Dawno tu nie byłam. Wstyd się przyznać, ale rozleniwiło mnie mieszkanie parę minut od Góry Yuantong, od Szmaragdowozielonego Jeziora i od kampusu Uniwersytetu Yunnańskiego. Jak by na to nie patrzeć, łatwiej zanieść dziecię gdzieś blisko, skąd łatwo w razie awarii wrócić do domu niż tłuc się autobusem na drugi koniec miasta, by pochodzić pół godzinki i już musieć wracać. Zwłaszcza, że zimno i wiszą ołowiane chmury. Kto wie, kiedy lunie?
Za namową świekry pojechałam. I w sumie cieszę się, że to zrobiłam, bo dowiedziałam się w ten sposób, że tak dalekie wycieczki na razie naprawdę są bez sensu. Joasia zgłodniała trochę zbyt szybko i musiałam karmić w autobusie. Każdy, kto kiedykolwiek jechał chińskim autobusem, potrafi sobie wyobrazić, że było to raczej mało komfortowe. Poczekam, aż Joasia zacznie jeść cokolwiek poza mlekiem i wtedy zaczniemy łazikować :)
A tymczasem, specjalnie dla Was, jesień w Parku Wielkiego Widoku, z widokiem na Budynek Wielkiego Widoku :)
Pięknie, chciałabym kiedyś to miejsce zobaczyć.
OdpowiedzUsuńCzas leci jak szalony, niedługo Joasia sama będzie namawiać na wycieczki :)
zapraszamy :) Oprowadzę z całą przyjemnością :)
UsuńPrędzej czy później się zjawię :)
UsuńBardzo dobrze :)
UsuńCudownie wygląda na zdjęciach, w rzeczywistości musi wyglądać jeszcze piękniej! Mam nadzieję, że uda mi się kiedyś tam pojechać!
OdpowiedzUsuńKunming czeka :)
Usuń