Skoro zatrzymaliśmy się w mieście wojewódzkim, postanowiliśmy poszukać starych uliczek. Przecież to właśnie na nich kryje się prawdziwe życie danego miejsca. Znużeni widokiem tych samych sklepów, co w Kunmingu (albo ich interesujących podróbek), a także cokolwiek zaskoczeni faktem, że centrum miasta jest takie... nijakie, poszperaliśmy w chińskich internetach. Takim sposobem trafiliśmy na ulicę Pokoju i Bezpieczeństwa 太平街 i sporo uliczek przylegających. Uliczka sama w sobie może i nie jest wybitnej urody ani nie jest utrzymana w jakimś specyficznym stylu, jednak jest to bodaj jedyna ulica w mieście, na której utrzymał się małomiasteczkowy klimat południowego Yunnanu. Wąska, zakręcona, wypełniona sklepikami oferującymi szwarc, mydło i powidło obok produktów mocno regionalnych; maleńkie manufaktury lokalnych przekąsek, herbaciarnie, grillownie, niespodzianki na każdym kroku! Odrobineczka trochę starszych domów. Ludzie, żyjący w bardzo niespiesznym tempie.

 |
Coś z kiełkującego zboża. Ale co? Sprzedawczyni miała tak ciężki akcent, że nawet ZB nie był w stanie zrozumieć, co to takiego. |
 |
Ryż dmuchany! Wieki tego nie jadłam! W Kunmingu już się pewnie nie da dostać, a tu niemal w każdym spożywczaku :) |
 |
Och, jaki piękny, wielgachny moździerz! |
 |
Cóż za smakowite nadzienie! |
 |
Po ubiciu mogą się już spokojnie suszyć na bambusowych talerzach 簸箕 |
 |
W większość tych zaułków nie wchodziliśmy, ale z niektórych dochodziły takie zapachy, że nie dało się przejść obojętnie! |
 |
Odrobina starej zabudowy. |
 |
Tuż przed chińskim Nowym Rokiem uliczka jest pustawa, jednak widać, że na co dzień tętni życiem. |
 |
Przypadkiem trafiliśmy na starą kuźnię! |
 |
Korytko z wodą do hartowania :) |
 |
i palenisko. |
I nagle ulica się skończyła. Znów wkroczyliśmy w zwykłe miasto, gdzie na głównym deptaku można wprawdzie podziwiać rzeźby pokazujące dawne życie tutejszych grup etnicznych, jednak... Ech...
Szybko wróciliśmy na starą uliczkę, tym razem skręcając w stronę targowiska:
 |
kiszone kwiaty rzepaku. Pyszności! |
 |
Nazwa sklepu mocno humorystyczna: lululu - inne znaki, ale wymowa właśnie taka. |
Jakaż szkoda, że modernizacja trafiła do Lincangu wcześniej niż świadomość potrzeby zachowania indywidualności i ochrony historii oraz kolorytu lokalnego! Bo niestety tych parę uliczek jest ostatnią ostoją starego Lincangu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.