2014-09-22

tańczące emerytki

Kiedy przyjechałam do Chin po raz pierwszy, wiedziałam, że tu będzie inaczej niż na Tajwanie, ale nie wiedziałam, jak bardzo inaczej. Różnic są setki i nie ma sensu się nad nimi rozwodzić; dziś o jednej, dość zasadniczej. Rzecz dotyczy starszych ludzi. Ogólnie rzecz biorąc, ci, z którymi miałam styczność na Tajwanie, byli ludźmi kulturalnymi, dobrze wychowanymi. Dziękowali za ustąpienie miejsca w autobusie, chętnie gawędzili z Obcym, nigdy nie zostawili mnie bez pomocy, gdy pilnie szukałam czegoś na mapie miasta. Rankami i wieczorami ćwiczyli swoje taichi i promieniował od nich spokój.
W Chinach przywitali mnie starsi ludzie, którzy po trupach pchają się do autobusu, prędzej dadzą ci z łokcia w żołądek niż poczekają na swoją kolej, są głośni, antypatyczni i uważają, że wszystko się im należy. Ostatnio na całym świecie głośno jest o chińskich babciach, które kradną przestrzeń publiczną, by ćwiczyć swoje tańce. Nie brzmi groźnie, prawda? Ale jak się kilka godzin dziennie słyszy coś takiego:

przez okno, to ma się ochotę je wszystkie związać i wywieźć na pustynię. Najlepiej bez wody i pożywienia. Żwawe emerytki twierdzą, że to dla zdrowia i nikomu nic do tego. Niby tak. Co je to obchodzi, że poza ich własnym zdrowiem fizycznym, które mogą trenować również spacerami czy ćwiczeniami, PO CICHU!!!, jest jeszcze zdrowie psychiczne reszty obywateli?...
Tańczące emerytki nie słuchają żadnych próśb ani ostrzeżeń. Czasami kończy się to tragicznie, tak jak w wypadku emerytek tańczących na szklanym moście wbrew ostrzeżeniom ochroniarza:

Czasem jakiś zdenerwowany obywatel nie wytrzymuje i na przykład wyrzuca głośnik takich babć do rzeki.
Pisała o tym Kasia Sarek jakiś czas temu, więc nie będę powtarzać. Powiem natomiast, co o tym myśli moja rodzina, ze szczególnym uwzględnieniem świekrów. Są oni w wieku podobnym do tych tańczących do głośnej muzyki pań. Niby powinno ich ciągnąć, by do nich dołączyć, ale oni przechodzą na drugą stronę ulicy i prychają. Świekr, jak tylko poszedł na emeryturę, zaczął się uczyć tańca. Przeszedł cały kurs podstawowy plus tańce latynoamerykańskie. Dla emerytów są takie kursy za darmo. W opłaconych salach, wytłumionych, żeby nie przeszkadzać innym. Świekra z kolei tańczyła całe życie w przyzakładowym "Mazowszu". Również tańczyli w salach, albo w przestrzeniach specjalnie do tego przeznaczonych. Wiedzą, że to żadna przyjemność być zmuszonym do słuchania muzyki, której się nie lubi i patrzą na te emerytki jak na pasożyty. Wiedzą, że nikt im nic nie zrobi - bo szacunek dla starszych (niby tak, ale dlaczego tylko dla tych głośnych?), bo niska szkodliwość społeczna czynu (tja... ci, których okna wychodzą bezpośrednio na parki czy ryneczki, są całkowicie innego zdania), bo lepiej, żeby tańczyły niż żeby uprawiały madżongowy hazard...
ZB dał mi nową perspektywę. Spójrz, mówi, przecież wszyscy widzą, że to są po prostu chuliganki. Stare, ale chuliganki. Przecież gdyby młodzież próbowała tak hałasować, natychmiast przyjechałaby policja i ich rozpędziła na cztery wiatry. Nie reagują ani na prośby, ani na groźby. Uważają, że po prostu ma być tak, jak one lubią, bo tak! Czy to znaczy, że starzy ludzie w Chinach zrobili się źli? Nie! Pomyśl sama: skoro teraz mają 50-60 lat, to znaczy, że ich młodość przypadała na czasy Rewolucji Kulturalnej. Te pyskate i egoistyczne starsze panie parędziesiąt lat temu przekrzykiwały się hasłami z Czerwonej Książeczki, wydawały własnych rodziców policji, paliły wartościowe książki i pluły na nauczycieli, których z pomocą władz wysyłały do obozów reedukacji przez pracę. Nie starzy Chińczycy zrobili się źli, tylko źli Chińczycy zrobili się starzy. Jak można wymagać dobrego wychowania i przestrzegania zasad współżycia społecznego od takich śmieci?...

