Dzisiejszy wpis powstał w ramach współpracy z japonia-info.pl, czyli pod egidą Unii Azjatyckiej.
O dziwidle już pisałam, więc dziś przechodzę od razu do przepisu.
Składniki:
- tofu z dziwidła, pokrojone w paski.
- ostra pasta do gorącego kociołka (najlepiej jedna z tych w formie stałej)
- suszone chilli
Wykonanie:
- Na niewielkiej ilości tłuszczu obsmażyć chilli.
- Rozpuścić w woku odpowiednią ilość pasty. Ilość zależy od ilości Waszego dziwidła; chodzi o to, żeby pokrojone dziwidło można było obtoczyć, ale żeby nie pływało.
- Gdy jest już rozpuszczona, dodać dziwidło i na średnim ogniu smażyć w ruchu, aż całe dziwidło będzie pokryte ostrą pastą.
A takie samo coś z normalnego tofu ma sens?
OdpowiedzUsuńNo pewnie. I kurczak w kosteczkę też ma sens. I dowolne mięso. I dowolne warzywo, które da się pokroić w kostkę i które można jeść półsurowe. Z tofu trzeba tylko delikatnie, żeby się nie rozwaliło w trakcie.
UsuńJak się okazuje, sens maja na pewno wołowina (w postaci dohuoguowej), ziemniaki i kalafior. Jeśli w najbliższym czasie pęknę z przejedzenia, czuj się winna!
Usuńto jest bardzo dobra śmierć! Wielokrotnie mi się przydarzała, więc wiem, co mówię :D
UsuńOj, będzie robione :-)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że zasmakuje :)
Usuń