Zaczac trzeba od tego, ze ta wypasna kolacja to pomysl mojej nauczycielki od herbaty, pani Li, uroczej reprezentantki mniejszosci Lisu.
A wszystko popijane wlasnie slynna herbata z maslem jaka, o ktorej zawsze slyszalam, ze niedobra jak cholera, ze smierdzi i tak dalej. A dzis z prawdziwa przyjemnoscia wypilam pol litra tego napoju - i to nie w wersji dla Europejczykow, czyli slodzonej, tylko normalnie, na slono. Fakt - nie smakuje to kompletnie jak herbata, ale jest czyms przyjemnie rozgrzewajacym i naprawde wcale nie trzeba zatykac nosa, jak sie to pije.
Oczywiscie, juz pierwszy lyk przypomnial mi grudniowa wycieczke do Shangri-la: 在香格里拉的藏族家(去年十二月的時候; 冷死了, 我穿兩條褲子, 幾件毛衣, 還覺得不夠...
Sa to bardzo mili ludzie. Lubia pic, spiewac, dobrze zjesc. Kobiety maja byc tluste... znaczy, dobrze odzywione. Szerokie biodra i zelazne zdrowie sa najwazniejsze - bo nawet najbardziej cywilizowani Tybetanczycy nadal rodza w domu. Dziecko jest odbierane przez matke badz tesciowa. I jesli, na przyklad ze wzgledu na kiepskie warunki sanitarne, dziecko nie przezyje - to trudno. Nie jest to zadna tragedia i na pewno nie zaczna wozic zon do szpitala tylko z powodu mozliwych powiklan. Dlaczego? Wyjasnil mi to jeden tamtejszy. Otoz: coz z tego, ze zaawansowana technika pozwoli ocalic zycie dziecka? Jesli nie potrafilo sobie poradzic samo przy porodzie, to znaczy, ze i tak by dlugo nie pozylo w tamtym surowym klimacie. Slabsi musza odejsc. A poza tym - smierc nie jest niczym strasznym.



A te ostatnie cztery zdjecia to wspomniana wczesniej wioska mniejszosciowa. Zdumialo mnie, jak bardzo sie trzymali szczegolow...
Aha, jeszcze jeden drobiazg: Tybetanczycy praktykuja wielozenstwo. Dowiedzialam sie o tym przypadkiem. Otoz: jadlam wypasny obiad z Tybetanczykami. Jeden z nich nadal jadl oczami, ale do miseczki juz niczego nie nabieral. Pytam dlaczego. On na to, ze sie boi, ze nie znajdzie zony jak bedzie za gruby (jak facet gruby, to wiadomo, ze niesprawny seksualnie ;)). Cokolwiek zdziwiona pytam, co oznacza pierscien na serdecznym palcu, bo u nas w Europie to symbol zawartego malzenstwa. On mowi, ze u nich tez. Ja, juz kompletnie zbaraniala pytam, po co szuka zony, skoro juz ma. On odpowiada, ze pierwsza byla wybrana przez rodzicow, ale druga moze wybrac sam. Mysle, ze robi mnie w konia, wiec draze temat, mowie, ze przeciez chinskie prawo zabrania posiadania dwoch zon. A on mowi, ze prawo jest prawem i ze formalnie wezmie rozwod z pierwsza, pojmie druga i beda zyli we trojke dlugo i szczesliwie. Pytam, nawet niespecjalnie zbulwersowana, ile zon miec zamierza. On mowi, ze juz niedlugo bedzie go stac na druga... I ze chyba na tym poprzestanie, bo ilez bab mozna miec na glowie?!...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.