Dzisiejszy wpis powstał w ramach współpracy z japonia-info.pl oraz enesaj.pl, czyli w ramach Unii Azjatyckiej.
Jakoś niedługo po upadku cesarstwa Sun Yat-sen, ojciec chińskiej demokracji, po raz pierwszy spróbował yunnańskiej szynki. Pyszna, delikatna, aromatyczna. Słonawa, ale ze słodkim posmakiem. Z tłuszczem, ale nie tłusta. Przyjaciel, który go tą szynką poczęstował, pozostał z pomysłem na biznes (jak by tu dobrze sprzedać coś, co tak zasmakowało najważniejszemu człowiekowi w Chinach?), oraz z hasłem reklamowym 饮和食德 - tak bowiem się wyraził o szynce Sun. W wolnym tłumaczeniu: po spożyciu czujesz się harmonijnie i cnotliwie. Stąd się wzięła nazwa firmy - Zakad Konserw Cnota i Harmonia 德和罐头厂 - która powstała w 1921 roku. Oczywiście, na potrzeby zakonserwowania szynki, zmieniono ją w mielonkę. Kubek w kubek taką, jaką można dostać w każdym polskim mięsnym. Pewnie nie potraficie sobie nawet wyobrazić mojego szoku, gdy okazało się, że wprawdzie w chińskich spożywczakach w zasadzie nie ma normalnych wędlin, ale za to jest konserwowa mielonka, w sam raz na kanapkę!
Jakoś niedługo po upadku cesarstwa Sun Yat-sen, ojciec chińskiej demokracji, po raz pierwszy spróbował yunnańskiej szynki. Pyszna, delikatna, aromatyczna. Słonawa, ale ze słodkim posmakiem. Z tłuszczem, ale nie tłusta. Przyjaciel, który go tą szynką poczęstował, pozostał z pomysłem na biznes (jak by tu dobrze sprzedać coś, co tak zasmakowało najważniejszemu człowiekowi w Chinach?), oraz z hasłem reklamowym 饮和食德 - tak bowiem się wyraził o szynce Sun. W wolnym tłumaczeniu: po spożyciu czujesz się harmonijnie i cnotliwie. Stąd się wzięła nazwa firmy - Zakad Konserw Cnota i Harmonia 德和罐头厂 - która powstała w 1921 roku. Oczywiście, na potrzeby zakonserwowania szynki, zmieniono ją w mielonkę. Kubek w kubek taką, jaką można dostać w każdym polskim mięsnym. Pewnie nie potraficie sobie nawet wyobrazić mojego szoku, gdy okazało się, że wprawdzie w chińskich spożywczakach w zasadzie nie ma normalnych wędlin, ale za to jest konserwowa mielonka, w sam raz na kanapkę!
Z czasem firma poszerzyła asortyment - robią bardzo dużo zapuszkowanego jedzenia, nie tylko mięsa, a same mięsa to niezły dodatek do makaronów czy innych chińskich dań. Puszki Dehe można teraz dostać nie tylko w całych Chinach, ale i w Hongkongu, krajach Azji Południowo-Wschodniej, Japonii, a nawet w niektórych krajach Europy czy w Stanach.
Można je oczywiście dostać w spożywczakach, ale tam wybór jest stosunkowo niewielki. Lepiej podejść do firmowego sklepu, na przykład tego przy ulicy Cywilizacji 文明街:
U nas w domu zawsze na półce jest parę puszek Dehe. Tak na wszelki wypadek. Wprawdzie uwielbiam gotować i chętnie "marnuję na to czas", ale czasem po prostu potrzebne mi jest coś "na szybko". I wtedy puszki ratują życie. Zazwyczaj mamy takie:
Czyli mielonkę w jednym kawałku, którą można pokroić w plasty i położyć na chlebie, pokroić w kostkę i usmażyć albo ugotować w gorącym kociołku, a także mielonkę w paście, o nieco wyższej zawartości tłuszczu, która jest trochę jak nasz smalec albo pasztetówka - można ją rozsmarować albo dodać do zupy czy makaronu. Ja używam jej dość rzadko, ale ZB ją uwielbia - najczęściej dosmacza nią makaron, który gotuje na śniadanie, albo rozsmarowuje na bułeczkach mantou.
