2022-04-02

poziomkówka indyjska 蛇莓

Pewnego razu podczas spaceru nad Szmaragdowym Jeziorem zobaczyłam rosnące na dziko... poziomki. Czerwone owocki, wszystko się zgadza, liście też podobne. Na drugi dzień wróciłam w to miejsce i, gdy nikt nie patrzył, wyjęłam ostrożnie razem z korzeniami. Nie pozwolę, żeby się poziomki zmarnowały! Będę pielęgnować i się obżerać. Oby się przyjęły! 

To było jesienią. Wsadziłam sadzonkę do małej doniczki i trzymałam za nią kciuki. I udało się! Wypuściła nowe listki, a potem zakwitła... na żółto. Czyli to nie poziomka. Po żmudnym przewertowaniu całego internetu świata wychodzi na to, że dałam się nabrać na fałszywą poziomkę, czy też - jak ją zowią Chińczycy - wężową poziomkę. Która wprawdzie nie jest trująca, ale smaczna też nie bardzo. 

Chlip. 

Ale przynajmniej mogę zbierać jej liście na herbatkę. Podobno łagodzi nie tylko stany zapalne, ale również bóle menstruacyjne. No i owocki są bardzo dekoracyjne. Wrzucone do jakiejś galaretki owocowej nie powinny zepsuć smaku, prawda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.