Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 教課. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 教課. Pokaż wszystkie posty

2019-10-27

Julia

Jakoś miesiąc przed wakacjami za pośrednictwem kolegi ZB zgłosiła się do mnie Chinka. Chciała się ode mnie uczyć nie nudnego angielskiego, a polskiego, wybierała się bowiem do Polski na studia. Gra na wiolonczeli - uczy się właśnie u tego kolegi ZB. Ma jeszcze ostatni rok do zrobienia licencjatu i planowała jechać do Polski na studia magisterskie.
Zabrałyśmy się ostro do roboty. Elementarz Falskiego plus rozmaite materiały z internetu plus pierwsze książeczki Tajfuniątka - idealny start. Dziewczę przychodziło dwa razy w tygodniu, zawsze z odrobionymi zadaniami domowymi i opanowanym pamięciowo materiałem. Jeszcze przed wakacjami opanowała typy koniugacji i potrafiła krótko się przedstawić i o sobie opowiedzieć.
Pojechałam na wakacje do Polski, więc zostawiłam Julię (bo takie polskie imię wybrała) z koleżanką - Polką. Gdy wróciłam, zabrałyśmy się znów do roboty. Muszę powiedzieć, że sprawiało mi to wiele radości; po latach nauczania angielskiego, za którym nie przepadam, w dodatku - nauczania ludzi, którzy zazwyczaj się uczyć wcale nie chcieli, nareszcie miałam uczennicę, która chciała się uczyć, miała do tego dryg i szła jak burza. Nie do pominięcia jest też aspekt finansowy - lekcje dwa razy w tygodniu po godzinie przynosiły mi tyle samo kasy, ile całodniowe lekcje saksofonu ZB.
Po Złotym Tygodniu Julia przyszła do mnie jak zwykle z pięknie odrobionym zadaniem i wieloma pytaniami, jednak jakaś nie w humorze.
"Nauczycielko, to jest nasza ostatnia lekcja".
Pytam, czy już nie chce jechać do Polski na studia? Czy coś się zmieniło?
Podczas Złotego Tygodnia wróciłam do domu rodzinnego. Od słowa do słowa okazało się, że rodzice mają dla mnie inne plany. Nie chcą, żebym jechała do Polski. Ba! Nie chcą, żebym dalej studiowała wiolonczelę. Widzą mnie jako nauczycielkę przedszkolną lub podstawówkową i chcą, bym dalej kształciła się właśnie w tym kierunku. Tylko na to dadzą mi pieniądze.
Och, nauczycielko! Tak bardzo mi żal! To były piękne miesiące, gdy podążałam za marzeniem i miałam nadzieję! Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się pojechać do Polski - jeśli nie na studia, to chociaż na wakacje.
Julia zamilkła, pociągnęła parę razy nosem, zaszkliły jej się oczy... Ale za chwilę się otrząsnęła i powiedziała: a może rodzice mają rację, że żaden ze mnie materiał na wiolonczelistkę? Może faktycznie będzie mi lepiej jako nauczycielce?...
***
W Chinach tak jest nadal. Psioczyłabym na Chińczyków, ale... w Polsce też tak jeszcze bywa. Szantaż finansowy, szantaż emocjonalny - jeśli będziesz tak daleko, umrę z nerwów itd.
Rodzice, nie pozbawiajcie dzieci marzeń! Dajcie im żyć, do diaska. Serce się kraje, gdy widzę, że choć świat wygląda teraz zupełnie inaczej niż pięćdziesiąt lat temu, choć jest teraz dużo mniejszy, bliższy i łatwiejszy - w głowach niektórych ludzi nadal się nie mieści to, że można chcieć wyjść ze studni...

