2016-04-25

5 mitów o Chinach

Chiny nie istnieją. Jak to się czasem mówi w internetach: Chiny to stan umysłu. Są większe od Europy (jeśli nie liczyć azjatyckiej części Rosji) i prawie żadne twierdzenie "o Chinach" nie jest prawdziwe w 100%, bo po prostu jest to kraj nieprawdopodobnie różnorodny. Mając to cały czas w pamięci, przyjrzyjmy się paru mitom, z którymi dość często się spotykam. Pewnie nigdy by mi taki wpis nie przyszedł do głowy, gdyby nie akcja W 80 blogów dookoła świata, z którą już zapewne zdążyliście się zaprzyjaźnić :)

1) Made in China = tandeta

Temat ten przewałkowało już wielu (m.in. tutaj znajdziecie bardzo ciekawy artykuł na ten temat). Chiny produkują to, co zamówi kontrahent. Jeśli polski przedsiębiorca życzy sobie radyjek za 3 złote i dżinsów za 10 złotych - dostanie je. Oczywiście jakość będzie denna. A - niestety - ponieważ Polska jest krajem biednym, to prawie nikt z "naszych" w Chinach nie zamawia towaru wysokiej jakości, który owszem, można tutaj kupić. Nie negując wcale, że w Chinach robi się mnóstwo tandety, muszę powiedzieć, że jest sporo chińskich produktów, które znawca potraktuje z wielkim zachwytem. Ja sama jestem fanką m.in. chińskich kosmetyków ziołowych marki Pechoin, wyrobów skórzanych marki Hongu, sukienek firmy Pieśń szybującego feniksa, telefonów marki Proso itd., a oprócz tego - chińskiego rękodzieła. Żeby wspomnieć tylko moją ukochaną ceramikę ze Zbudowanej Wody czy bajski tie-dye.

2) Wszyscy Chińczycy jedzą ryż.

Choć ryż jest obecnie niewątpliwie najbardziej popularnym "wypełniaczem" w Chinach, do dziś są regiony, w których tradycyjnie jada się raczej potrawy mączne. Generalnie: ryż dominuje w Chinach południowych, a w północnych mamy bułeczki, bułeczki na parze mantou i nadziewane bułeczki baozi, makarony, mahua i inne placuszki naan. Oczywiście, dziś można w niemal całych Chinach kupić zarówno ryż, jak i wyroby pszenne, ale jeśli wziąć pod uwagę pięć tysięcy lat historii Chin, nastąpiło to całkiem niedawno. Same początki cywilizacji chińskiej to nie tylko uprawa ryżu na południu, ale i prosa oraz sorga na północy. Ale nie trzeba nawet cofać się tak bardzo w historii, by odkryć całkiem zaskakujące rzeczy - jeszcze trzydzieści-czterdzieści lat temu w Zhaotong, jednym z "województw" Yunnanu głównym pożywieniem ludności były... ziemniaki. Niegościnna ziemia nie pozwala na uprawy ryżu; dopiero z pojawieniem się lepszych dróg i zarazem możliwości transportowych, zaczęto w tym regionie jadać na co dzień ryż. Do dziś jednak Zhaotong słynie z ziemniaków, które się tam uprawia w każdym bodaj gospodarstwie rolnym.

3) Wszyscy Chińczycy są niscy.
Przeciętna Chinka mierzy ponoć 155,8 cm, a przeciętny Chińczyk 167,1 cm. Tylko... kto to jest przeciętny Chińczyk? Bo jeśli poszukamy danych poszczególnych chińskich prowincji, okaże się, że na przykład w Shandongu przeciętny Chińczyk mierzy 179.4 cm, a przeciętna Chinka 169.4 cm. W północnych Chinach za wysokiego uchodzi Chińczyk, który ma powyżej 185 cm wzrostu, na południu wystarczy 175 cm. Najwyższą kobietą świata była Chinka Zeng Jinlian, mierząca 2,48 m; jednymi z najwyższych żyjących ludzi świata są Chińczycy Zhang Juncai (2,42), Sun Mingming i Bao Xishun (obaj 2,36). Dla wyrównania: żył w Chinach również 74-centymetrowy He Pingping, który swego czasu był uznany za najniższego człowieka świata, choć po nim odkryto jeszcze niższych. Ja, uprawiająca sporty, wśród znajomych mam sporo wysokich i umięśnionych facetów. Sama zaś mam zaledwie 162 cm wzrostu i jakoś się wśród Chinek wzrostem nie wyróżniam; nie uważam więc, by były one niższe niż przeciętna Europejka - czyli ja ;) Oczywiście, z perspektywy wysokiego Europejczyka będzie to wyglądać trochę inaczej...

