2018-10-02

Park Manting

Bilety podrożały! Niby nic dziwnego, skoro minęło już sześć lat, ale już wtedy cena była dość zaporowa. Teraz cena jest wyższa, a sam Park Manting został poddany liftingowi. Tak, alejki wyładniały, ale nie sposób już zrobić zdjęcia Jeziora Darowania Życia bez wysokich budynków w tle - znak czasów. Sam park został zaopatrzony w stylizowane na świątynne budynki sklepy, sprzedające ogólnoyunnańską cepelię, wielką arenę dla biednych, tresowanych słoni i dla równie biednych papug, jeżdżących na rowerach i noszących w dziobach kubełki z wodą... Zwierzęta były już dawniej, jednak boli mnie to, że od tamtego czasu cyrkowe podejście się raczej nasiliło, niż ustąpiło miejsca odrobinie empatii.
Co do samego parku, jest naprawdę spory - wystarczył na ładnych parę godzin wygłupów z Tajfuniątkiem i nawet na piknik okołolunchowy. Na miejscu też są jakieś przekąski, chociaż po okropnie zawyżonych cenach, więc ja nie dałam się skusić. Park połączony jest płynnie z kompleksem świątynnym. Wejście do kompleksu jest darmowe, a gdybyście chcieli wejść do parku od strony świątyni, to przy przejściu też jest kasa biletowa Parku Manting. O samej świątyni jeszcze napiszę, bo spodobała mi się bardzo i chętnie pozwiedzałam i odpoczęłam w cieniu pagód.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.