2013-12-19

Banglijska siedmiowarstwowa herbata 孟加拉的七層茶

Jak już wspominałam, od czasu do czasu prowadzę zajęcia o herbacie na Uniwersytecie Yunnańskim. Nigdy nie przestanie mnie dziwić i bawić, że w Yunnanie, krainie herbaty, na najlepszym uniwersytecie w regionie, to jakaś nawiedzona Polka naucza tradycyjnej chińskiej ceremonii herbacianej...
Wracając do rzeczy: ostatnio miałam zajęcia z czterdziestką Banglijczyków płci obojga. Podzieliłam ich sobie na grupy; czasu mieliśmy mało, ale stałam się przekazać maksimum wiedzy i pasji. Zazwyczaj zaczynam od pytań: co wiecie o herbacie, jakie istnieją typy herbaty, według jakich kryteriów można je podzielić itd. Oczywiście, zazwyczaj wiedzą coś tam o herbacie czarnej i zielonej, nieodmiennie w typach herbaty pojawia się herbata z mlekiem względnie herbata z cytryną itd. Po wyjaśnieniu, że te dwie ostatnie są tylko sposobem podania herbaty, zazwyczaj czarnej, naprowadzam słuchaczy na odpowiedź, mówiąc, że jest jeszcze kilka kolorów, łącznie sześć. Tym razem jeden z Banglijczyków udzielił niestereotypowej odpowiedzi - że ostatnim typem herbaty jest taka kilkukolorowa, zaparzona z kilku rodzajów liści. Magia tego pomysłu mnie urzekła, ale Chińczycy na taki wynalazek nie wpadli, więc wykład kontynuowałam opowiadając jednak o chińskiej herbacie.
Po, bardzo zresztą udanych i zabawnych, zajęciach podszedł do mnie jeden z banglijskich przystojniaków, żeby mi wytłumaczyć, że u nich, w północno-wschodnim Bangladeszu, naprawdę pija się wielokolorową herbatę. Poszperałam w internecie, okazało się, że nawet na kilku polskich blogach podróżniczych znalazło się zdjęcie takiej herbatki, że herbata ta jest sławna w Bangladeszu i poza nim, że sączenie wielosmakowej herbaty jest wspaniałym doświadczeniem. O co chodzi?
Jest sobie facet nazwiskiem Romesh Ram Gour, żyjący w mieścinie Srimongol, który miesza kilka różnych naparów - łącznie trzy typy herbat czarnych i jedna zielona, poprzedzielane przyprawami i mlekiem. Każdy napar - a potem każda warstwa różni się kolorem, smakiem i dodatkami. W jednej czuć domieszkę cynamonu, w innej - cytryny, ale większość dodatków jest objęta tajemnicą. Całość jest słodko-pikantna i wygląda tak:
(Zdjęcie wzięłam z tej strony.)
Jak widać, można poprosić o mniejszą ilość warstw - chociaż ja bym pewnie wolała wszystkie smaki.
Kurczę, nie sądziłam, że coś mnie może jeszcze w herbacie zaskoczyć. Okazuje się tymczasem, że muszę się jeszcze wiele nauczyć...
No i oczywiście właśnie zaczęłam marzyć o chociażby krótkiej podróży do Bangladeszu. Zresztą, mocno przystojni koledzy serdecznie zapraszają ;) Chyba umknął im fakt, że jestem już zaobrączkowana...

