Wszyscy wiedzą, że jestem maniakiem herbacianym. Wizyta w jakiejkolwiek herbaciarni skutkuje wydawaniem nieprawdopodobnej ilości pieniędzy i stratą całego dnia. Nikogo więc nie może dziwić, że pojechawszy do Zbudowanej Wody, zaszywszy się na całe popołudnie w tamtejszej Świątyni Konfucjusza, gdy tylko przy jednym z budynków świątynnych zobaczyłam tablicę z wyrysowanym "świeża i ekologiczna dzika górska herbata" nie mogłam się oprzeć i weszłam.
W małej herbaciarence sprzedawano różne typy herbaty, od najpospolitszego w Yunnanie pu'eru przez rozmaite zielone aż po naszą górską herbatę. Oczywiście zamówiłam. Gdy pani zajęta była parzeniem, ja przyglądałam się wystawce ceramiki, którą za bajońskie sumy można tam było nabyć. Z przyjemnością przechadzałam się po chłodnym wnętrzu; temperatura na zewnątrz sięgała trzydziestu kilku stopni, więc cieszyłam się odpoczynkiem w cieniu. Lubię upał, ale lubię też móc się przed nim schronić.
Na stole wylądowały dwie szklanki z mocno pachnącym naparem i już wiedziałam, że stamtąd szybko nie wyjdę.
Na stole wylądowały dwie szklanki z mocno pachnącym naparem i już wiedziałam, że stamtąd szybko nie wyjdę.
Z ciekawością przyglądaliśmy się liściom, które z prawdziwą herbatą nie mają nic wspólnego, a które dają napar mocno pachnący i z każdym parzeniem słodszy. Choć piliśmy prawie wrzątek, szybko nas herbatka orzeźwiła. Nie bez powodu mówi się na nią "chłodząca herbata" 凉茶! Im dłużej ją piliśmy, tym bardziej podobał nam się jej nietypowy smak. Podeszłam do właścicielki przybytku i zapytałam, czy mogłaby mi podać nazwę tej rośliny. Podałam kajecik. A pani, uroczyście i z misją tłumaczenia obcokrajowcowi skomplikowanej kultury chińskiej, napisała dwa proste znaki: "górska herbata" 山茶.
Cóż. Plany wywiedzenia się, co to właściwie za zielsko spaliły na panewce. To samo na targu, wypełnionym wręcz całymi naręczami "dobrze obsuszonej" ekhm "herbaty" (tak, Kaju, śpiewałam po drodze kawałek herbaty dobrze obsuszonej), nikt nie wiedział, co to właściwie za roślina. Dopiero dojechawszy do domu zaczęłam szperać. Ze szperania wynikło, że to najprawdopodobniej łodygi i liście "letniej słomy" 夏枯草, czyli pospolitej i używanej w charakterze ziołoleczniczym nawet w Polsce głowienki. Leczy wszystko od niestrawności aż po bolesne miesiączki, acz specjaliści twierdzą, że nie powinno się przesadzać z ilością, bo wypijana codziennie przez dłuższy okres czasu może być niezdrowa i powodować alergie.
Cóż. W Zbudowanej Wodzie wszyscy ją piją całymi dniami, od młodości do starości, coraz łatwiej, coraz prościej... param pam pam... przepraszam, zaturnaliłam się. Na czym to ja?... A, tak.
Cóż. Plany wywiedzenia się, co to właściwie za zielsko spaliły na panewce. To samo na targu, wypełnionym wręcz całymi naręczami "dobrze obsuszonej" ekhm "herbaty" (tak, Kaju, śpiewałam po drodze kawałek herbaty dobrze obsuszonej), nikt nie wiedział, co to właściwie za roślina. Dopiero dojechawszy do domu zaczęłam szperać. Ze szperania wynikło, że to najprawdopodobniej łodygi i liście "letniej słomy" 夏枯草, czyli pospolitej i używanej w charakterze ziołoleczniczym nawet w Polsce głowienki. Leczy wszystko od niestrawności aż po bolesne miesiączki, acz specjaliści twierdzą, że nie powinno się przesadzać z ilością, bo wypijana codziennie przez dłuższy okres czasu może być niezdrowa i powodować alergie.
Cóż. W Zbudowanej Wodzie wszyscy ją piją całymi dniami, od młodości do starości, coraz łatwiej, coraz prościej... param pam pam... przepraszam, zaturnaliłam się. Na czym to ja?... A, tak.
Herbata głowienkowa w dużych ilościach przywędrowała z nami do Kunmingu. Zakochałam się w tym smaku i zarażam nim znajomych. Można ją parzyć z piętnaście razy, nawet wrzątkiem. Można też zalewać zimną wodą i pić zamiast wody z cytryną. A kiedy mi się skończy, trzeba będzie się znowu do Zbudowanej Wody wybrać. Już mnie cieszy ta perspektywa!
Ok już wiem co to jest i wiem ,że widziałam na łąkach,ale powiedz mi jaka część tej rośliny się zaparza.Czy to jest wysuszone? W waszych szklankach jest tego dużo wygląda jak świeża roślinka i jest podobne do moczarki kanadyjskiej.Pozdrawiam Noneczka.
OdpowiedzUsuńparzyliśmy wysuszone liście, osadzone wciąż na łodygach, które po zaparzeniu wyglądały faktycznie jak świeże. Kwiaty też można parzyć, ale ponieważ są cennym lekarstwem, więc się ich do zwykłej herbatki nie dodaje.
OdpowiedzUsuńW przeciwieństwie do moczarki jest to zioło rosnące na łąkach i w lasach. W dużym zbliżeniu można odkryć, że łodyga jest pokryta malutkimi włoskami i że liście nie są ząbkowane; rzadko też są zebrane po trzy.