2025-01-04

kaczki mandarynki czyli kawa z herbatą

Kaczki mandarynki są w Chinach symbolem miłości między kobietą a mężczyzną - bo są od siebie bardzo różni, a także dlatego, że winni (przynajmniej w założeniu) tworzyć parę na całe życie. Jako symbol miłości kaczki te trafiają na komplety pościeli dla nowożeńców, do miłosnych piosenek czy do poezji. Czasem także stają się przyczyną nieporozumień, gdy nagle okazuje się, że są potoczną nazwą rośliny. Jednak w kulinariach korzysta się raczej z drugiej ich właściwości, czyli różnorodności wizualnej, która w kuchni przekładać się powinna na różnorodność smakową. Stąd na przykad przedzielony w połowie gorący kociołek, w którym z jednej strony gotuje się wywar pikantny, a z drugiej łagodny, zowie się właśnie kociołkiem mandarynek 鸳鸯锅
Zupełną nowością były dla mnie jednak mandarynki w... automacie kawowym. Trochę się bałam, że będzie to kawa o smaku drętwo-ostrym 麻辣, ale i tak kupiłam, bo przecież MUSIAŁAM. Nic mnie nie przygotowało na smak - kawy z herbatą. Tfu, ohyda. 
Powinnam była poguglać. Po chińsku nazywana po prostu mandarynkami: 鸳鸯, po angielsku zowie się coffee with tea albo jest transkrypcją kantońskiej wymowy yuenyeung. Zresztą, po chińsku też może mieć różne nazwy, w tym mandarynkowa bawarka 鸳鸯奶茶 lub po prostu kawbata 咖啡茶 (o ileż życie byłoby prostsze!). Jest to napój powstały w Hongkongu (znajduje się nawet na liście niematerialnego dziedzictwa), którego lokalsi nie mogą się wprost nachwalić, choć jego pochodzenie jest raczej skromne. Jedna z legend głosi, że mandarynkowa bawarka to dzieło kulisów pracujących w hongkongijskich portach; potrzebowali czegoś na wzmocnienie i obudzenie, więc gorzka (pierwotnie napój ten nie był słodzony) i mocna kawbata z podwójną dawką kofeiny była jak znalazł; dopiero później napitek powędrował na salony, raczej już nie po to, by dawać "kopa", a z racji (wątpliwych moim zdaniem) walorów smakowych. 
Najczęstsza proporcja kawy i herbaty wynosi 7 części herbaty na 3 części kawy. Do sporządzenia napoju używa się najczęściej cejlońskiej herbaty i mleka skondensowanego, choć z czasem zaczęły być popularne i inne wersje, na przykład z mlekiem skondensowanym słodzonym, które nadaje napojowi słodyczy. Jako, że dzieci nie powinny spożywać kofeiny, powstała też lżejsza wersja dla nieletnich. W nich bawarka wymieszana jest z owaltyną bądź innymi bezalkoholowymi napojami słodowymi. Wtedy zowie się diabelską mandarynką 鬼佬鸳鸯 (鬼鸯) lub czarno-białą mandarynką 黑白鸳鸯 względnie mandarynką dziecięcą 小朋友鸳鸯.
Spróbowałam raz; na razie mi wystarczy. Może przyjdzie kiedyś moment, gdy będę potrzebowała takiej samej dawki kofeiny, jak kulis w porcie Hongkongu. Na razie jednak trzymam się od tego typu mandarynek z daleka.

2025-01-02

Chaiko

Zakochałam się w Artyście. Znalazłam otóż w Bibliotece Yunnańskiej (którą Tajfuniątko kocha dozgonną miłością) nieznaną mi wcześniej wersję komiksową Podróży na Zachód i... nie odłożyłam, dopóki nie przeczytałam do końca. Przygody małpikróla nie są mi obce, możemy więc śmiało odrzucić hipotezę, że wciągnęła mnie historia sama w sobie; powiedziałabym wręcz, że do samych historii autor podszedł trochę zbyt stereotypowo, wybierająć tylko te opowieści które już znamy (bo przecież lubimy tylko te piosenki, które już znamy). To jednak detal, który może zniechęcać psychofankę Podróży na Zachód, a nie przeciętnego czytelnika komiksów, prawda? 
Odłóżmy więc ten argument na bok i skupmy się na warstwie graficznej. A ta jest cudowna. To jest trochę tak, jakby do małpikróla dobrał się na haju autor Thorgala. Cudo! Artysta odpowiedzialny za to dzieło - a właściwie za dwa, bo rzecz ma u niego dwa grubaśne tomy - to Chaiko, chiński artysta, chętnie publikowany na Zachodzie, obecnie związany z wydawnictwami francuskimi. Zdecydowanie wart uwagi. Jeśli kiedyś trafi Wam w ręce - czytajcie, a przede wszystkim - podziwiajcie.