4) Chińczycy są pracowici.

Od razu mówię: wiem, że Chińczycy potrafią pracować. Znam przypadki takich, którzy pojechali się do Polski dorobić, zaczęli od prowadzenia maleńkiego sklepiku, a teraz są ciężko bogaci. W tzw. międzyczasie jadali na wszystkie posiłki ryż z odrobiną sosu, sypiali na łóżkach polowych w kanciapie sklepu, a o wakacjach czy choćby wolnych weekendach przez pierwszych pięć lat nawet nie marzyli. Z perspektywy przeciętnego Polaka wizja takiego życia jest absolutnie niemożliwa do zaakceptowania. Przecież znamy nasze prawa pracownicze, osiem godzin dziennie i fajrant, a jak się już zarobi odrobinę kasy, to wynajmuje się większe mieszkanie i kupuje na raty samochód, a nie nadal je tę miskę ryżu dziennie i mieszka w kanciapie. Z drugiej jednak strony - nigdy, ale to nigdy w życiu nie spotkałam bardziej niezorganizowanych kawałków mięsa niż w chińskich sekretariatach czy firmach. Osobiście znam dziewczynę po ekonomii, która pracuje na pełny etat w firmie architektonicznej i jej JEDYNYM zadaniem jest wypłacenie pensji innym pracownikom i przyjmowanie przelewów od klientów. Przelewy przyjmuje może raz w tygodniu, może rzadziej. Pensje wypłaca raz w miesiącu. Pozostały czas wypełnia jej siedzenie na portalach społecznościowych, kupowanie drobiazgów przez internet, podlewanie kwiatków i malowanie paznokci. Ta osoba nie jest wyjątkiem - w Chinach normą jest absolutna nieproduktywność zatrudnionych ludzi. Płacę więc wymagam? A skąd! "Nie da się!". Kiedy zamówiłam sprzątaczkę, czyli panią, która przecież żyje z doprowadzania mieszkań do porządku, przychodziła poprawiać trzy razy. Nie dlatego, że się czepiam, tylko dlatego, że skoro płacę, to chcę mieć czystą wannę/podłogę/kuchenkę. O każdą głupotę musiałam się wykłócać, bo ona "nie widzi, żeby było brudno". Po trzeciej poprawce stwierdziłam, że wolę sama dokończyć niż się dalej przez nią denerwować. To samo dotyczyło robotników remontujących mieszkanie, nauczycielek, które miały razem ze mną prowadzić lekcję, ale były na to zbyt zajęte bawieniem się komórką, a nawet urzędników, którzy unikają rzetelnej pracy wszelkimi możliwymi sposobami. Facet z firmy przeprowadzkowej powiedział, że nie wniesie stołu, bo stół się nie mieści. Mieści się, mieści, tylko trzeba odkręcić blat i przenieść osobno blat i stół. Nie wniósł. Rozkręciłam stół z mężem i sama wniosłam. Firmie przeprowadzkowej i tak musiałam zapłacić. Więc nie - Chińczycy w tzw. ogólności nie są pracowici. Znam pracowitych, owszem, ale są to bardzo nieliczne wyjątki. Zainteresowanym tematem polecam ten artykuł.

5) Bekanie i plucie/charkanie należą do chińskiego savoir-vivre'u.

Za każdym razem, kiedy słyszę tę informację, mam ochotę gryźć. Nie. NIE. I jeszcze raz: NIEEEEEEEEEEEEEEEEEE! Żaden dobrze wychowany Chińczyk nie beka przy stole i nie charka innym pod nogi. Problem nie w tym, że mają inny savoir-vivre, a w tym, jaka jest proporcja Chińczyków dobrze wychowanych, którzy w ogóle jakąś kindersztubę mają, do tych, których granatem od pługa oderwano. Niestety, właśnie ta proporcja sprawia, że zdecydowanie częściej natkniemy się na prostaka i chama niż na osobę wrażliwą na takie niuanse. Nie ma żadnego znaczenia, czy jesteśmy na wsi, czy w mieście. Niestety - nie ma również żadnego znaczenia, czy interlokutor jest biedny czy bogaty, wykształcony czy nie. Ludzie, między którymi obracam się na co dzień zwracają baczną uwagę na zachowanie się przy stole czy wśród innych ludzi. A potem wchodzimy do autobusu i staramy się nie widzieć i nie słyszeć tego, co robią współtowarzysze podróży...