2013-06-29

wykładowca

Kariera wykładowcy jest mi nieobca. Lektorowałam w Instytucie Konfucjusza w Krakowie, prowadziłam wykłady rozmaite w dziwnych miejscach, od budynków uniwersyteckich po herbaciarnie, o muzyce, herbacie, wsi chińskiej, języku. Z łezką w oku pożegnałam ten etap, gdy wyprowadziłam się do Chin. Przecież nie będę uczyła Chińczyków ich własnego języka, ich własnej kultury.
Pierwsza niespodzianka: mój towarzysz życia, Pan i Władca, najukochańsza w świecie Zwykła Belka ode mnie uczy się mandaryńskiego, bo całe życie władał tylko kunmińskim dialektem.
Druga niespodzianka: w dziedzinie parzenia herbaty praktyka w herbaciarni zapewniła mi zrozumienie tej części chińskiej kultury. Okazało się, że to zrozumienie jest głębsze niż u większości znajomych i nieznajomych Chińczyków, którzy już teraz ledwo sobie radzą z Liptonem, a o parzeniu herbaty czarnosmoczej czy puer nie wiedzą nic. Stąd był już tylko krok do zaproponowania mi prowadzenia wykładów o parzeniu herbaty przez Uniwersytet Yunnański, moją dawną uczelnię. Są to kursy dla obcokrajowców, nie dla Chińczyków; prowadzę je w chińsko-angielskiej mieszance językowej. Wiem, że jestem proszona o ich prowadzenie właśnie dlatego, że angielski jest mi trochę znany, a większość uczniów nie włada jeszcze chińskim na tyle, żeby zrozumieć wykład o kulturze parzenia herbaty w całości po mandaryńsku. Ale z drugiej strony: nie wierzę, że w całym Kunmingu nie ma ani jednego Chińczyka, który potrafi zaparzyć ceremonialnie herbatę i jednocześnie mówi choć trochę po angielsku. Nie wierzę, bo sama znam taką Chinkę :) Nie jest to też kwestia pieniędzy - fakt, za wykłady takie dostaję niewielką wypłatę, nie jest ona jednak niższa od normalnej stawki uniwersyteckiej. A jednak proszą mnie. Nie raz, nie dwa. Za każdym razem, gdy przyjeżdża grupa zainteresowana takimi zajęciami. Sprawdziłam się i chętnie takie zajęcia prowadzę, a uczniowie mnie widocznie lubią - gdyby były skargi, szybko by mnie zamienili.
Czyli jestem w Chinach, uczę przynajmniej jednego Chińczyka języka mandaryńskiego, a dodatkowo, jak widać, nauczam chińskiej kultury bardziej kompetentnie niż sami Chińczycy. Nie wiem jak Was, drodzy czytelnicy, ale mnie to okropnie śmieszy. Nie spodziewałam się, nie wiedziałam, że tak będzie. Za każdym razem pytam, dlaczego sobie nie znaleźli na moje miejsce jakiejś Chinki. Odpowiadają, że wcale nie szukają, a ja się strasznie cieszę, że mam okazję podzielić się wiedzą herbacianą z następną grupą. I właśnie kiedy myślałam, że już nic mnie nie zaskoczy, ta sama uczelnia zadzwoniła do mnie z innym pytaniem: czy nie poprowadziłabym serii zajęć (łącznie 6 godzin zegarowych) ze śpiewu. Miałabym uczyć grupę Amerykanów śpiewania chińskich piosenek, ciekawych, ważnych z punktu widzenia kultury, ukazujących odmienność chińskiej piosenki od wszystkiego innego.
Zamarłam. Tak, lubię śpiewać, tak, śpiewanie to kiedyś był sens mojego życia, tak, chińskie piosenki też znam. Tak, wystąpiłam kilka razy w chińskiej telewizji właśnie jako wokalistka - czytaj: biała małpa na scenie, ale... uczyć śpiewu? Ja? Serio?
Obiecali, że sama mogę wybrać piosenki, których będę uczyć. Że metody zostawiają mnie.
Oczywiście, że się zgodziłam. Nigdy nie odmawiam, jeśli w moim życiu może wydarzyć się coś niezwykłego.
I tak właśnie stwierdziłam, że nic w przyrodzie nie ginie. Każda pasja, każde hobby może się okazać właśnie tym czymś, co nie tylko daje Ci satysfakcję i przewagę nad innymi, ale w dodatku może się rozwinąć w zupełnie niespodziewanym kierunku.
Idę szukać piosenek :)

2012-10-18

diabełki => aniołki 調皮鬼變成天使啦!

