2013-07-20

ulicznicy

Nie, nie mam na myśli ludzi mieszkających na ulicy, w zgodzie z europejską tradycją biedoty. Mam na myśli ludzi, którzy chcą pracować. I pracują, nie szukając usprawiedliwień w stylu: nie stać mnie na lokal, nie da się, nikt by nie przyszedł. Brak pomocy społecznej w Chinach ma przynajmniej jeden dobry skutek: zamiast czekać na zasiłek, ludzie COŚ ROBIĄ.
Pytanie: co robi lusterko zawieszone na murze, a pod nim słomiana miotła i inne utensylia?
To przenośny salon fryzjerski.
Od trzydziestu lat z hakiem ten pan, a wcześniej i jego ojciec, ustawiali tu krzesełko i nawoływali chętnych. Można się ostrzyc a nawet ogolić. Z czasem, ponieważ zyskali renomę, w mur wsadzili gwoździk, żeby lusterko można było powiesić.
Fryzjer Li jest tak popularny, że przed jego "salonem" ustawiają się kolejki, a ludzie umawiają się na konkretne dni i godziny. Po ostrzyżeniu fryzjer Li sprząta resztki włosów i niedopałki, zostawiając miejsce w takim samym porządku, w jakim było, zanim przyszedł. Ja bym nawet powiedziała, że zostawia miejsce czystsze niż wcześniej...

2 komentarze:

  1. I nie musi na czynsz lokalu tracić. Bardzo dobry biznes :)

    A co jak pada? Ma parasol, czy "salon" jest zamknięty?

    OdpowiedzUsuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.