Składniki:
*kawałek dyni
*pasta douban - po uważaniu, wystarczy łyżka na porcję dwuosobową
*sos sojowy - łyżeczka
*mąka ziemniaczana wymieszana z wodą jako zagęstnik - jakieś dwie łyżeczki
*szklanka rosołu albo wody
*olej
Wykonanie:
1) Obieramy dynię ze skóry, wyjmujemy pulpę z pestkami. Ja pestki myję i suszę, żeby mieć do chrupania, ale to już inna sprawa. Kroimy dynię na plastry grubości palca i odkładamy na bok, niedługo nam się przyda :)
2) Rozgrzewamy wok, wlewamy olej - nie jakieś koszmarne ilości, ma służyć głównie do obsmażenia pasty.
3) Do rozgrzanego oleju pakujemy łychę pasty (uwaga! będzie gryzło w oczy i dusiło), obsmażamy, aż zapachnie i dodajemy szklankę cieczy (uff, przestaje tak koszmarnie skwierczeć ;)), a do tego sosu wpakowujemy dynię, sos sojowy, a jeśli dynia niesłodka, to można pół łyżeczki cukru. Nasza dynia jest słodka, więc nie trzeba :)
4) Gotujemy na dużym ogniu kwadrans, co jakiś czas mieszając. W zależności od wielkości i grubości kawałków a także od stopnia dojrzałości dyni, czas gotowania może się różnić, dlatego warto po kwadransie sprawdzić, w jakim dynia jest stanie. Ma być miękka acz nierozpadająca. Naszej zabrało to dokładnie 20 minut.
5) Zagęszczamy sos ciapają z mąką ziemniaczaną, mieszamy, żeby dynia się ładnie sosem pokryła i podajemy.
Jeśli mamy szczęście, to wygląda tak:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.