Uczę taką jedną klasę pełną urwipołciów. I jeśli mówię "pełną", to znaczy, że jest to 30 sztuk, a nie marnych kilkanaście, jak w naszych przedszkolach. Pyskate jak pięciolatki, chociaż dopiero zaczęli naukę; jeśli trzyletnie małpię się tak zachowuje, strach pomyśleć, co będzie za dwa lata...
Rozrabiają cały czas, nie dają dojść do głosu, podnoszą ręce na nauczycieli. Widać od razu niemoc wychowawców, rodziców, no i niestety również moją. Jak do tej pory wszelkie próby wprowadzenia dyscypliny spełzały na niczym - bo przecież żadne dziecko nie posłucha, jeśli stojące obok nauczycielki sobie paplają, chociaż ja się dwoję i troję, żeby było cicho. Właściwie już straciłam nadzieję, że będzie lepiej, aż tu nagle... CUD! Wchodzę do klasy, dzieci grzecznie siedzą, bez krzyków współpracują całe 25 minut, tylko te przerażone oczęta mówiły mi, że coś jest nie tak.
Zanim zdążyłam po lekcji podejść do wychowawczyni i zapytać, jakiego znalazła na te małe diabły haka, największy klasowy lowelas, ładujący się jak bez mała Kocio na kolanka, podchodzi, przytula się do moich nóg i przymilnym, jak to on, głosikiem, pyta: psze pani, a czy to prawda, że jak będziemy niegrzeczni, to nas Pani zabierze do Hameryki i sprzeda białasom? ("老司", 我們不聽話您真的要帶我們去"梅國"賣給老外嗎?)

2011-11-18

wszystkie dzieci nasze są :)

Two little black birds
Sitting on the hill

One named Jack and one named Jill.
Fly away Jack:

Fly away Jill!
Come back Jack! Come back Jill!

2011-11-17

a moja Mama 我的媽咪

Zanim zaczynam lekcje, wlaczam pomoce multimedialne. Dzieciaki zawsze wowczas podbiegaja i sie przytulaja, sprzedajac jednoczesnie nowinki.
- a moja Mama kupila mi nowe buty, popatrz!
- a moja Mama pojechala do Babci!
- a moja Mama uderzyla Tate...

在幼兒園上課之前我總是先把東西準備好: 電腦, 碟子, 玩具. 那時候孩子們跑過來擁抱我, 跟我分享他們生活沒一個小細節.
--我的媽咪給我買新鞋子,你看看!
--我的媽咪克外婆那裡克 (=我的媽咪去看外婆, 雲南方言)!
--我的媽咪打我的爸爸......

2011-11-16

kto był bardziej zaczepisty? 誰厲害?

Zerówkowicz podbiega do nauczyciela, przygotowującego lekcję o Dialogach konfucjańskich. Pyta co to, więc nauczyciel zaczyna mówić, że to dzieło Konfucjusza, tego faceta, co wisi na ścianie (tak, w naszej zerówce wisi Konfucjusz i czuję się jak w domu ^.^). Dzieciak myśli, myśli, myśli i pyta: a kto był bardziej zaczepisty, Konfucjusz czy Przewodniczący Mao? Nauczyciel odpowiada pytaniem: a jak sądzisz? Dzieciak się uśmiecha szczerbatym uśmiechem i odpowiada: Sądzę, że Przewodniczący Mao. Nauczyciel pyta: czemu tak sądzisz? Dziecko daje popis: bo Konfucjusz znał się tylko na pisaniu książek, a Przewodniczący Mao znał się na wszystkim!!
學前班的小同學過來找漢語老師. 老師在備關於"論語"的課. 小朋友想知道這是啥東東, 所以老師給他解釋,這是孔子寫的(做一位老師他卻應該知道這不是孔子寫的),孔子就是我們那幅畫卷上的人, 吧啦吧啦. 孩子想了想就問: 孔子厲害還是毛主席厲害? 老師沒回答而問: 你覺得呢? 學生笑了笑就說: 毛主席厲害! 為甚麼呢 - 老師問. 孩子開心地回答: 因為孔子只會寫書, 但毛主席什麼都會, 什麼都知道!

