2020-12-10

chang 倀

Dzisiejszy wpis powstał w ramach współpracy z japonia-info.pl, kirgiski.pl oraz enesaj.pl czyli w ramach Unii Azjatyckiej. 

Chang 倀 [伥] chāng lub wręcz demon-chang 倀鬼 [伥鬼] chāngguǐ - to stworzenie wywodzące się ze starożytnych chińskich legend. Pojawił się między innymi w Obszernych Zapiskach z epoki Taiping 太平广记 powstałych za czasów dynastii Song oraz w dziełach mingowskich. Wieść gminna niesie, że jeśli kogoś zjadł tygrys, osoba taka zmieniała się w changa, czyli ducha pod postacią tygrysa, który pomaga temu pierwszemu tygrysowi polować na kolejnych ludzi. Stąd wywodzi się przysłowie:

  • 為虎作倀 [为虎作伥] wèihǔzuòchāng - pomagać złoczyńcy w występkach czyli być changiem dla tygrysa. 

Istnieje również powiedzonko: 

  • 狼無狽不行,虎無倀不噬 [狼无狈不行, 虎无伥不噬] lángwúbèibùxíng, hǔwúchāngbùshì - wilk bez beja* nie da rady, tygrys bez changa nie pożre. Czyli: gdyby źli nie otrzymywali wsparcia, nie daliby rady nikogo skrzywdzić. 

Samo słowo chang zrobiło karierę w kantońskim, gdzie "倀雞" czyli "duchotygrysia kur(w)a**" to hałaśliwa, jędzowata idiotka. Kantończycy mówią, że ma postać kury, ale charakter changa. Ponoć tak mawiał o kobietach już cesarz Liu Chang, największy lubieżnik Południowego Han, który w dodatku miał gust do dziewcząt z Zachodu (ciekawe, czy to tylko zbieg okoliczności, czy jakiś bardziej dogłębny związek...). 

Tutaj poczytacie o demonicznym kocie z Japonii, tutaj o tygrysach w eposie Manas, a tutaj o tygrysich ciekawostkach Jakucji. 

* o beju opowiemy sobie innym razem, dobrze? 

** tak, kura to niestety również eufemizm stosowany względem pań negocjowalnego afektu. Trzeba uważać...

6 komentarzy:

  1. Ciekawe z tą etymologią nazwy członkini Gildii Szwaczek - wg Walerego Pisarka w polskim ten wyraz (też) pochodzi od kury (a nawet kura, znanego lubieżnika).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polak, Chińczyk - dwa bratanki? Czy po prostu kobiety (i kury) wszędzie takie same? :D

      Usuń
    2. Nie, no zdecydowanie bramka nr 1 :-)

      Usuń
    3. Dlaczego Gildii Szwaczek?

      Usuń
    4. U Pratchetta była to eufemistyczna nazwa gildii, która się nie parała szyciem...

      Usuń
    5. Aha. Niedawno przeczytałam "Głosy starego morza" Normana Lewisa i tam była osoba, która wprawdzie parała się szyciem, ale nie tylko. Można powiedzieć, że w dzień wykonywała jeden zawód, a w nocy drugi.

      Usuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.