Koci demon, nazywany również kocim gu, jest stwarzany przez szamanów czy też czarowników. Biorą oni sobie kota "na wychowanie", a wtedy przy owych kotach pojawia się demon, który wciąż za kotem chodzi. Tak samo, jak u ludzi, trzeba, żeby kot umarł, żeby powstał demon czy też duch, czyli potrzebujemy dwa koty: jeden zdechły, żeby mieć ducha, a drugi żywy, wzięty na wychowanie przez szamana, żeby demon się przyczepił. Wystarcza zaklęcie, by poszedł krzywdzić i zabijać ludzi. To tłumaczy doskonale, dlaczego czarownicy chętnie zabijali koty - dodatkowy koci demon zawsze się przyda. Utrudnieniem jest to, że trzeba było załatwić starego kota, a nie na przykład świeży i bezbronny koci miot.
Kiedy już szaman przysposobił kota, musiał pilnować, by codziennie koło północy (w godzinie Szczura) złożyć mu ofiarę, inaczej wygłodniały koci demon zwróciłby się przeciw niemu.
Ponoć kocie demony najbardziej popularne były za czasów dynastii Sui, kiedy z takich niecnych sposobów na pozbycie się innych ludzi korzystały nawet rody cesarskie. Po co? Otóż wszystkie bogactwa osoby zabitej przez kociego demona natychmiast tajemniczym sposobem dostawały się osobom wychowującym te koty. Podobno człowiek zaatakowany przez kociego demona zaczynał czuć kłujący ból w całym ciele, a na samym końcu w klatce piersiowej - wtedy demon pożerał wnętrzności. W niedługim czasie człowiek zaczynał pluć krwią i umierał.
No dobra. Skoro wiadomo, że koty są takie groźne, to wystarczy nie wpuszczać obcych sierściuchów do domu i sprawa załatwiona, prawda? Problem w tym, że one mogły być niewidzialne dla ludzkich oczu. Człowiek orientował się, że zaatakowały dopiero, gdy zaczynało go nagle boleć i jednocześnie uczuwał nagłe przerażenie. Jeśli się jednak pojawiają w kociej postaci, można je poznać po tym, że są większe od zwykłych kotów, a sierść mają długą na trzy chi 尺 czyli kilkadziesiąt centymetrów. Za dnia uktywają się w cieniu dużych drzew, a na polowanie wychodzą nocą. Lubią zapach kurczaka w oleju sezamowym, a już najlepiej, jeśli w domu, z którego dochodzi taki zapach, mieszka noworodek. Rzucają się wówczas na niemowlę z łapami i je duszą - najniebezpieczniejsze są trzeci, siódmy i trzynasty dzień po urodzeniu, a także dzień, w którym niemowlę kończy miesiąc. Ale to tak bezinteresownie, jeśli ich opiekun-szaman nie zleci im jakiejś roboty...
A tutaj poczytacie o japońskim kocim demonie.
Trochę jak nasze hodowanie domownika. Ciekawy wpis :-)
OdpowiedzUsuńhodowanie domownika?
Usuń* nasze -> polskie
OdpowiedzUsuń