Koleżanka przyszła na kolację. Gotuję w zasadzie rzadko, bo po pierwsze mąż obiecał, że to on się zajmie kuchnią, a po drugie mam na to czas tylko w weekendy, ale za to jeśli już gotuję, to zazwyczaj tak raczej wypaśnie – z zupą, drugim daniem, ciastem, wszystkim, co trzeba. Tym razem gościem specjalnym były kotlety schabowe, które nigdy nie wydawały mi się daniem ekskluzywnym, ale w Chinach jest inaczej – wiecie, w Kunmingu nigdzie nie można kupić bułki tartej...
Pokonałam tę trudność. I tylko koleżanka zapytała, czy jej się tylko wydaje, czy kotlety pachną sezamem.
Tak. Pachną. Bułkę tartą sporządzam bowiem przy pomocy blendera z wysuszonych na wiór kawałków sezamowego
naanu. Czasem również z bagietki i innych takich, ale rzadko, bo po prostu rzadko bywamy w miejscach, w których europejskie pieczywo można dostać. A oto warsztat do robienia bułki tartej:
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYYkLSu3RYEOZ7xNri1t9mlWTgM2yjoEjpNaO2y2TblKJisiVQzX8pvZg0jLwlp4u_Sn_PEZvL3VK31Z0D41c7iGFKTvF6Xs1o2EsOzYHNORqtlgkquyFrNlrOVLeYopj5L5pZyD3FA7jL/s320/IMG_1831.JPG)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgejBSJmhSwoUiT7vP-WpCb1igFDC2JEzhFDMpFP3kNZsFAr1StTvi4VFbruzLWp2v6x6tsXYKq01RBTW4dyE-2hzl86N-grYlNZ0Nl-XJiT_cBo_7FRtNsw1ffuVJt8QK_Kz5y7kskS_lJ/s320/IMG_1830.JPG)
Voilà!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.