W Okresie Trzech Królestw żył dobry syn o imieniu Wang Pou. Matka jego panicznie bała się huku pioruna. Ilekroć nadchodziła burza, Wang Pou biegł do matki, by ją uspokoić; w innym wypadku staruszka była śmiertelnie przerażona.
Gdy matka zmarła, Wang Pou pochował ją na pobliskim cmentarzu. Choć jednak staruszki nie było już między żywymi, podczas każdej burzy mężczyzna biegł na cmentarz, by klęknąć przy grobie matki i ze łzami w oczach zapewniać: "Jestem przy tobie, matko, nie bój się" przy huku piorunów.
Zresztą - łzy w oczach Wanga pojawiały się za każdym razem, gdy wspominał matkę podczas nauczania w szkole. Wszyscy uczniowie wiedzieli o tej jego słabości i na wszelki wypadek usuwali z czytanek teksty o rodzicach i dzieciach. Wang Pou zawsze podkreślał podczas zajęć konieczność wdzięczności wobec rodziców, gdy są oni jeszcze na tym świecie.
Nie sądziłam, że wśród tych okropnych przykładów znajdę taki, który naprawdę mnie wzruszy. A jednak :)
Hm, chyba im niewiele tych czytanek zostawało? ;)
OdpowiedzUsuńHmmm... właściwie tylko wyjątki z Kwiatu Śliwy w Złotym Wazonie :)
Usuń