2010-05-08

Związki muzyki zachodniej z muzyką chińską


Dnia 7 maja odbył się w siedzibie Instytutu Konfucjusza w Opolu wykład na temat związków muzyki zachodniej z muzyką Chin. Poprowadziła go Natalia Brede, pracownik Instytutu Konfucjusza w Krakowie oraz muzykolog. Przedstawiła ona pokrótce historię chińskiej muzyki i opisała chińskie instrumenty, by przejść do zachodniej „misji muzycznej” w Chinach – bo tak trzeba nazwać zaszczepianie europejskich wzorów muzycznych w Państwie Środka przez… jezuitów.
Po wykładzie wywiązała się żywa dyskusja na temat wzrastającej popularności polskiej muzyki w Chinach, a także na temat zwyczajów tradycyjnych uroczystości ludowych i zanikających już muzycznych tradycji.

2010-04-27

Konferencja w Glucholazach




Wlasciwie sie nie odbyla. To znaczy, miala byc w te sobote, w ktora zaplakaly serca po nieopisanej stracie. A wlasciwie, miala byc od piatku do niedzieli - no i ta czesc piatkowa sie odbyla. A w czesci piatkowej mialam okazje opowiedziec o... no, kto zgadnie? Tak! O herbacie :)
A w sobote wszyscy pojechali. Zostali tylko Chinczycy... wliczajac tych o nieazjatyckim rodowodzie ;)

2010-03-22

Instytut Konfucjusza w Opolu











Czyli siostrzana jednostka. Siostrzana przede wszystkim ze wzgledu na jedna z pracownic, ktora ma mily zwyczaj holubienia mojej skromnej osoby z powodu przynaleznosci do slynnej Grupy Tajwanskiej (to grupa Polakow, ktora, spotkawszy sie piec lat temu na Tajwanie, stwierdzila, ze w zasadzie to moglibysmy sie poprzyjaznic ;)).
Dzieki owej "siostrzanosci" mam sie przed kim popisywac. Mianowicie: przed licznie przybyla publicznoscia opolskoikowa, ktora lubi wykladajacych sie ludzikow :)
Po pierwszym spotkaniu na stronie opolskiego IKu pojawil sie taki tekst:
"Dnia 19 marca 2010 roku odbył się w siedzibie Instytutu wykład połączony z pokazem parzenia herbaty. Spotkanie poprowadziła pani Natalia Brede, absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego (Studia Dalekowschodnie), pracownik Centrum Języka i Kultury Chińskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego „Instytut Konfucjusza w Krakowie”, która tradycyjnej chińskiej ceremonii herbacianej uczyła się podczas warsztatów na Yunnan University oraz pracując w yunnańskiej herbaciarni Cha Ma Gu Dao.

Przybyli na wykład goście mieli okazję nie tylko dowiedzieć się, jak odróżniać dobre herbaty od złych, a także jak parzyć poszczególne typy herbat; mieli również okazję spróbować tradycyjnych naparów oraz uczestniczyć w pokazie tradycyjnej ceremonii herbacianej Herbata Kung Fu."

2010-02-04

Opole


Mnie chce :) 19 marca, 23 kwietnia, 7 maja. 

Wiec bede tam wystepowac. W zasadzie dosc regularnie. I w ogole. Dlatego bede co jakis czas przypominac o tym, ze mnie chca. Ha!

