Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bangladesz বাংলাদেশ. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Bangladesz বাংলাদেশ. Pokaż wszystkie posty

2019-03-06

różne oblicza tuszu

Wybrałam się niedawno do Muzeum Sztuki, które mieści się w kunmińskim Pałacu Kultury... tfu, w dawnej siedzibie Muzeum Yunnańskiego. Kocham ten budynek, a wystawy okazały się być fascynujące. Dziś o pierwszej z nich: wystawa o tuszu. A dokładniej o tym, jak tusz - czyli tradycyjny chiński środek barwiący - przeniknął do malarstwa innych narodów i co z tego wynikło. W Chinach malarstwo tuszowe i kaligrafia są uważane za skarb narodowy; ciekawe, jak oni zareagowali na bardzo niestandardowe (z chińskiego punktu widzenia) wykorzystanie tego środka ekspresji twórczej. Mnie wiele z tych prac urzekło. Oczywiście, pojawiły się tu również prace Chińczyków.
Daleki szczyt nad zamglonym jeziorem, Xu Li 徐里, Chiny
Cynobrowy bambus tańczy ze szkarłatną orchideą, 郎森 Lang Sen, Chiny
Ptasia rodzina, Dina Chhan, Kambodża
Ryba i czapla, Zhou Jingxin 周京新, Chiny

Poranny szron nad szmaragdowym stawem, Zhang Lichen 张立辰, Chiny
Poetyczne drzewo, Aung Moe Nyo Htoo, Myanmar
Ukryta świątynia, Im Pesey, Kambodża
Wąska droga do nieba, Im Pesey, Kambodża
Życie na Pustyni Thar I, Syed Ali Abbas, Pakistan
Życie na Pustyni Thar II, Syed Ali Abbas, Pakistan
Rodzina, Tin Htay Aung, Mjanma
Razem, Prithvi Shrestha, Nepal
Nieśmiertelna, Sou-Kiman, Kambodża
Amor i Psyche, Sou-Kiman, Kambodża
Sierota, Rajat Subhra Bandopadhyay, Indie
Południe, Duan Huili 殷会利, Chiny
Jedność w różnorodności, Gi Ok Jeon, Korea
Ruch w czasoprzestrzeni, Gi Ok Jeon, Korea
Miłość, Jamal Ahmed, Bangladesz
Współistnienie 7, Choongkamkow, Malezja
Współistnienie 6, Choongkamkow, Malezja
Ostatni śnieg, Noriko Ambe, Japonia
Ostatni śnieg, Noriko Ambe, Japonia
Najbardziej zachwyciła mnie instalacja Noriko Ambe - papier-śnieg, a może wycięte zeń znaki-śnieg? A może te wycięte znaki tylko śnieg brudzą? Czy są nam one potrzebne?...
No i kambodżańscy tancerze, którzy wyglądają tak egzotycznie, a są Erosem i Psyche. Miłość (ta pustka wokół ptaków, tak znacząca!). Ludzie z Pustyni Thar... Długo się zachwycałam tymi obrazami i mam nadzieję, że Wam się też spodobają.

2013-12-19

Banglijska siedmiowarstwowa herbata 孟加拉的七層茶

Jak już wspominałam, od czasu do czasu prowadzę zajęcia o herbacie na Uniwersytecie Yunnańskim. Nigdy nie przestanie mnie dziwić i bawić, że w Yunnanie, krainie herbaty, na najlepszym uniwersytecie w regionie, to jakaś nawiedzona Polka naucza tradycyjnej chińskiej ceremonii herbacianej...
Wracając do rzeczy: ostatnio miałam zajęcia z czterdziestką Banglijczyków płci obojga. Podzieliłam ich sobie na grupy; czasu mieliśmy mało, ale stałam się przekazać maksimum wiedzy i pasji. Zazwyczaj zaczynam od pytań: co wiecie o herbacie, jakie istnieją typy herbaty, według jakich kryteriów można je podzielić itd. Oczywiście, zazwyczaj wiedzą coś tam o herbacie czarnej i zielonej, nieodmiennie w typach herbaty pojawia się herbata z mlekiem względnie herbata z cytryną itd. Po wyjaśnieniu, że te dwie ostatnie są tylko sposobem podania herbaty, zazwyczaj czarnej, naprowadzam słuchaczy na odpowiedź, mówiąc, że jest jeszcze kilka kolorów, łącznie sześć. Tym razem jeden z Banglijczyków udzielił niestereotypowej odpowiedzi - że ostatnim typem herbaty jest taka kilkukolorowa, zaparzona z kilku rodzajów liści. Magia tego pomysłu mnie urzekła, ale Chińczycy na taki wynalazek nie wpadli, więc wykład kontynuowałam opowiadając jednak o chińskiej herbacie.
Po, bardzo zresztą udanych i zabawnych, zajęciach podszedł do mnie jeden z banglijskich przystojniaków, żeby mi wytłumaczyć, że u nich, w północno-wschodnim Bangladeszu, naprawdę pija się wielokolorową herbatę. Poszperałam w internecie, okazało się, że nawet na kilku polskich blogach podróżniczych znalazło się zdjęcie takiej herbatki, że herbata ta jest sławna w Bangladeszu i poza nim, że sączenie wielosmakowej herbaty jest wspaniałym doświadczeniem. O co chodzi?
Jest sobie facet nazwiskiem Romesh Ram Gour, żyjący w mieścinie Srimongol, który miesza kilka różnych naparów - łącznie trzy typy herbat czarnych i jedna zielona, poprzedzielane przyprawami i mlekiem. Każdy napar - a potem każda warstwa różni się kolorem, smakiem i dodatkami. W jednej czuć domieszkę cynamonu, w innej - cytryny, ale większość dodatków jest objęta tajemnicą. Całość jest słodko-pikantna i wygląda tak:
(Zdjęcie wzięłam z tej strony.)
Jak widać, można poprosić o mniejszą ilość warstw - chociaż ja bym pewnie wolała wszystkie smaki.
Kurczę, nie sądziłam, że coś mnie może jeszcze w herbacie zaskoczyć. Okazuje się tymczasem, że muszę się jeszcze wiele nauczyć...
No i oczywiście właśnie zaczęłam marzyć o chociażby krótkiej podróży do Bangladeszu. Zresztą, mocno przystojni koledzy serdecznie zapraszają ;) Chyba umknął im fakt, że jestem już zaobrączkowana...