Znowu kupiłam książkę o starym Kunmingu. Króciuchne eseiki opatrzone zabawnymi ilustracjami - lektura w sam raz dla młodej matki, która nie zdąży doczytać długiego rozdziału, zanim dziecię zacznie się domagać uwagi. Autorzy przedstawili się tylko pseudonimami, obaj są jednak kunmińczykami z krwi i kości - opowiedzieli o swych kunmińskich szczenięcych latach w uroczych przedmowach.
Eseje dotyczą zarówno kunmińskich zwyczajów, historii, jak i legend czy wyjątków na temat kuchni. Taki stary Kunming w pigułce, w sam raz, by zacząć rozumieć aluzje i uwagi rdzennych kunmińczyków. No i - książka ma PONAD 300 STRON! Czyli, jeśli Joasia nadal będzie tak wymagająca mojej uwagi jak dotąd, mam lekturę na ładnych parę miesięcy...
Kiedyś będę tłumaczyć te eseiki. Tzn. kiedyś nie tylko będę je tłumaczyć, ale i mieć czas na ich publikację na blogu ze stosownym komentarzem ;) Póki co książka ląduje w ulubionych, codziennych lekturach.
Chyba ucięło coś o autorach! Brzmi zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńjuż poprawiłam :) Nie zapisało mi się cholerstwo...
UsuńJuż czekam na ich publikację ze stosownym komentarzem :-)
OdpowiedzUsuńnic tak nie daje kopa jak oczekiwanie ze strony Czytelników :)
UsuńJoasia? Czy masz maleńkie maleństwo.Czy cos przegapiłam .Pozdrawiam Noneczka
OdpowiedzUsuńTak, mam córeczkę :) Wtedy miała trzy miesiące :)
Usuń