Ostatnio jednak na targu pojawił się nowy stragan - rzuciłam się doń jakbym tydzień nie jadła, bo wydawało mi się, że widzę naan. Dopiero po chwili zauważyłam, że ciasto jest innego koloru i inaczej wypiekane - nie w tandoorze. Przeczytałam uważnie napis nad straganem - ach, to jęczmienny placek!
Balep korkun to płaski, okrągły chlebek, popularny w Tybecie. Robiony jest z mąki tsampa, wody i proszku do pieczenia; zazwyczaj smaży się go bez tłuszczu na patelni. Mąka tsampa (རྩམ་པ) to gruboziarnista mąka z prażonego jęczmienia, stanowiąca podstawowe pożywienie Tybetańczyków. Poza wyrabianiem z niej placków, można ją dodać do... herbaty. Ale o tym kiedy indziej. Wróćmy do samego jęczmienia - w Tybecie rośnie odmiana "naga" - Hordeum vulgare L. var. nudum - która tak naprawdę nie jest naga, ale ma łatwiejszą do obrania łuskę. W Tybecie służy za podstawę wyżywienia przynajmniej od V w. Poza mąką z ziaren tego jęczmienia robi się piwo czang, którego jeszcze nie miałam okazji spróbować (wszystko przede mną :)).
Oczywiście placki kupiłam. Są cieńsze od naanu, bardziej aromatyczne i - według mnie - lżej strawne. Z najwyższą przyjemnością włączyłam je do swej diety - i jeśli kiedyś na nie traficie, Wam również je polecam :)
Chciałabym się zapytać,czy myślisz o wydrukowanie wszystkich swoich wpisów i stworzeniu wspaniałej książę o Chinach -pomyśl o tym.Powstają książki wydawane przez ludzi,którzy spędzili chwilkę w Chinach i wydaje im się,że dużo wiedzą o tym olbrzymim i różnorodnym kraju.Twój blog poprzez poruszanie wielu tematów, daje nam czytelnikom mnóstwo wiarygodnych informacji.Twoje przemyślenia osoby żyjącej tam na stałe pomagają nam zrozumieć ten jakże inny dla nas kraj.Nowinki kulturalne,wpisy o kuchni Chin/ zioła ,rośliny,które rosną tylko tam ,ale i takie ,które można spotkać u nas i jako coś egzotycznego wykorzystać w swoim garnku/wspaniały folklor,który nam pokazujesz oraz fragmenty książek o tym kraju ,które są dostępne tylko po chińsku. To wszystko skłoniło mnie do napisania do Ciebie z prośbą o książkę ,która podejrzewam,że byłaby ciekawa nie tylko dla o osób zafascynowanych tym krajem ale i dla tych ,którzy chcę poznać coś nowego.Pozdrawiam Noneczka
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa. Prawda jest taka, że co jakiś czas piszę do różnych wydawnictw i proponuję współpracę. Jak dotąd wygrywają lepsi, ale nie tracę ducha :)
UsuńTo, że ktoś inny na razie z Tobą wygrywa, nie znaczy, że jest lepszy. Może sukces nadejdzie z jakiejś nieoczekiwanej strony. Też mam doświadczenie w odbijaniu się od niechętnych wydawnictw, gdy chciałam opublikować to, na czym mi zależało i doczekałam się po 7 latach. Wprawdzie chodzi o przekład, nie o własną książkę, ale bywa podobnie.
Usuń<3 dziękuję za miłe słowa. Na razie zbieram materiał, który chcę zmieścić w sensowny sposób w tej przyszłej książce. Jeszcze nie jest ona gotowa, ale gdy tylko Tajfuniątko pójdzie do przedszkola, projekt "książka" ruszy pełną parą.
UsuńChętnie przeczytam, gdy tylko się takowa ukaże.
Usuń