2008-07-26

światowej klasy nauczycielka chińskiego

Tak, wiem, że znowu się przechwalam. Ale po pierwsze w Chinach nie będę mogła (i nie będę mieć czym), więc teraz się nacieszam, a po drugie tym razem naprawdę mam czym. Uczyłam trzech uczniów. Jeden się nie liczy, bo to siedmiolatek - też mnie lubił, ale w sumie nic dziwnego, że się do mnie jakoś specjalnie nie przywiązał. Oprócz tego dwóch facetów. Jeden na ostatnią lekcję przytachał bukiet róż i powiedział, że już nigdy w życiu takiej nauczycielki nie znajdzie, że jestem the best i że czeka na mój powrót z Chin. Drugi jednak zwyciężył w klasyfikacji generalnej: przyjechał do mnie dzisiaj na lekcje z Krakowa. Jakież to było miłe! I to, jak pamięta to, co Mu do głowy wtłukiwałam. I onieśmielenie, kiedy się okazuje, że o czymś jednak zapomniał. I w ogóle :D Naprawdę lubię uczyć chińskiego. I chyba nawet umiem, skoro uczniowie do mnie wracają mimo obecności innych nauczycieli na miejscu...

2008-04-08

Kielce :)

Czyta mnie jakis Swietokrzyzanin? :D Jak lubi to, jak pisze, to moze polubi tez to, jak mowie ;)
A bedzie okazja - w najblizszy weekend czekaja mnie wystepy goscinne w Kielcach, na wielkiej fecie azjatyckiej. Teraz powinnam napisac: wiecej szczegolow na... i podac linka. Podac linka moge (http://www.wici.info/Kalendarz,swieto_kwiatow_lampionow_i_latawcow,9580.html), ale zeby tam jakies szczegoly byly, to nie powiem, wiec przepisuje niniejszym najwazniejsze (wedlug mnie, oczywiscie!) informacje. Teoretycznie moglabym na przyklad wkleic te ulotke w pdfie, ale mi blogger strajkuje, a ze mnie zaden as informatyczny :P
Generalnie trzeba krazyc miedzy Pl. Artystow, Pl. Konstytucji i palacykiem Zielinskiego.
W piatek otwarcie festiwalu - pokazy sztuk walki, parada smokow, maraton chinskich filmow w WDK i koncert w palacyku.
Ja pojawie sie w sobote, o 16 i o 17 na Pl. Artystow. Bedzie oczywiscie o muzyce chinskiej :)
Wieczorem chinska dyskoteka na Pl. Konstytucji.
W niedziele podobno mam uczyc chinskiego :) Moze byc milo :)
Zapraszam wszystkich serdecznie :)

2007-12-20

ostatni wyklad

I dobrze.
Nie powinnam byla narzekac, ze ostatnio bylo tylko 7 osob. To i tak tlumy w porownaniu z tymi, ktorzy przyszli dzisiaj.
Jestem zmeczona. Nie wykladem, nie ciezkim dniem, tylko tym beznadziejnym uczuciem pod tytulem: "wlozylam w to tyle serca, a wyszlo jak wyszlo".
Dobrze, ze Nowy Rok zaczne bez obciazen.
Dobrze, ze bedzie czas na to, zeby sie pozbierac.

Ide sluchac Davida Tao mojego kochanego... A jak juz znajde troche czasu, to nawet pewnie o nim cos napisze :)

今天的演講... 不是最好的. 但是參加的人喜歡. 不過願意參加的人不多.
不知道是廣告太少的問題? 還是我的演講無聊? 還是題目沒有意思? 我真的不知道ㄟ...
我很高興不要再講一次...
我去聽陶喆...
愛他的歌囉...

2007-12-15

demony 惡鬼

我開始教中文了. Jasiu 七歲, 他剛開始唸書, 但是他已經對很多東西感興趣. 最大的興趣就是奇幻世界, 奇幻小說, 奇幻遊戲. 他最喜歡的動物就是龍, 他最喜歡的種族就是惡鬼. 所以我們講顏色的時候他會說惡鬼是什麼顏色, 我們講動物的時候他就說龍的種類. 上次我們學生詞. 書呀, 書包呀, 筆呀, 橡皮等等. 然後有一種練習, 他要把對的東西畫在對的地方. 他沒問題地畫那些東西. 只有一個好奇的地方: 每一個他畫的東西上面有惡鬼...

