Tata, bardzo zaaferowany, zapytał, czy może mi przesłać mejla od kolegi. Kolega ów był w Chinach i dostał "chińskie zioła", ale ponieważ nie są opisane w żadnym języku poza chińskim, to nie wie, co to i nie wie, jak używać.
Żaden problem zerknąć. Trochę większy problem czasem z identyfikacją ziół, ale jeśli tylko jest chińska nazwa, a nie tylko nazwa np. firmy, to przecież mam słowniki i dam radę. Poza tym odkąd jedna z moich polskich cioć jej autentyczną akupunkturzystką i chińską zielarką, coraz więcej mi z tej tradycyjnej medycyny zostaje w głowie.
Otwieram mejl. Jako załącznik - zdjęcie opakowania:
Jest to glutaminian sodu firmy "Kwiat Lotosu". Oczywiście, przetłumaczyłam, odpisałam na mejla itd. Ale muszę przyznać, że wizja glutaminianu jako chińskiego ziółka mnie po prostu rozłożyła na łopatki...
Może to ziółko na zwiększenie apetytu ;) Skoro wzmacnia smak to może i większa ochota na obiad będzie dzięki niemu.
OdpowiedzUsuńhmmm... jesteś prawnikiem czy pracownikiem agencji reklamowej? :D Dobrze Ci idzie to tłumaczenie!
Usuń