Ilość słów określających ludzi, którzy zdecydowali się na życie zakonne (zwłaszcza buddyjskie) jest w chińskim ogromna:
- 僧人 sēngrén i inne złożenia z 僧 sēng, np. 僧侶 [僧侣] sēnglǚ, 高僧 gāosēng, 貧僧 [贫僧] pínsēng, 僧伽 sēngqié, 僧徒 sēngtú, 聖僧 [圣僧]shèngsēng
- 和尚 héshang - buddyjski mnich
- 行者 xíngzhě, 行腳 [行脚] xíngjiǎo, 頭陀 [头陀] tóutuó - podróżujący mnich
- 禪師 [禅师] chánshī, 長老 [长老] zhǎnglǎo - uprzejmy tytuł dla buddyjskiego mnicha
- 沙門 [沙门] shāmén - mnich buddyjski,
- 沙彌 [沙弥] shāmí - nowicjusz (buddyjski)
- 比丘 bǐqiū - mnich
- 住持 zhùchí - przełożony buddyjskiego zakonu
- 苦行僧 kǔxíngsēng - mnich żyjący w ascezie
- 禿驢 [秃驴] tūlǘ - obelżywie o buddyjskim mnichu, dosł. łysy osioł
- 賊禿 [贼秃] zéitū - obelżywie o buddyjskim mnichu, dosł. złodziejski łysol
- 出家人 chūjiārén - mnisi i mniszki buddyjscy bądź taoistyczni
- 闍梨 [阇梨] shélí - mnich
Przy czym większość z tych słów obejmuje tylko buddyjskich mnichów płci męskiej, zostawiając jeszcze mniszki, a także zakonników innych religii. Nie wchodźmy w to jeszcze głębiej, bo głowa rozboli. Zanim jednak to nastąpi, opowiedzmy sobie o jednym jeszcze słowie określającym buddyjskich mnichów, wspomnianym przeze mnie przy okazji pewnego cesarskiego wiersza:
衲子 nàzǐ to słowo, którym możemy mówić o mnichach przez skojarzenie ze strojem, który noszą - coś jak polskie "sutannowi", pozbawione jednak tego lekko pobłażliwego czy nawet pogardliwego odcienia. 衲 nà to bowiem właśnie mnisia odzież - powiedzmy, że odpowiednik habitu - z tym, że dość szczególna. Najbardziej znaną jej wersją jest "百衲衣" bǎinàyī czyli "habit" stu skrawków - jak w wersie 身上常穿百衲衣 noszą stuskrawkowy habit.
W niektórych regionach Chin ascetyczni mnisi buddyjscy, poddający się tzw. gorzkiej sadhanie 苦修, by oderwać się od pragnień i chciwości, muszą m.in. sporządzić dla siebie samodzielnie strój ze skrawków odzieży wyrzuconej przez innych ludzi (nazwałabym to łachmaniarską wersją pokutnego worka). Krojem ma przypominać zwykłe kaszaje, jednak musi być patchworkowa. Dlatego właśnie jeśli szukamy w chińskim internecie patchworkowej spódnicy czy kołdry, również wykorzystujemy sformułowanie 百衲 (百衲裙, 百衲被). Ba! sformułowanie przedostało się również do innych dziedzin - widziałam na przykład piękną chińską "cytrę" guqin, której pudło rezonansowe zamiast z dwóch płyt drewna składało się z wielu maleńkich fragmentów - instrument ten nazywał się właśnie 百衲琴 - stuskrawkowa cytra.
