Wspominałam już, że niskie głosy według mnie ociekają seksem? Barry White, Gordon Haskel, Isaac Hayes, Zhao Peng... Zresztą, jak kobita nisko śpiewa, też jest bardziej sexy niż jakaś piskawka... Ale Chińczycy mają inaczej. Oni lubią wysokie glosy. Chinki doprowadza do orgazmu w locie głos jakichś 林俊傑 Lin Junjie i tym podobnych 光良 Guang Liangów.
W związku z tym kupiłam sobie dwupłytowy album - składankę niskich głosów. Znaleźli całych pięciu wokalistów, w dodatku, mimo iż płyta po angielsku wabi się "greatest basso", przeważają kobiety; jest tylko dwóch gogusiów. Jeden to oczywiście Zhao Peng, drugi to tytułowy Feng Qiao. Po wysłuchaniu jego seksualnego szeptu (trudno to nazwać śpiewem), poszukałam informacji na jego temat.
Dowiedziałam się, że tak naprawdę to jest to chiński Kaczkowski łamany przez Niedźwiedzkiego. Słuchaczki kochały się w jego głosie, więc nagrał płytę... potem drugą... potem trzecią... a potem to już samo poszło. Popularny, bo głos. Ale chyba też przez wygląd... No bo on, w przeciwieństwie do 90% Chińczyków WYGLĄDA jak facet:Ma więcej niż trzy włosy na brodzie i nie nosi ciemnych okularów w różowych oprawkach, i w ogóle jest męski...
Enjoy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.