2014-09-03

przygotowania

Pościelone łóżko w drugiej sypialni. Gruba kołdra, bo wieczory już zimnawe. Kupione masło, mleko do kawy, żółty ser, upieczona pieczeń, którą można rozłożyć na chlebie. Względnie posprzątane. To znaczy: jak na mnie to jest tu błysk, a jak dla pedanta - jest znośnie, jak przymknąć oko. Wyprasowałam wszystko, co było w koszu - nie wiem, jakim cudem ten kosz jest zawsze pełny. To znaczy teraz akurat nie jest, bo wyprasowałam naprawdę wszystko. Wazoniki w liczbie trzy stoją i straszą goździkami. Jest nawet lipton, śmiotki z podłogi dla niecierpliwych. Za chwilę jadę na lotnisko odebrać Rodziców i ich parę przyjaciół. Spędzą oni z nami następne trzy tygodnie. Mam sporo obaw - o zdrowie wszystkich gości, o pogodę, o to, czy podołam okropnie trudnemu zadaniu sprawienia, by pokochali Kunming. Mam nadzieję, że wszyscy przeżyjemy, zdrowi, szczęśliwi, utuczeni pysznym chińskim żarełkiem. Świekra zaprosiła nas na piątkową kolację...
Trzymajcie kciuki!

1 komentarz:

  1. Anonimowy4/9/14 15:26

    Trzymam mooocno nieustanna wielbicielka tego bloga Kiara

    OdpowiedzUsuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.