Jianshuiskie "must-go". Dlaczego?
Nie dlatego, że to pod względem wielkości druga po tej w Qufu Świątynia Konfucjusza.
Nie dlatego, że znajduje się na licznych listach zabytków.
Nawet nie dlatego, że jest wspaniałym, dobrze zachowanym zabytkiem z czasów Mingowskich i Qingowskich.
Po prostu dlatego, że jest piękna.
Budowę rozpoczęto w 1285 roku, jeszcze za czasów, gdy do Yunnanu wkroczyli Mongołowie, teoretycznie niosąc kaganiec oświaty, a w praktyce przekonując ludność do minimalistycznego trybu życia (rabując) i powiększając pulę genetyczną (gwałcąc).
Jako, że po Mongołach Yunnan został na stałe włączony w Cesarstwo, reprezentanci każdej następnej dynastii rozbudowywali świątynię wedle swoich potrzeb i upodobań - w sumie około pięćdziesiąt razy. Tak powstał piękny kompleks świątynny o prawie ośmiohektarowej powierzchni. Niezliczone budynki, pawilony, bramy, pokryte pięknymi płaskorzeźbami, przykryte ceramicznymi dachówkami, błyszczącymi w słońcu, jezioro z lotosami, zwane "Morzem Nauki" 學海, a wszystko połączone ścieżkami w parku świątynnym, który sam w sobie był w stanie całkowicie zaspokoić moje potrzeby estetyczne.
Absolutna cisza i spokój, przerywana tylko hałaśliwymi zalotami cykad, dym znad świec palonych w intencji i ku pamięci, porzucony na trawniku rumak, w którym się zakochałam, a jeszcze tego dnia niebo stroiło gniewne minki... Dobrze mi tam było. A górską herbatę sprzedawaną w małej herbaciarni wewnątrz kompleksu świątynnego mogę z czystym sumieniem polecić każdemu.
Warte spędzenia wewnątrz przynajmniej pół dnia.
Więcej moich zdjęć tutaj.
A tutaj link do własnej strony internetowej świątyni.
Śliczne zdjęcia...widac ze tam jest cudownie...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCzy wszytskie świątynie Konfucjusza mają czerwone mury? Koło mnie w Kaohsiung też jest jedna, niestety w remoncie, więc wejście utrudnione - ale spod płotków i płacht ekipy remontowej widać właśnie takie bordowo- ceglaste ogrodzenie... Jesli to tradycja, czy wiesz może dlaczego?
OdpowiedzUsuńZdjęcia piękne, tak spokojnie i czysto, zwłaszcza gdy kojarzy się Chiny z obrazkami pekińskimi lub Shenzhen, Xiamen, Szanghaj, gdzie wszytsko przysłonięte jest smogiem...
Pozdrawiam
Magda
Wszystkie, które do tej pory spotkałam - za inne nie ręczę, ale ponieważ na niektóre świątynie konfucjańskie mówi się "czerwonomurna świątynia" (紅牆廟), to myślę, że można zaryzykować stwierdzenie, że wszystkie. Ba! Nie tylko one - również duża ilość świątyń buddyjskich jest otoczona czerwonymi murami; taki sam kolor pokrywa też mury Zakazanego Miasta.
OdpowiedzUsuńHipotez jest kilka.
1) czerwień to kolor zarezerwowany dla rodów/miejsc "bogatych i dobrze ustawionych" (富貴).
2) czerwień to kolor ognia, jednego z podstawowych elementów (http://pl.wikipedia.org/wiki/Wu_xing), zestawiony bywał z żółtymi bądź zielononiebieskimi dachówkami, które mogły symbolizować ziemię bądź drewno.
3) zgodnie z estetyką dawnych Chin pięknym połączeniem były szmaragdowozielone dachówki i czerwone ściany - fraza 紅牆碧瓦 pojawiała się w chińskiej poezji wystarczająco często, żeby móc przypuszczać, że jest to jakiś tam ideał estetyczny.
ach, byłabym zapomniała: jest jeszcze teoria, że wszystkie świątynie były kiedyś utrzymane w normalnych kolorach, a po dojściu Mao do władzy zostały przemalowane na czerwono :D
OdpowiedzUsuń