Obejrzałam film dla młodzieży w wieku szkolnym - ale tylko dlatego, że główna bohaterka jest Chinką, a jej ojca gra cudny Collin Chou. No i jeszcze dlatego, że wyszedł spod ręki Alice Wu, której Zachować twarz było bardzo dobrym filmem.
I mam odczucia bardzo ambiwalentne. Mam wrażenie, że reżyserka chciała do tego filmu wcisnąć za dużo rzeczy, na których rozwiązanie i omówienie nie starczyło czasu. Tak jakby bardzo wiele historii musiało się znaleźć w środku, koniecznie, teraz, natychmiast! I teraz tak: wolałabym albo film wchodzący głębiej w mniej tematów, albo serial, w którym wszystkie ważne problemy byłoby czas dopowiedzieć i pokazać. Ojca, który nie dał rady nostryfikować dyplomu i dlatego żyje, jakby wcale nie żył. Dziewczynę, która zdecydowanie wybija się intelektualnie i zdolnościami a także pracowitością na tle rówieśników, a jednocześnie tak bardzo boi się życia, że woli zostać tam, gdzie nic jej nie czeka, niż działać. Właściwie każdy z bohaterów, głównych i drugoplanowych, zasługiwałby na kilka słów więcej. Alice Wu pokazuje ich nam tak, że jest to lizanie cukierka przez szybkę - czujemy, że mogliby stać się pełnokrwistymi bohaterami, ale nikt nie zwraca na nich uwagi, więc przemykają papierowi i niechciani.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.