Za czasów dynastii Han żył młody mężczyzna o imieniu Ding Lan. Rodzice odumarli go, gdy był tak mały, że nie potrafił jeszcze dobrze się nimi zajmować. Gdy więc dorósł, pragnął okazać rodzicom należny szacunek i troskę. Ponieważ odeszli już oni z tego świata, pragnienie to pozostawało niezaspokojone. Młodzieniec wymyślił jednak sposób, w jaki może służyć rodzicom i po ich śmierci: oddał w ręce utalentowanego snycerza kawał szlachetnego drewna i poprosił, by ten wyrzeźbił wizerunki jego rodziców. Artysta wykonał zadanie i odtąd oczy Ding Lana cieszyły statuetki rodziców. Młodzieniec umieścił je na ołtarzu w salonie. Każdy poranek zaczynał ofiarowaniem trociczki, ukłonem i modłami przed posążkami, takoż i kończył każdy dzień. Zachował ten zwyczaj również gdy się ożenił - a żona składała statuom takie same ukłony.
Jednak żonę męczyły te żmudne rytuały; nie bardzo rozumiała, dlaczego mąż traktuje te statuetki jak żywych ludzi. Dnia pewnego, zapewne z nudów, gdy Ding Lan był poza domem, żona ukłuła igłą dłoń jednego z posągów, po prostu dla hecy, a może i z ciekawości? Jakież było jej zdumienie, gdy ręka posągu zaczęła krwawić! Widok prawdziwej krwi kapiącej z rzeźby na ołtarzu przestraszył żonę na śmierć.
Gdy Ding Lan wrócił wieczorem do domu i pokłonił się jak zwykle wizerunkom rodziców, zauważył, że oczy jednej statui są pełne łez. Dziwując się niepomiernie, otoczył posągi uważnym spojrzeniem i ujrzał krew cieknącą z jednej dłoni. Natychmiast zażądał od żony wyjaśnień. Ona ze wstydem przyznała się do psoty. A on!... Wprost pękał ze złości i, wyrzekając żonie od wstrętnych łajdaczek, wyrzucił ją z domu i się rozwiódł.
Ech, idiotka z tej żony. Dlaczego się nie bawiła swoimi rzeczami, tylko musiała próbować zepsuć akurat posążki najważniejsze dla swego męża? Mnie rodzice nauczyli, że cudzego się nie rusza. Ale nawet gdyby mnie nie nauczyli, to bardzo niewielkiego czasu potrzebowałam, by zrozumieć, że w żadnym wypadku mam nie dotykać saksofonu męża. On zaś wie, że ma zostawić w świętym spokoju mój komputer ;)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNapisałam tu komentarz do posta o sushi ;)
OdpowiedzUsuńte chińskie historie są zacne, gdzież je znajdujesz?
Na przykład tutaj: https://en.wikipedia.org/wiki/The_Twenty-four_Filial_Exemplars :) Tylko ciii, nie mów nikomu ;)
Usuń:)
UsuńChyba gorszy od Ding Lan'a byl tylko facet, ktory chcial pochowac swojego syna, zeby starczalo mu jedzenia dla matki(nie pamietam jego imienia).
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwoscia czekam na kolejne "odcinki"
Na sam koniec planuję urządzić plebiscyt: którego "nabożnego syna" uważacie za największego łajdaka? ;)
UsuńNo to miał chłopak sporo nadmiarowego czasu ;-)
OdpowiedzUsuń:D
Usuń