Włosy odrosły mi na tyle, że mogę się już czesać "na beatlesa". Uczesałam się tak więc i pokazałam ZB. Nie odgadł, że to na beatlesa, za to powiedział, że wyglądam jak Elizabeth Taylor w Kleopatrze. Przynajmniej en face. I gdy już miałam się ucieszyć z komplementu, ZB rzekł, że wolałby, gdybym wyglądała jak Audrey Hepburn. Żachnęłam się, a potem westchnęłam - cóż, od Hepburn dzieli mnie sporo. Zwłaszcza tych dodatkowych dwadzieścia kilo. Nie omieszkałam o tym wspomnieć ZB, który wszak natychmiast podchwycił: i dobrze! Jedyne zastrzeżenie, jakie mam wobec Hepburn to to, że była za chuda! Ty masz o niebo lepszą figurę!
Ach taki mąż to prawdziwy skarb ;D A kochanego ciała nigdy za wiele ;) Pozdrawiam, Ada
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń:D
Usuń