Rezydencja rodziny Wu jest w Heijingu bodaj jedyną zachowaną mniej więcej w całości rezydencją starego stylu, z czasów, gdy w takich rezydencjach mieszkała cała wielodzietna, wielopokoleniowa, bogata rodzina wraz ze sztabem służących. Tak właśnie bogacze mieszkali za Mingów czy Qingów; ten konkretny zespół budynków zaczęto budować w 1836 roku, ale oczywiście z czasem go rozbudowywano, by sprostać potrzebom rodziny. Kolejne budynki dobudowywano tak, by z lotu ptaka tworzyły znak 王 czyli król. Znajduje się tu 99 pokojów, 108 drzwi i 4 patia, które położone są łącznie na siedmiu kondygnacjach - choć bowiem budynki mają najwyżej po dwa piętra, ich partery nie zaczynają się na tym samym poziomie, jako, że rezydencja została wzniesiona na bardzo stromym zboczu.
Niestety, wszystkie pokoje stoją ciemne i puste; część jest zamknięta dla zwiedzających, ale przez szpary między deskami widać, że to po prostu dlatego, że niezaniedbanych podłóg i ścian nie ma komu odnawiać. Meble rozkradziono, po dziedzicach ślad zaginął; dobrze, że sama rezydencja nie spłonęła, jak wiele innych...
Prywatna scena rodziny Wu, która mogła sobie pozwolić na zapraszanie trup teatralnych z całych Chin; obecnie występują na niej artyści zapraszani przez biuro turystyczne Heijingu.
Trafiłyśmy akurat na taniec lwów; Tajfuniątko było zachwycone :)
A już najbardziej cieszyła się z tego, że lew chciał ją zjeść!
W internetach znalazłam film, który jest po prostu spacerem po rezydencji. Wydaje mi się, że dobrze pokazuje skalę wielkości obiektu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo! Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.