Dla wszystkich, którzy wiedzą, że mam do robótek ręcznych dwie lewe ręce, ta informacja może wydać się szokiem: już nie czekam ze wszystkimi dziurami i przetarciami na wizytę Madziary. Postanowiłam wziąć sprawy w swoje niezgrabne łapska. Efekt? Pocerowane skarpetki, ponaprawiane sweterki i podkoszulki, ba, nawet dziurawa w trzech miejscach poszewka zaczęła się do nas uśmiechać:
Może i nie jest to haft richelieu czy inne paskudztwo, ale i tak jestem z siebie dumna - ponad dwadzieścia lat od czasu, gdy ostatni raz powiedziałam Babci, żeby mnie nie uczyła, bo to nudne, trudne, a w ogóle to można przecież kupić nowe i po co się męczyć - zaczynam się zakochiwać w kolejnej rzeczy, którą można robić w domu. Kurodomowość rulezzzzzzz!
Polot,humor i wyobrażnia umilają i ułatwiają życie.Poszeweczka słodka.Pozdrawiam Noneczka
OdpowiedzUsuńAby jeszcze trochę więcej talentu w łapkach stało, byłoby idealnie :)
Usuńwiesz, trening czyni mistrza :D :*
OdpowiedzUsuńwiesz, z jednej strony trening niby czyni mistrza, ale z drugiej - wyżej d... nie podskoczysz...
Usuńkwestia wyobraźni :P
OdpowiedzUsuńi talentu :)
Usuń