Ciekawam, czy znacie jakieś inne mity na temat Chin? Może macie pytania? Chętnie odpowiem na miarę moich skromnych możliwości.
Poniżej zaś znajdziecie linki do innych artykułów prostujących rzeczywistość ;)
Austria: Viennese breakfast - 5 faktów i mitów o Austrii
Finlandia: Finolubna - 5 stereotypów o Finach; Suomika - 5 mitów i faktów o języku fińskim
Francja: Madou en France - 5 stereotypów o Francuzach, czyli co zaskoczyło mnie we Francji cz.2; Między Francją a Szwajcarią - (Nie)stereotypowo o podejściu Francuzów do języka angielskiego; Zabierz swego lwa - Ci tchórzliwi Francuzi, którzy podbili Anglię
Gruzja: Gruzja okiem nieobiektywnym - Najbardziej mylące stereotypy o Gruzji
Japonia: japonia-info.pl - Mity na temat języka japońskiego
Kirgistan: O języku kirgiskim po polsku - Językowe stereotypy o Kirgizach; Enesaj.pl - Pięć stereotypów o Kirgistanie i Kirgizach
Niemcy: Niemiecka Sofa - 5 niemieckich mitów i legend
Norwegia: Pat i Norway - 5 obiegowych stereotypów o Norwegii i Norwegach
Tanzania/Kenia: Suahili online - 5 mitów o Kenii i Tanzanii (i o Afryce w ogóle)
Wielka Brytania: Angielska Herbata - Fakty i mity o Brytyjczykach i Wielkiej Brytanii; Angielski c2 - Język prawdę Ci powie; English tea time - Angielski oczami ucznia; Język angielski dla każdego - 5 stereotypów o Anglikach
Włochy: Wloskielove - obalam 5 stereotypów o Włochach; Obserwatore - A może by tak zamieszkać w słonecznej Italii? Mity o Włoszech
Chcesz dołączyć? Napisz! blogi.jezykowe1@gmail.com

17 komentarzy:

  1. Ale jak to??? We wszystkich bajkach Chińczycy żyją wyłącznie ryżem i sake.... nie bawię się tak ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to już w ogóle paranoja, przecież w Chinach się sake nie robi - to trunek japoński... :D

      Usuń
    2. Ale w bajkach tak jest :( pewnie dla twórców bajek wszystko co "skośne" jest takie same, więc co za różnica czy Chiny czy Japonia ;-)

      Usuń
    3. Tak. I jeszcze wszyscy Azjaci wyglądają tak samo, a Chińczyka żegna się słowem sayonara...

      Usuń
    4. Ja bym do tego dodała jeszcze nazywaniem Chińczykami dosłownie wszystkich Azjatów. ;)

      Usuń
  2. Anonimowy26/4/16 06:40

    Pięknie dziękuję za wzmiankowanie. Domo Arigato! (chłe, chłe)

    OdpowiedzUsuń
  3. Średni wzrost mnie zaskoczył. Czyli ja z moimi 160 cm jestem ech... nie poczuje się chyba nigdzie na świecie wysoka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz spróbować też w Gwatemali, tam zdaje się mają najniższą średnią wzrostu wśród kobiet. ;)

      Usuń
  4. Te niezorganizowane kawałki mięsa będą mi się śnić po nocach.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawy wpis! Przyznam się, że o tym bekaniu i pluciu nie słyszałam. Mój Francuz pracował z kilkoma Chińczykami w laboratorium i zapamiętałam ich jako bardzo kulturalne osoby :) I przy tym obrazie Chińczyków na razie pozostanę i mam nadzieję, że gdy kiedyś wybiorę się do Chin to będę miała szczęście trafić na same dobrze wychowane osoby :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A w Kirgistanie furorę robi ostatnio kampania społeczna przeciwko pluciu w miejscach publicznych.

      Usuń
    2. W Chinach kampania trwa od olimpiady w Pekinie. Właściwie bezskuteczna ;)

      Usuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.