9 komentarzy:

  1. Staruszki musialy naprawde nadepnac Ci na odcisk, bo rzadko mozna zobaczyc na twoim blogu tak negatywne posty. Ja calkowicie rozumiem, bo sama mam sasiadow, ktorzy uwazaja, ze moga robic co chca i nie obchodzi ich co mysla inni. Ba, od malego ucza swoje corki ze jesli chca sluchac muzyki na pelen regulator to moga, bo przeciez "sa u siebie w domu". Wyobrazam wiec sobie jak denerwujace jest takie chamstwo pomnozone przez mnostwo staruszek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat dzisiaj żwawy staruszek walnął mnie łokciem w nos z okazji przepychania się w autobusie do wyjścia. To, że wysiadałam na tym samym przystanku w ogóle go nie obchodziło. Na nosie został siniak, bo mi się okulary odcisnęły, tak mocno mnie walnął. Nie, nie przeprosił. Tak. Nie znoszę ich.

      Usuń
  2. Po raz kolejny mam wrażenie, że Twoje Chiny i Tajwan są zupełnie, ale to zupełnie różne od moich....

    OdpowiedzUsuń
  3. Tia... obie wylądowałyśmy na dłużej/stałe w Tym Niewłaściwym Kawałku ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy27/9/14 07:23

    No coz w Polsce tez mamy zachlanne i chamskie dziadki i babcie. Tez potrafia sie szarogesic, sarkac i rozbijac. Ale chyba sa biedniejsze niz te chinskie?
    A moze to zachowanie jest pozostaloscia teog, ze trzeba bylo umiec sobie radzic, przekrzykiwac, miec twarda dupe, bo inaczej sie zginelo, tak jak nasze babcie podczas okupacji.
    Nie powiedzialabym, ze cwiczenie przy glosniejszeje muzyce to takie welkie zlo i skrajna degrengolada u tych babc.
    Na pewno wszedzie jest pelno halasu i gorszych rzeczy, z ktorymi nikt nic nie robi. A wspolczesna Azjaa cyz Chiny wlasnie, to mam wrazenie, ze tez halas. Co za roznica taki czy inny. Nie ma kultury ciszy, nie tylko tam.
    W Polsce mam od rana do wieczora lomoty po mieszkaniach, wiercenia i owszem ciagle syszenie muzyki na caly regulator, w samochodach tez, w autobusach, sluchanie mp3 tak glosno, ze slysze kogos mimo jego sluchawek i tez go to nic nie obchodzi.
    A w pracy to ja musialam sie dostsowac i byc zmuszana i teroryzowana do sluchania caly dzien radia, mimo ze mi to przeszkadzalo sie skupic na wykonywanej pracy. Gdy prpsilam o wylaczenie na troche, to bylam aspoleczna i nietoelrancyjna i w ogole konfliktowa, bo chce pracowac, a nie sluchac pierdolenia w kolko przez 14 godzin. I co? I nic.
    A jak w Chinach tak kazdy sie nie przejmuje innymi, to co zap roblem zagluszyc im to, jakis elektromagens wlaczyc g.
    U nas to nie przejdzie, bo lamie sie kk, ale tam?
    U nas niby obowiazuje przepis, ze nie tylko w nocy nie wolno nadmiernie halasowac, ale i w ciagu dnia, ze jest to naruszanie przestrzeni i gucio, nikt sie tym nie przejmuje, policja tylko cie wezmie za wariata i... aspoleczna osobe.
    R

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Azja jest głośna. Głośne są targi, ulice, głośno jest w knajpach, a nawet w kinie czy teatrze. Im niższy poziom kultury osobistej danego człowieka/społeczności, tym jest głośniej. Więc proszę sobie wyobrazić, jak głośne są te emerytki, skoro nawet głośnym Chińczykom one przeszkadzają? Ja całe szczęście mieszkam w cichym mieszkaniu, w otoczeniu cichych sąsiadów. Jedyne odgłosy, jakie słyszę wieczorami, dobiegają z ruchliwej ulicy obok - i nie są to krzyki, tylko szum samochodów. Ale znam kilka osób skazanych na towarzystwo mafii tańczących babć i wiem, że im nie jest do śmiechu...

      Usuń
  5. Boziuuuu, gdyby mi tak ktoś codziennie za oknem nap*** to jak nic kupiłabym sobie paintball i waliła z kulek seriami....

    OdpowiedzUsuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.