W życiu nie pomyślałabym, że moja skłonność do chomikowania okaże się tak cenna. W związku z koronawirusem staramy się nie wychodzić z domu, a nawet kiedy wysyłam ZB na zakupy, są to szybkie zakupy w pobliskim warzywniaku, a nie szaleństwo w centrum handlowym. Niby jest jakiś tam zapas mięsa w zamrażarce, ale muszę powiedzieć, że gdy zaczęłam inwentaryzować rozmaite jedzenie w szafkach i okazało się, że poza świeżymi owocami i warzywami, których - wiadomo - mamy raczej mało, mam jeszcze tuzin słoików z przetworami, sześć tanzi i słojów z rozmaitymi kiszonkami, dwadzieścia puszek - Dehe, ale też sardynki w pomidorach, tuńczyk, rozmaite bobowate itd. - poczułam się naprawdę przewidującą i gospodarną gospodynią. Zwłaszcza, że to nie koniec! Pięciokilowy wór mąki, spory zapas drożdży w proszku. W zamrażarce osiem kostek masła. Kasze, ryże, makarony - łącznie ponad 10 kilogramów. Fasole, grochy, soje - wszystko solidnie wysuszone, wszystko można przechowywać. Mleko kokosowe. Przeciery pomidorowe, te malutkie, polskie. Suszone wodorosty, skórka soi i grzyby. Nawet słodycze są! Czekolady, budynie, kisiele, galaretki...
Ja wiem, że niby wszystko można dostać w sklepach. Ale, choć nie panikujemy, uważamy, że skoro władze proszą, by nie wychodzić bez potrzeby z domów i żeby unikać zgromadzeń, to trzeba się dostosować. No i w takim wypadku duże i różnorodne zapasy naprawdę bardzo pomagają na samopoczucie.
Poczytajcie też o innym kryzysowym jedzeniu - zupkach chińskich oraz puszkach z Azji Centralnej.
W życiu nie pomyślałabym, że moja skłonność do chomikowania okaże się tak cenna. W związku z koronawirusem staramy się nie wychodzić z domu, a nawet kiedy wysyłam ZB na zakupy, są to szybkie zakupy w pobliskim warzywniaku, a nie szaleństwo w centrum handlowym. Niby jest jakiś tam zapas mięsa w zamrażarce, ale muszę powiedzieć, że gdy zaczęłam inwentaryzować rozmaite jedzenie w szafkach i okazało się, że poza świeżymi owocami i warzywami, których - wiadomo - mamy raczej mało, mam jeszcze tuzin słoików z przetworami, sześć tanzi i słojów z rozmaitymi kiszonkami, dwadzieścia puszek - Dehe, ale też sardynki w pomidorach, tuńczyk, rozmaite bobowate itd. - poczułam się naprawdę przewidującą i gospodarną gospodynią. Zwłaszcza, że to nie koniec! Pięciokilowy wór mąki, spory zapas drożdży w proszku. W zamrażarce osiem kostek masła. Kasze, ryże, makarony - łącznie ponad 10 kilogramów. Fasole, grochy, soje - wszystko solidnie wysuszone, wszystko można przechowywać. Mleko kokosowe. Przeciery pomidorowe, te malutkie, polskie. Suszone wodorosty, skórka soi i grzyby. Nawet słodycze są! Czekolady, budynie, kisiele, galaretki...
Ja wiem, że niby wszystko można dostać w sklepach. Ale, choć nie panikujemy, uważamy, że skoro władze proszą, by nie wychodzić bez potrzeby z domów i żeby unikać zgromadzeń, to trzeba się dostosować. No i w takim wypadku duże i różnorodne zapasy naprawdę bardzo pomagają na samopoczucie.
Poczytajcie też o innym kryzysowym jedzeniu - zupkach chińskich oraz puszkach z Azji Centralnej.
Babcia mojego Przyjaciela miała ZAWSZE w domu 5 kg cukru i 5g mąki na -jak to mówiła - 'wypadek Niemca'
OdpowiedzUsuń"na wypadek Niemca" - piękne określenie. Spiżarnia mojej Mamy też jest zawsze dobrze zaopatrzona :)
UsuńCo jeszcze puszkują oprócz mięsa? Są np. konserwy rybne?
OdpowiedzUsuńAkurat ryb nie mają. Są za to marynowane jajka przepiórcze, grzyby w oleju, dwa rodzaje fasoli i ryż na słodko.
UsuńWięc jednak jakaś postać ryżu. Ciekawa jestem, jak wyglądają konserwowe jajka. Zachowują kształt?
Usuńtak, w dodatku są jeszcze w skorupkach :D
UsuńUwielbiam puszkowane szynki - na pohybel pytającym czy wiem co jest w środku :-)
OdpowiedzUsuńJa w Polsce nie jadałam, ale tutaj się okazało, że to moja ukochana tutejsza wędlina :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń