Dzisiejszy wpis powstał w ramach współpracy z japonia-info.pl, czyli pod egidą Unii Azjatyckiej.
Kamienne lwy to chyba najpopularniejsza ozdoba chińskich ulic. Pojawiają się nie tylko przed pałacami, świątyniami czy grobowcami, ale i przy mostach, w parkach a nawet przed bankami czy restauracjami. Wielkie stoją na zewnątrz, a małe strzegą choćby pieczątek. Zazwyczaj jednak mówiąc "kamienne lwy", mamy na myśli właśnie te strzegące wejść; parkę - samca i samiczkę, nawet niekoniecznie z kamienia - często zdarzają się przecież betonowe czy metalowe. Komuś nieobeznanemu z chińską estetyką mogą się wydawać mało podobne do lwów - nie zapominajmy jednak, że w Chinach lwy były znane tylko z opisów. Mają więc lokate grzywy i groźny wyraz pyska, jednak poza tym wyglądają bardziej na psy...
Ponoć jeden z chińskich cesarzy wschodniej dynastii Han dostał lwa jako trybut. Później pojawiały się w buddyjskich pismach i były symbolem boskiej siły i opieki przed złem, jednak w Chinach traktowano je raczej jak magiczne stworzenia z lokalnego bestiariusza, podobne smoczym synom, qilinom i innym feniksom. Czasem wręcz je łączono ze suanni. Nie bardzo wiadomo, kto postanowił postawić je na straży drzwi czy wejść. Wiadomo jednak, że chińska kultura wchłonęła je i uznała za swoje. Oczywiście, zmieniały się w czasie - raz groźne, raz łagodne i mądre, raz potężne, raz smukłe - jednak od Mandżurów były już w zasadzie niezmienne: z dzwoneczkami, prążkami, jeden samiec z "haftowaną piłką" 绣球 xiùqiú - na znak, że rządzi światem, a drugi - samica z młodym, czyli matka czuwająca nad bezpieczeństwem potomstwa. Bez względu na płeć, oba osobniki zaopatrzone są w piękne, lokate grzywy. Młode może być albo spacyfikowane przez matkę i przyciśnięte jej łapą, albo wspinać się po niej i rozrabiać. Zazwyczaj ten po lewej stronie jest samcem, a po prawej - samicą (kiedy patrzymy wychodząc z danej bramy), żeby się zgadzało fengshui i yinyang. Wprawdzie zdarzają się wyjątki, ale jest ich na tyle mało, że wydają się potwierdzać regułę. Ponoć samica broni ludzi wewnątrz budynków, a samiec - samego budynku. Różnią się też wyrazem pyska: samica ma zazwyczaj otwartą paszczę, a samiec zamkniętą. Może to być związane albo z tym, że jedno wdycha powietrze, a drugie wydycha, albo z wymawianiem buddyjskiej świętej sylaby "om". Niektóre zaś zupełnie niestandardowo trzymają perłę w pysku. Kamienne lwy są również dalekimi przodkami części pushou - tradycyjnych kołatek.
Podbiły niemal całą Azję - są znane w Japonii, Korei, Tajlandii, Birmie, Wietnamie, Sri Lance, Nepalu, Kambodży, Laosie i w Malezji. Oczywiście wywędrowały również do chińskich diaspor na całym świecie i zyskały nowe imiona - np. po angielsku nazywa się je lwimi psami (Lion Dogs) albo psami szczęścia (Foo 福 Dogs).
Współczesną ciekawostką jest to, że Chińczycy, którzy obecnie już wiedzą, jak wyglądają prawdziwe lwy, przed bramami czy też wejściami do banków stawiają posągi "naszych" lwów. Jednak... zawsze są to dwa samce (można poznać po grzywie).
Tutaj poczytacie, co się z nimi stało, gdy się przeprowadziły do Japonii.
Przepiękne te lwy :-)
OdpowiedzUsuńTeż je bardzo lubię :)
UsuńZaciekawiło mnie to pilnowanie pieczątek.
OdpowiedzUsuńOch, z czasem lwy po prostu stały się symbolem szczęścia, więc wciskano je po prostu wszędzie.
Usuń