Przy okazji ostatniej edycji "W 80 blogów dookoła świata" dowiedziałam się o istnieniu całkiem nietypowego chińskiego kompozytora. No, może sformułowanie "chiński kompozytor" nie jest do końca trafne, bo Christopher Tin jest Amerykaninem - ale chińskiego pochodzenia i ma chińskie imię: 田志仁. Swoją drogą ciekawe, dlaczego nazwisko Tian zostało zaadaptowane na Tin.
Tin komponuje muzykę poważną i całkiem niepoważną. Trochę neoklasycznie, trochę New Age'u, muzyki świata - do jednego worka, porządnie wymieszać i... wsadzić do gry komputerowej. Albo do reklamy. Albo do filmu. Można się śmiać, że takie komponowanie to żadne komponowanie, że prawdziwy kompozytor itd. Chłopak się tym raczej nie przejmie, bo zdobył już dwie statuetki Grammy. Ale mnie wcisnęło w fotel coś zupełnie innego. O jego istnieniu dowiedziałam się z bloga o... nauce suahili. Tak! Tin wylądował tam dlatego, że skomponował muzykę do poniższej pieśni:
Urocza, optymistyczna, fajna energia... No i świetny tekst. Jak to, nie zrozumieliście? To przecież "Ojcze nasz"!
Tak to się można modlić!
Nie żebym miała coś przeciwko chorałowi gregoriańskiemu czy wspaniałym pieśniom chóralnym - uwielbiam ich słuchać i je śpiewać. Ale... ta modlitwa naprawdę dała mi niezłego kopa, bardzo pozytywnego.
No i nadal cieszy mnie, że amerykański Chińczyk napisał muzykę do tekstu suahili będącego tłumaczeniem najstarszej aramejskiej modlitwy chrześcijańskiej. Kto powiedział, że globalizacja jest zła? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.