Dziś tylko krótka fotorelacja z obchodów Halloween w Kunmingu, które w tym roku odbyły się w ostatnią niedzielę. 
Strrrrrrrasznie się cieszę, że są ludzie, którym się chce to organizować i że możemy z Tajfuniątkiem przyjść na gotowe. Gdyby nie to, to raczej byśmy się aż tak nie wczuwały w to święto, które przecież nie jest nasze. A tak - zawsze jest coś ciekawego :)
Szkoda tylko, że obie z tych obchodów wróciłyśmy chore. Nie wina to samych obchodów, tylko tego, że ludziska wysyłają dzieciaki z czterdziestostopniową gorączką, kaszlem i gilem jednakowoż bez maseczek do szkoły - Tajfuniątko się powoli rozkładało od piątku, a ja złapałam od niej, oczywiście, więc później cały szkolny tydzień miałyśmy z głowy - ja się dopiero dziś zaczęłam zbierać. Ech. Dobrze, że chociaż Tajfuniątko wybawiło się za wszystkie czasy i że na dobre rozłożyło ją już po... 



















 
 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.