2020-08-27

wiewiórki

Szukając niezwykłej wiewiórki do cyklu Unii Azjatyckiej (japonia-info.pl i ja) o fantastycznych zwierzętach, trafiłam na piękną yunnańską legendę. Tak mnie wciągnęła, że zapomniałam o szukaniu wiewiórki-demona; zresztą - wydaje mi się, że takie cudo nie istnieje...

Gdy chłopak Kucong idzie się oświadczyć, zawsze przynosi z sobą upolowaną wiewiórkę bądź wiewiórki - i to zawsze nieparzystą liczbę. Cóż, Kucongowie wierzą, że jeśli ktoś nie potrafi nawet upolować wiewiórki, to nie nadaje się na męża; za to jeśli umiesz schwytać solidny pęk wiewiórek, wydajesz się być solidnym i rzetelnym facetem. Skąd jednak wziął się ten zwyczaj i dlaczego akurat wiewiórki?

Dawno, dawno temu, w pewnej wiosce na końcu świata mieszkał przystojny i dzielny chłopak, wysoki, szeroki w barach i o potężnych bicepsach. Uzbrojony tylko w bambusowy nóż i własną siłę sprawił, że bały się go wszystkie dziki, pantery i niedźwiedzie w dżungli; na jego widok po prostu brały nogi za pas. Zakochał się on w pewnej dziewczynie, więc zgodnie ze zwyczajem, przyniósł jej pewnego dnia w prezencie zaręczynowym świeżo ubite zwierzę. Sprytna dziewoja wydęła tylko karminowe usteczka i rzekła: Bracie, cóż to jest dla tak silnego i potężnego mężczyzny - upolować dzika czy niedźwiedzia? Przyjmę twój dar tylko, jeśli zdołasz schwytać najzręczniejszą leśną spryciarę - wiewiórkę. Stropiony siłacz poszedł do domu łamać głowę nad tym, jak tu stać się jeszcze lepszym myśliwym. W końcu wykminił, że wiewiórkę najłatwiej ustrzelić z łuku. Najpierw więc wiele dni tworzył łuk, a potem pół wieczności ćwiczył strzelanie. W końcu poszedł do lasu - i udało się! Wystrzelał trzydzieści sztuk. Przepełniony dumą zapukał znów do drzwi ukochanej, by zaofiarować łup. Zarówno ona sama, jak i jej rodzice nie mogli wprost uwierzyć, że udało mu się upolować aż tyle tych sprytnych stworzeń! Przecież nawet złapanie jednej wiewiórki jest niełatwe. Cała wioska patrzyła na młodzieńca z podziwem. Wtedy jednak na najwyższym drzewie w okolicy pojawiła się jeszcze jedna wiewiórka, a dziewczyna powiedziała do chłopaka: Kochany bracie, czy potrafisz zestrzelić tę wiewiórkę? Ów wiedział, że przyszedł dzień sądu. Podszedł więc bez pośpiechu do drzewa, napiął łuk i jednym strzałem strącił wiewiórkę na ziemię. Dołączył ją do reszty i ofiarował dziewczynie, ta jednak przyjęła tylko tę właśnie zestrzeloną i rzekła: Przyjmę tę jedną, tak samo, jak przyjmuję teraz twe odważne, szczere serce. Pozostałe podaruj rodzicom i krewnym w wiosce. Gdy młody wypełnił to zadanie, zaręczyli się. I odtąd u Kucongów to właśnie wiewiórka jest prezentem zaręczynowym.

Tyle legendy, a teraz jeszcze o samym plemieniu. Kucongowie 苦聪人 to grupa etniczna żyjąca w Yunnanie, a także w Tajlandii, Birmie, Wietnamie i Laosie. Oprócz tego części udało się zwiać do USA. Łącznie jest ich niecałe sto tysięcy, dlatego nie załapali się w Chinach jako osobna grupa etniczna i to mimo, że właśnie na południu Yunnanu żyje ich największa ilość. Są ubodzy, a ich kultura jest uznawana za prymitywną. Bywają włączani do innych grup etnicznych, zwłaszcza do Lahu, ale zarówno kulturowo, jak i językowo się od nich różnia, więc włączanie to jest średnio uzasadnione. Tylko... tak naprawdę mało kto ich widział czy o nich słyszał; są niewidoczni, bo nie próbują (nie mogą? nie chcą?) włączyć się w społeczeństwo chińskie. Z "nieswoimi" widują się bodaj tylko, jeśli muszą coś od nich kupić. Ich domostwa są proste i ubogie - są to jednoizbowe kurne chaty z paleniskiem pośrodku, a mieszkają w nich razem ze zwierzętami. Dawniej żyli głównie ze zbieractwa i łowiectwa; teraz jeszcze z dotacji państwowych. Ich dzieci rzadko chadzają do szkół, bo nie ma nauczycieli potrafiących mówić w ich języku, a dzieci nie znają mandaryńskiego; zresztą w szkołach - nawet jeśli położone są w miejscach zamieszkanych przez mniejszości etniczne - nikt nie dba o stworzenie warunków dla dzieci nierozumiejących "mowy powszechnej". Najsłynniejszym Kucongiem był bez wątpienia jeden z przywódców protestów na Placu Bramy Niebiańskiego Pokoju - w owym czasie student na pekińskim uniwersytecie dla mniejszości etnicznych.

Tutaj poczytacie o japońskiej wiewiórce - bestii błyskawic.

1 komentarz:

  1. Smutna ta opowieść - i w części legendarnej, i w tej aktualnej.

    OdpowiedzUsuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.