Czas jakiś temu zadzwoniła do mnie przyjaciółka. Przyjaciółka jest Polką, ale obecnie przebywa na Tajwanie i choć szeroko pojęta azjatczyzna nie jest jej obca, czasem i ona daje się Azjatom zaskoczyć. Tym razem zadzwoniła z njusem kosmetycznym. Zabiła mnie, muszę powiedzieć. Dopóki nie przysłała linka, nie wierzyłam, że coś takiego istnieje:
Nawet, gdybym rozumiała azjatycki szał wybielania się na siłę, idea wybielania się TAM mnie trochę bawi. Kochane Azjatki, my TAM też nie jesteśmy białe...
Zdjęcie stąd.
A tutaj śliczna anglojęzyczna blogonotka na ten temat :)
:D Koleżanka chyba w Taipei przebywa, bo ja u siebie na południu miałam spory problem z zakupieniem takiego specyfiku, nawet bez efektu śnieżki.
OdpowiedzUsuńA co Azjatek... one nie chcą być jak Europejki. One chcą być bielsze. Także TAM. Czymś się muszą różnić od Europejek, a skoro legendarne "w poprzek" okazało się mitem, to będą chociaż wybielone, z różowawym połyskiem.
Zastanawiam się, czy będzie to produkt popularny i tajwanskie KWC musisz to mieć, jak Vaseline wybielający (nie działa) czy filtry UV, czy raczej sezonowa ciekawostka.
ech... moda jest okropnością :)
Usuń@Gongzhu Majia:widziałam też w Watson's w Taichungu :) A wybielający balsam Vaseline działa, niestety. Na naturalny kolor skóry może niekoniecznie, ale na opaleniznę jak najbardziej :(
OdpowiedzUsuńSuper, muszę to kupić :)
UsuńNa mój średnio acz nierówno opalony kolor niespecjalnie- ale też z uwagi na upiorny smród tego środka na mojej skórze i kiepskie działanie "filtrowe" szybko oddałam go w mniej sceptyczne ręce. Miałam ten różowy Vaseline Healthy White SPF 24, i kupiłam go mniej z uwagi na wybielanie a bardziej z powodu filtra. Może też intencja zakupu wpłynęła na postrzeganie efektu.
OdpowiedzUsuńAż się wybiorę do swojego Watsona... i sprawdzę. Może z uwagi na znikomy popyt będzie na promocji.
A ja nie rozumiem opalania się na siłę, "bo wszyscy tak robią" ;) Ja sama nie znoszę się opalać i wyglądam beznadziejnie opalona. Nie każdemu to pasuje, nie mówiąc już o skutkach zdrowotnych.
OdpowiedzUsuńja nie rozumiem ani wybielania ani opalania się na siłę. Jak ktoś jest biały - świetnie, jeśli się opali, bo na przykład w słoneczny dzień jeździ na rowerze - też świetnie. Co to w ogóle ma do szeroko pojętej urody?
UsuńPo prostu odebrałam Twój post jako nieco szydzący z uwielbienia przez Azjatów jasnej cery, co by mnie nieźle zdziwiło - biorąc pod uwagę fakt, że masz męża Chińczyka i mieszkasz tam, wydawałoby się, że masz otwarty umysł i zrozumienie dla lokalnych zwyczajów....
UsuńJak już mówiłam - ani opalanie się, "bo tak jest ładniej", ani wybielanie się "bo tak jest ładniej" nie jest moim zdaniem szczególnie mądre. Nie drwię jednak z potrzeby wybielenia sobie twarzy, bo szef nie zatrudni zbyt śniadej hostessy itp. - cóż, dziewczęta, które muszą polegać w życiu na urodzie, bo nie mogą na czym innym, występują w każdym kraju; w większości krajów jest też wiele metod dyskryminacji kobiety w miejscu pracy; w Polsce będzie to na przykład przymusowy makijaż, a w Chinach zatrudnianie dziewczyn z bielszą od innych skórą. Ja nie wyobrażam sobie, że mogłabym pracować w miejscu, w którym ktokolwiek mógłby mi dyktować, jak wyglądam, ale wiem, że jest to smutna rzeczywistość milionów kobiet.
UsuńZa to wybielanie sobie intymnych części ciała uważam po prostu za głupie. Nie jest to żaden zwyczaj - prędzej moda. Tradycyjnie w Chinach nie istniało dążenie do wybielenia sobie łechtaczki czy warg sromowych; poetyckie porównania tych miejsc do brzoskwini czy pąku róży pokazują najlepiej, że zgodnie z chińską normą estetyczną tam na dole preferowane są odcienie czerwieni czy różu. W związku z tym, abstrahując od moich prywatnych poglądów na ten temat, mogę z całą pewnością stwierdzić, że jest to chwyt marketingowy dla kobiet, które mają kompleksy na punkcie swojego wyglądu i nie uważają, że są TAM ładne. Nie bardzo wiem, dlaczego sądzą, że biel jest odpowiednim kolorem dla rejonów intymnych - nie wnikam, nie chcę wnikać, nie jest mi ta wiedza do niczego potrzebna. I owszem, drwię z niewolniczego podążania za modą, które skutkuje, jak w tym wypadku, nabieraniem nienaturalnego koloru skóry w miejscach intymnych, bo w moim przekonaniu jest to po prostu śmieszne.
O, teraz fajnie wyjaśniłaś, co miałaś na myśli, pisząc posta :)
UsuńJa już pisałam jakiś czas temu na moim blogu o tym cudaku. Też się dziwiłam i śmiać mi się chciało. Opakowanie nieco inne, ale w Hong Kongu też są te wybielane.
OdpowiedzUsuńo, musiałam wyprzeć :D
Usuń