Z okazji świętowania wylądowaliśmy w eleganckiej knajpie, w której zamówiliśmy dania jednocześnie typowe dla kuchni yunnańskiej i bardzo nowoczesne. Z takimi wersjami się jeszcze nigdy nie spotkałam, dlatego pozwolę je sobie opisać.
|
rzeczne krewetki z jaśminem, smażone na ostro |
|
zupa-krem z edamame, czyli niedojrzałej, zielonej soi, z dodatkiem "makaronu" z cukinii |
|
rushan czyli yunnański ser podpuszczkowy, uprażony i podany z mango, w sosie mango-cytrynowym |
|
wieprzowina na parze w ryżowej panierce 粉蒸肉, podana z pszennymi bułeczkami, z których można zrobić "hamburgera" |
A jednak... samej knajpy nie polecę. Bo kelnerom przy pustych stolikach zajęło prawie godzinę dostarczenie nam zamówienia. Ostatniego zamówionego dania już nie zdążyli przynieść, ponieważ my opróżniliśmy już wszystkie półmiski i byliśmy gotowi do wyjścia; tak się nie robi!
Będę się za to starała te smaki odtworzyć w domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.