Dokładnie w moje ostatnie urodziny rozpoczęło się święto promujące Kunming z jego niestandardowymi porami roku. Mowa o święcie miłorzębów i mew, z których złocenie liści tych pierwszych jest niby znakiem jesieni, a przybycie tych drugich - symbolem kunmińskiej zimy. Władze miasta postanowiły w ramach tej nowej świeckiej tradycji połączyć masowy turyzm Chińczyków, przybywających do Miasta Wiecznej Wiosny po odrobinę słońca i ciepła, z lokalnymi targowiskami, jak te na
Kawalerskiej Stromiźnie, a także ze zwyczajem obfotografowywania ze wszystkich stron
ulicy Lasu Kultury złocącej się miłorzębami i
przekarmianiem tłustych mew nad Jeziorem, a także
piciem kawy w jednej z dziesiątek okolicznych kawiarenek. Tym razem do tych wszystkich atrakcji dołączyły jeszcze targi książki na Ulicy Kultury 文化巷, wystawy, koncerty, festiwal filmowy i tak oto końcówka roku minęła nam na cieszeniu się fantastycznie radosną, jarmarczną atmosferą centrum Kunmingu. Ba, nie tylko centrum - część atrakcji miała miejsce w Chenggongu, a że to miasteczko połączone jest z Kunmingiem czwartą linią metra, również niektóre przystanki tegoż metra zostały adekwatnie przystrojone.
Mam nadzieję, że takie imprezy będą się powtarzać regularnie. Lubię, gdy miasto żyje i lubię kupować pamiątki z Kunmingu na prezenty dla znajomych - a znalezienie ich nie podczas tego typu świąt jest naprawdę dość trudne...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.