Chen Yuanyuan 陈圆圆, żyjąca w latach 1624–1681 to jedna z ośmiu najsłynniejszych kurtyzan dynastii Ming. Była nie tylko wyjątkowo utalentowaną i piękną muzyczką i tancerką, ale również bohaterką wielu opowieści. A zgodnie z jedną z nich było to tak:
Chongzhen, ostatni cesarz dynastii Ming, na próżno próbował umocnić władzę. Li Zicheng, zwykły chłop, zdołał nie tylko wzniecić powstanie, ale również podburzyć chłopstwo i kupców, a także skonsolidować wszystkich niezadowolonych w karne wojsko i zdobyć Pekin. Jednak zanim to się stało, Chongzhen zamartwiał się w pałacu, nie jadł i nie spał. Jego doradcy uważali, że przesadza i zamiast pomóc mu rozwiązać problem rebeliantów, próbowali ukoić stroskane serce cesarza winem, kobietami i śpiewem. Ojciec ulubionej cesarskiej konkubiny, Tian Wan 田畹 posłał na południe po lokalne piękności, jednak gdy ujrzał Chen Yuanyuan, zapomniał o swych obowiązkach względem tronu i zostawił ją dla siebie.
Niedługo potem Li Zicheng zaczął niebezpiecznie zbliżać się do Pekinu, a cesarz niewiele myśląc wezwał na pomoc generała Wu Sangui 吴三桂, by bronił on wejścia do miasta. Tian Wan wydał dla Wu Sangui wielką ucztę z programem artystycznym. Gdy generał ujrzał na scenie piękną Chen Yuanyuan, w jego sercu zapłonął ogień pożądania. Zaprosił ją do swego stołu i spełniał z nią kolejne toasty. Przerażony Tian Wan spytał generała, cóż pocznie on z wrogiem stojącym u bram? A Wu, pijany miłością, odrzekł: jeśli dostanę Yuanyuan, obronię dom mego władcy przed wszelką szkodą. I uprowadził dziewczynę, nie czekając nawet na odpowiedź gospodarza.
I ruszył do boju, dziewczynę zostawiwszy w domu swego ojca. Nie przewidział jednak tego, że Li Zicheng opanuje stolicę. Wu senior poddał się bez walki, a Chen Yuanyuan wraz z innymi dobrami ruchomymi została zabrana przez wojska Li. Już, już Wu Sangui też miał się poddać, jednak posłyszał, że Li, podatny na piękno i pozbawiony jakiejkolwiek moralności, przywłaszczył sobie i piękną konkubinę. Wu Sangui zapałał gniewem i stwierdził, że skoro nie umie obronić własnego domostwa, potrzebna mu pomoc. I poprosił o bratnią pomoc Mandżurów. Tych nie trzeba było długo namawiać: przybyli i ustanowili własną dynastię Qing.
Krótkie było panowanie Li Zichenga - jego dynastia Shun przetrwała ledwo miesiąc. Uchodząc z miasta, przy okazji pozabijał wszystkich zakładników, z domownikami Wu Sanguia na czele - wyłączając oczywiście konkubinę, z której więcej pożytku i przyjemności było za życia. Wu Sangui, pędzony gniewem i pragnieniem zemsty, ścigał Li niczym zwierzynę.
Ale cóż to? Okazało się, że piękność została w Pekinie, gdzie znaleźli ją żołnierze generała. Ten stwierdził, że wobec tego zabierze ją z miasta i pojedzie tam, gdzie będą mogli żyć długo i szczęśliwie. Czyli do Kunmingu. Przybywszy tutaj, ogłosił siebie królem Yunnanu 云南王, a Chen Yuanyuan miała być królewską konkubiną. Ona jednak się nie zgodziła! Rozzłoszczony Wu pojął za żonę inną, straszliwie zazdrosną panienkę. Żeby w ataku zazdrości nie zrobiła ona krzywdy kurtyzanie, wysłał Wu naszą Yuanyuan, by mieszkała w osobnym pałacu.
To wydawało się dobre rozwiązanie. Czego oczy nie widzą... Jednak z drugiej strony - co z oczu, to z serca. Z czasem Wu przestał odwiedzać Yuanyuan tak często, a i ona przestała na te wizyty czekać. Pewnego dnia usłyszała, że znudziła się królowi i postanowił on ją zabić - pewnie za dużo wiedziała. By uniknąć tego losu, Chen ogoliła głowę i została mniszką w kunmińskim klasztorze na górze Pięciu Wspaniałości 五华山.
Wu Sangui niedugo pokrólował. Proklamował wszak niepodległość Yunnanu, a Mandżurom nie mogło się to spodobać. Kangxi wysłał do Yunnanu żołnierzy i już w 1682 roku przybyli oni, najechali miasto, zniszczyli, co mogli i zabili podwójnego zdrajcę. Legenda głosi, że po śmierci ukochanego Chen Yuanyuan utopiła się z żalu w Lotosowym Stawie, tuż obok klasztoru. Nad stawem do dziś znaleźć można kamienną tablicę z podobizną kurtyzany i wierszem na jej temat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.