Polega na tym, ze sa dwa typy. Jeden to przeziebienie - czyli spowodowany zimnem, zmeczeniem i brakiem odpornoscil najczesciej przydarza sie na jesieni i w zimie. Mozesz zostac przewiany, usiasc w przeciagu, usiasc na zimnym kamieniu - w kazdym razie powodem jest zimno. Drugi to calkowite przeciwienstwo - przegrzanie, ktore daje w efekcie problemy z plucami, zapalenia gornych drog oddechowych. Jak je jednak, tak na pierwszy rzut oka, odroznic? Otoz szalenie latwo: w pierwszym wypadku lamie nas w kosciach, boli nas tyl glowy i kark, ale nie mamy wysokiej goraczki i sie nie pocimy, mamy zatkany nos albo lejacy, wodnisty katar, caly czas jest nam zimno, ewentualnie boli nas lekko zaczerwienione gardlo, a takze odkrztuszamy wodnista bialozota flegme. Jesli chce nam sie pic, to raczej rzeczy gorace. W drugim wypadku mocno goraczkujemy, boli glowa, pocimy sie, gardlo mocno czerwone i napuchniete, flegma zoltozielona i mocno lepka, katar zoltawy, caly czas chce sie pic, koniec jezyka jest czerwony, a poczatek ma bialawy nalot. W dodatku czesto mamy zatwardzenie i jeszcze nierowny puls. Najczesciej zdarza sie na wiosne i w lecie. W tych dwoch wypadkach leczenie musi byc kompletnie inne - w pierwszym wypadku mamy spozywac produkty "gorace", a w drugim "zimne", zeby wyregulowac wewnetrzna temperature organizmu. W pierwszym wypadku musimy sie opatulac, zeby utrzymac sie w cieple, a w drugim juz niekoniecznie.
Przeziebienie leczylo sie dawniej przede wszystkim mahuangiem 麻黄, czyli efedryna, jednak ze wzgledu na duza ilosc skutkow ubocznych teraz sie juz raczej od tego odchodzi.
*Trzeba sie ogrzac. Wypocic. Dlatego lekarstwo numer jeden to syrop z cebuli, zupa/herbata z imbiru i wszystko inne, co ogrzewa.
*Moczymy stopy w goracej wodzie z dodatkiem odrobiny spirytusu (polecam!)
*Jesli nos jest zatkany, trzeba pic goraca przegotowana wode (nie herbate!), wowczas powinno troche "puscic".
*jesli mamy cynamon w lasce, gotujemy go na malym ogniu (mozna dodac troche cukru), gdy sie zrobi zupa, pijemy.
*zupa imbirowo-rzodkwiowa: imbir w paseczki, rzodkiew w plastry, w proporcjach 1:2. Wrzucamy do wody, gotujemy 10-15 minut, dodajemy troche brazowego cukru, gotujemy, az sie rozpusci i pijemy, poki gorace, raz dziennie.
*zupa kolendrowo-cebulowo-imbirowa. Wszystko pociekac, zalac woda, gotowac 10-15 minut, spozywac 2 razy dziennie, nie krocej niz 3 dni pod rzad.
*herbata imbirowa: imbir (1/3 szklanki)obieramy ze skory badz czyscimy szczoteczka do zebow, tluczemy tluczkiem do miesa, zalewamy wrzatkiem, parzymy pod przykryciem 5 minut, dodajemy brazowy cukier badz miod, piejmy poki gorace (jak jest zimne, to nie dziala). NIE WOLNO sie potem doziebic! Trzeba sie zapakowac pod kolderke i wypocic.
*jak ktos sie zna na ziolach i chwastach, niech pojdzie nazbierac rzepienia pospolitego (w Polsce jest uwazany za trujacy chwast, w Chinach za lekarstwo :P), po obraniu z kolcow trzeba toto podsmazyc, dodac jajka, zrobic jajecznice. Trzeba jesc kilka dni pod rzad, zeby poskutkowalo.
*kleik ryzowy z wodka i cebula: siekamy drobno cebule, wkladamy z ryzem do garnka, zalewamy duuza iloscia wody, do ktorej dodajemy troche wodki i gotujemy kleik, ktory spozywamy na bardzo goraco.
*prosta zupa cebulowa: gotujemy posiekana cebule, pijemy przed polozeniem sie do lozka, bo tez dziala napotnie. Najlepiej polaczyc z moczeniem nog w goracej wodzie.
*mozna tez z miety, czosnku i imbiru zrobic paste, ktora trzeba rozsmarowac na pepku i przykryc plotnem/gaza, codziennie zmieniac opatrunek.
Jak sie leczyc przy tym drugim typie, przegrzaniu?
Skoro mamy za duzo goraca, trzeba sie wewnetrznie ochlodzic. W Chinach czesto do tego sluzyly lekarstwa z kamieni nerkowych krow, ale dzis w wiekszosci sa to syntetyczne zamienniki, ktore raczej nie sa mocno pomocne. Syropy z wiciokrzewu japonskiego tez sa git - ale raczej nie do dostania w Polsce.
*pijemy herbate, moze byc zielona, a najlepiej chryzantemowa z owocem buddy badz z forsycji. Najlepiej sprawdzilby sie urzet barwierski, ale w Polsce rzadko mozna sie nan natknac.
*Mieta! Do picia, do wcierania, do inhalacji. Do picia to wiemy. Do inhalacji - rozdrabniamy na proszek i gotujemy, a potem sie inhalujemy.
*Do nacierania: mieszanka mietowo-cebulowo-winna. Zalewamy posiekana cebule ciepla woda, dodajemy esencjonalny napar z miety i wino, mieszamy i smatujemy tym paskudztwem skronie, zgiecia lokci, wnetrze dloni, spod stop, piersi, plecy, kosc ogonowa. Mocno wcieramy.
*Myjemy sie woda z mieta i chryzantema.
*robimy sobie kleik z mieta (do gotujacego sie w duzej ilosci wody ryzu dodajemy napar z miety).
*gotujemy gruszki (pokrojone na plasterki, ale w skorkach) z bingtang (cukrem w kamieniu), od biedy ze zwyklym cukrem bialym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.