rozpatrywane pod dwoma kątami. Po pierwsze są to bodaj jedyne demony, które nawiązują więzi z innymi - mają tego swojego ni to starszego brata, ni to władcę Stuokiego Czarnoksiężnika (o nim innym razem), a oprócz tego każda adoptowała dziecko - różne owady, które złapały w sieci. Być może, gdyby nie zgubna chęć zjedzenia Tang Senga, byłyby Nieśmiertelnymi, a nie Demonicami?
Po drugie, często się je uważa za wcielenie buddyjskich "siedmiu uczuć" 七情**. Zgodnie z naukami buddyjskimi należałoby się pozbyć przywiązań i nie dawać omamić uczuciom - nawet jeśli są piękne i wydają się niegroźne, tak naprawdę potrafią nas związać iście pajęczą siecią.
Na deser mam dla Was chińską animację o tym, jak Sun Wukong walczy z pajęczycami. Utrzymana jest w konwencji teatru cieni i moim zdaniem jest genialna.
Jeśli chcecie poczytać o japońskich legendarnych pająkach, zajrzyjcie tutaj.
*takie kosze nazywają się po chińsku 巴斗 bādǒu.
**tych siedem uczuć to radość 喜, złość 怒, melancholia 憂, strach 懼, miłość 愛, nienawiść 憎 i pożądanie 欲. To znaczy - według buddystów. Bo zarówno konfucjaniści, jak i chińscy medycy przypisywali ludziom innych siedem uczuć... Ale o tym kiedy indziej.
No tak - piękne, niezależne i jeszcze się kąpią. To MUSZĄ być demony, nie ma siły ;-) Ech, ci bajarze...
OdpowiedzUsuń:D
Usuń