Fantastyczny miks kuchni yunnańskiej, etnicznej i wietnamskiej. Oczywiście - jeśli się komuś chce poszukać. Bo oczywiście króluje kuchnia tzw. ogólnochińska i oczywiście kiepskich restauracji jest więcej niż dobrych. Stara dobra zasada: idziemy szukać jedzenia w porze karmienia lokalnej ludności i idziemy tam, dokąd idą tubylcy. Jeśli trzeba stać w ogonku - tym lepiej. To znaczy, że ta knajpa, nawet jeśli wygląda nieapetycznie, jest lubiana i - zapewne - dobra, a zazwyczaj jeszcze tania. Na śniadanie najlepiej wybrać przekąskę z ruchomych straganów albo jakiś rosołek z makaronem ryżowym. NIE WOLNO zapomnieć o cudownej wietnamskiej kawie. Jako przekąskę czy deser - zawsze owoce.
chlebowiec - w tamtych dniach ukochany owoc Tajfuniątka |
wietnamskie krokieciki kokosowe bo bia |
menu |
deser: słodki napój z fasolką, tapioką i kokosem |
nawet smażony makaron wygląda tu inaczej niż w mojej części Yunnanu... |
Mieliśmy też okazję spróbować lokalnej ryby. Niestety, na całym nabrzeżu była zaledwie jedna restauracja z lokalnymi rybami w menu... |
Na dalszą podróż zakupiliśmy pieczywo o francuskich korzeniach. |
Sycące i niezdrowe śniadanie: smażony nadziewany kleisty ryż. |
Idealna przekąska dla Tajfuniątka. |
mój ukochany flaszowiec |
wietnamskie "gołąbki" z mięsem |
cudnie soczyste i cierpkie guawy |
ukochane robaki Tajfuniątka |
Wietnamskie zongzi (bánh tro) bardzo konkretnych rozmiarów, ugotowane... |
...i po usmażeniu. |
Smażone na ostro kwiaty bananowca. |
Flaszowiec łuskowaty do złudzenia przypomina młode karczochy - a propos: Twój wpis o flaszowcu zniknął :)
OdpowiedzUsuńjuż poprawiłam, powinno być w porządku. Dziękuję za czujność!
UsuńAleż to wszystko apetycznie wygląda. Jak zaczniesz organizować wycieczki szlakiem lokalnego jedzenia, to jestem pierwsza w kolejce:)
OdpowiedzUsuń:D Byłby to ciekawy zwrot w mojej karierze :D
Usuń