Mam niezly ubaw z moim siedmiolatkiem od chinskiego :) Fajy dzieciak, inteligentny i nawet zadania odrabia zazwyczaj. Jego ulubiona gra komputerowa to Stronghold II, co juz duzo mowi (moglby przeciez lubic Quake'a albo tetris :P), no i zyje w swiecie fantasy - calutenki pokoik ma w smokach (zgadnijcie, jakie bylo pierwsze zwierze, ktorego nazwy sie nauczyl po chinsku...), a na mikolaja od rodzicow dostal demonariusz. Jak widac, nawet odrabiajac zadanie z chinskiego daje ujscie swej pasji :) Lubie go!!

2007-12-13

pierwsze koty za ploty




我昨天演講了. 啊啊啊啊..... 原來我很緊張. 雖然這是我喜歡的題目 (中國樂器), 雖然我準備好了, 但是我還害怕.

幸運, 大家喜歡 :)

下個禮拜三我要講中國流行音樂的特色. :)


Nie poszlo az tak zle, jak by pojsc moglo. Troche sie denerwowalam. Ale te tlumy i setki pytan mnie troche rozluznily... ;)

Za tydzien bedzie o specyfice chinskiego popu. Zapraszam, to samo miejsce, ta sama godzina, przyszla sroda. Do zobaczenia!

2007-12-12

wyklad o instrumentach

Prosze panstwa, coz za oszalamiajaca okazja! Juz jutro (12.12.2007), w centrum Krakowa (Krowoderska 8), w przytulnej sali (nr 110) o chinskich instrumentach bedzie opowiadac fenomenalny Maly Tajfun, za pan brat bedacy z meandrami muzyki Panstwa Srodka. Malo tego: wyklad bedzie za darmo!

Wszystkich, ktorzy chcieliby sie ze mnie posmiac, jak to produkuje sie na temat muzyki chinskiej, zapraszam serdecznie.
Raz jeszcze konkrety:
Miejsce: ul Krowoderska 8, sala 110, pierwsze pietro.
Czas: godzina 16.30-18.00
Tematyka: instrumenty chinskie
W planie duuuzo muzyki.
Zapraszam!!

明天我第一次要教中國音樂課. 好緊張喔... 明天的主題就是中國樂器, 它們的象徵作用, 歷史, 外表, 聲音. 希望波蘭人會喜歡我最愛的音樂...

2007-11-29

pierwszy wyklad

Wei sie bardzo denerwowala. Ale kiedy juz raz zaczela, to byla w swoim zywiole: spiewala, aktorzyla, gadala jak najeta. Jest wspaniala!
Publicznosc byla starannie wyselekcjonowana (to takie ladne okreslenie na prawie pusta sale); mamy nadzieje, ze z czasem sala bedzie sie zapelniac :)
W przyszlym tygodniu kontynuacja wykladu Wei. Zapraszamy!

2007-11-15

wyklady

Ze wzgledu na niewielka ilosc chetnych kurs chinskoteatralnomuzyczny zostal przelozony o dwa tygodnie. Tak wiec pierwsze zajecia odbeda sie dopiero 28 listopada. Przepraszam serdecznie wszystkich, ktorzy dzis pocalowali klamke na Krowoderskiej - ja sama o tej zmianie dowiedzialam sie dopiero dzis po poludniu, wiec nie moglam poinformowac Was wczesniej. Za dwa tygodnie zajecia NA PEWNO sie odbeda. ^.^ Pozdrawiam!

2007-11-12

male przypomnienie

!!!Juz za dwa dni, 14 listopada, odbedzie sie pierwszy wyklad na Krowoderskiej 8. Wyklad poprowadzi ceniona specjalistka od chinskiego teatru, Lin Wei-yun. Wyklad zacznie sie o 16.30 i potrwa jakies 1,5 godziny. Zapraszamy!!!