2013-01-15

Oden おでん 關東煮

Oden おでん to japońskie danie typowo zimowe. Nie będziemy Japończyków urażać mówiąc, że jest to po prostu zupa... No dobrze, jest to zupa - bulion dashi przyprawiony sosem sojowym z milionem ugotowanych w nim dodatków - od jajek, rzodkwi japońskiej, konnyaku (takie cóś z dziwidła), ciasteczek rybnych satsuma age itp. Często przyprawia się ją gorczycą sarepską. Ugotowane elementy można jeść wprost, bądź po umoczeniu w jakimś sosie - najczęściej sojowym. Skład zupy i składników różni się w zależności od regionu - w efekcie danie może być słodkawe bądź pikantne. Różne są też sposoby podania: można składniki wrzucić luzem do zupy, albo najpierw je zaszaszłykować. W wersji japońskiej nieodzownym dosmaczaczem są wodorosty i suszona ryba.
Danie to jest bardzo popularne na Tajwanie, z nieodłącznymi ciasteczkami rybnymi 甜不辣 ("słodkie, nie pikantne"), zarówno na nocnych targach, jak i w moim ukochanym 7-Eleven (wbrew nazwie całodobowym), pod lokalną nazwą 黑輪 bądź 關東煮. Podobno w chińskich 7-Eleven też to można znaleźć, ale w Kunmingu nie ma 7-Eleven, więc nie miałam okazji sprawdzić. Wersja chińska jest wzbogacona o produkty, których przeciętny Japończyk nie weźmie do ust, jak różnego typu pulpeciki czy kostki ściętej krwi wieprzowej/drobiowej. Również w Korei potrawa uległa przeobrażeniom - zupa, w której cosie się gotują, jest bardzo pikantna.
Tak naprawdę składnikiem może być wszystko. Marchewka, grzyby, kapusta, ziemniaki, kawałki parówek, pulpety z różnego rodzaju mięs, raciczki, tofu w najróżniejszych odsłonach, surimi, pędy bambusa - co komu tylko wpadnie do głowy, a konsystencję ma odpowiednią.
W zimie przenośne stragany z tutejszą wersją oden wytaczają się na ulicę. Cóż może być bowiem lepszą przekąską w zimny dzień niż takie gorące kęski, do których spożywania nie trzeba nawet się zatrzymywać czy zdejmować rękawiczek?
Z drugiej strony, danie nietrudne do przyrządzenia w domu. Zupa, kilka patyczków, jakiś dip... Doskonale pasuje do ryżu.
Można na przykład tak:
*surimi
*rzodkiew w grube talarki
*marchew w grube talarki
*pulpeciki z dowolnego mięsa, obtoczone w mące ziemniaczanej (nie mogą się rozciapywać, muszą być zwarte)
*krewetki
*suszone krewetki czy jakieś inne cosie, nadające się do utworzenia smaku zupy rybnej
*dip - na przykład z pasty chilli, sosu sojowego, oleju sezamowego, cebulki, czosnku i soli
1) Ugotować zupę tak, by pachniała i wrzała
2) Wsadzać do niej pyszności ponadziewane na patyczki. Pamiętamy, że szaszłykujemy tylko takie same produkty - czas gotowania krewetek i choćby marchewki znacznie się różni. Po kolei wyciągamy to, co już jest gotowe.
3) Maczamy w dipie, ściągamy na ryż, który już czeka w miseczce.
4) Zajadamy ze smakiem, kończąc obiad wypiciem zupy :)
Pamiętajmy, że gotowane żarcie jest dużo zdrowsze niż smażone :)

Zdjęciem własnego odenu się nie pochwalę. Po co to gotować, skoro od odenów roi się w całym Yunnanie, nawet w tak małym mieście jak Yuxi? Jeśli spożywa się oden na powietrzu, dostaje się jednorazową miseczkę gratis. Wybiera się szaszłyczki, które następnie macza się w dipie oferowanym przez szefa straganu. Częścią yunnańskiego folkloru są michy ze sproszkowanym chilli, którym można obsypać ugotowane szaszłyczki...

2 komentarze:

  1. Cześć,
    czy w Warszawie można gdzieś znaleźć restaurację z oden?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nigdy się nie spotkałam, ale nie jestem wiarygodnym źródłem, bo bywam w Warszawie tylko przejazdem.

      Usuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.