Wróćmy jednak do "sutanny". Odzież tego typu nie była noszona wyłącznie przez buddyjskich mnichów. Jeśli w rodzinie trafiło się chorowite czy też po prostu pechowe dziecko, ludowa mądrość nakazywała mu "zjeść ryż tysiąca rodzin, nosić stuskrawkową szatę", a to zapobiegnie chorobom i odwróci los, a dziecko dożyje setki w zdrowiu i szczęściu. Tak więc rodzice biednego malucha chodzili od domu do domu, by wyprosić jedną łatkę i garsteczkę ryżu. Wymieszany ryż trzeba było zjeść tylko jeden raz - nie trzeba było wypraszać od nowa przed każdym posiłkiem, jednak patchworkową szatę należało często nosić; stawała się jakby amuletem. Wedle niektórych przekazów, dziecko nie mogło jej zdjąć przez cały pierwszy rok życia! Z czasem procedura przygotowywania stuskrawkowej szaty stała się immanentnym elementem Święta Stu Dni (dopiero sto dni po narodzeniu dziecka rodzice celebrowali jego przyjście na świat, bowiem w dawnych czasach tylko część dzieci dożywała tej chwili). Dziecko dostawało stuskrawkową szatę z podarowanych rodzicom materiałów. W ubogich rodzinach były to dowolne skrawki; w bogatszych - specjalnie dobierane materiały, często zdobione dobrowróżbnymi znakami: chmurami, znakiem zodiaku dziecka, ośmioma trygramami lub pięcioma truciznami - wszystko oczywiście w celach ochronnych. U ubogich rodzin strojowi towarzyszyła tzw. kłódka stu rodzin 百家锁. Powstawała z przetopionych monet, które również zostały wyproszone od stu rodzin. W wersji na bogato używano kłódek szczęścia zrobionych z nieraz bardzo kosztownych materiałów, srebra a nawet żadów bądź złota.
Jeśli ta ochrona zadziałała i dziecko faktycznie dożyło w dobrym zdrowiu dorosłości, jego rodzice winni byli w podzięce każdej rodzinie, która dała im skrawek materiału oddać tyle materii, by starczyło na zrobienie jednej sztuki odzieży. Mawiało się, że wdzięczność musi być stukrotna, jak za kroplę wody podanej w potrzebie należy dziękować tryskającym wiecznie źródłem. Źródła nie wspominają jednak, czy pieniądze również trzeba było oddawać.
Jedna z legend dotyczących powstania stuskrawkowej szaty dla dzieci przytacza historię cesarza Liu Yu. Wywodził się z ubogiej rodziny, a jego matka była tak biedna, że aby odziać syna, chodziła od domu do domu wypraszając skrawki i szmatki, z których szyła dlań odzienie. Kiedy Liu Yu został cesarzem, uważał stuskrawkową szatę za symbol dzieciństwa spędzonego w ubóstwie. Wszystkie dzieci urodzone w jego cesarskiej rodzinie musiały nosić takie szaty, by pamiętać zarówno o swym skromnym pochodzeniu, jak i o obecnym szczęściu. Z czasem poddani przyswoili sobie ten zwyczaj i stąd tradycja szycia stuskrawkowej szaty dla małych dzieci.
Szczególnym rodzajem patchworku jest tzw. ubranie z pól ryżowych 水田衣, które nie ma nic wspólnego ani z religią, ani z ochroną przed złem i chorobami, a świadczyło tylko o wielkim zainteresowaniu modą. Były to szaty robione i noszone przez kobiety na przełomie dynastii Ming i Qing. Zaczęło się od wielokrotnie łatanych ubrań biedoty, jednak pomysł postanowiły wykorzystać arystokratki - one jednak nie używały jakichś przetartych skrawków, a specjalnie pociętych kawałków materiałów - im droższych, tym lepszych, od zwykłej bawełny aż po jedwab czy brokat.
Ostatni rodzaj patchworku to również mocno wystylizowany kostium mnichów w operze pekińskiej; zowie się "trójkolorową kamizelką taoistyczną" (!) 三色道背心 i najbardziej przypomina tradycyjny stój arlekinów. Zwróćcie uwagę, że choć strój wywodzi się pierwotnie z tradycji buddyjskiej, jest rekwizytem taoistycznych mnichów i mniszek.
Poszukałam sobie stuskrawkowych ubrań w internetach, bo... cóż, jeszcze nigdy żadnego nie widziałam na żywo - widać wraz z poprawą sytuacji materialnej i higienicznej Chińczyków a także wraz ze zmianą trybu życia tradycja powoli zaczęła zanikać. Co ciekawe, kłódki na szczęście nadal są popularne i u złotników i jubilerów można zarówno kupić gotowe, jak i zamówić.
Kwerenda nie poszła na marne - niektórzy projektanci nadal tworzą takie cacuszka:
Jeśli kiedyś trafię na coś równie pięknego, zapewne nie oprę się pokusie. A ewentualna ochrona przed złem, chorobami i demonami byłaby tu tylko dodatkową wymówką...