Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Nankin 南京. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Nankin 南京. Pokaż wszystkie posty

2014-11-26

水八鲜 Osiem Wodnych Świeżości

Słyszeliście kiedyś o takim czymś?
Nie martwcie się, ja też nie. W końcu nie jestem z Nankinu - a przecież właśnie nankińskich ośmiu cudeniek rzecz dotyczy. Wiadomo, jesteśmy w Chinach, więc będzie chodzić o jedzenie - i wiadomo, że takie, które można znaleźć w wodzie. Pierwsze zaskoczenie: zbiorcza nazwa dotyczy wyłącznie flory - i to takiej, która służy do jedzenia przez ludzi (co akurat w Chinach niewiele znaczy, bo przecież Chińczycy jedzą prawie wszystko).
Ile "wodnych" produktów spożywczych jesteście w stanie podać tak z głowy, bez szukania w internetach? Ja mam kilka na podorędziu, bo już o nich wspominałam na blogu. Od nich więc zacznę:
Przyznam jednak, że pozostałych nigdy jeszcze nie jadłam. Ba! Nigdy nawet o nich nie słyszałam... Mowa o 
Z kropidła jada się łodygi i liście, zblanszowane i podane w sałatce z sojowo-octowo-sezamowym sosem.
Rozłożnia kusi owocami, bogatymi w skrobię. Można je jeść surowe bądź przegotowane; robi się z nich także mączkę (tak samo zresztą, jak z kłączy lotosu, ponikła i kotewki).
Skoro już wiem, czego mi brakuje, by poznać wszystkich osiem wodnych świeżości, biorę się za nadrabianie kulinarnych zaległości. Na targ marsz! Może właśnie dzisiaj uda mi się kupić owoce rozłożni?
A swoją drogą nigdy nie przestanie mnie fascynować, jak wielu słów własnego języka nie znam, dopóki nie dowiem się o ich istnieniu, przekładając coś z chińskiego. Miałam osiem roślin, z których tylko lotos i strzałka wodna jakoś mi się kojarzyły - przy czym dawniej nie wiedziałam, że to, co się w lotosie jada, to kłącza. Ostruda kojarzyła mi się tylko z Ostródą, kropidło ze Świętami Wielkanocnymi, a nazwy typu ponikło czy inne rozłożnie nie kojarzą mi się żywcem z niczym. Świetnie, że w ogóle istnieją polskie nazwy; cieszę się, że będąc w Chinach mogę uczyć się języka ojczystego :)

2014-04-27

Nie ma drugiego takiego kraju VII

Niedziela=czytanie. To pewnie dlatego, że w soboty i niedziele ZB jest całymi dniami w pracy. W sobotę robię zakupy, pyszne żarcie, piorę, prasuję, a jeśli mi się bardzo nudzi, to nawet czasem sprzątam. W soboty robiłam lampiony, w soboty nalewkuję, przestawiam sprzęty w mieszkaniu itd. Niedziela to ukochane seriale, filmy, książki i muzyka. I radio. Trójka i jazz, konkretnie. Czasem Dwójka. Książki różne, ale głównie te o Chinach, bo niestety zawsze mam za dużo książek kupionych, stoją i czekają na swoją kolej. Ech... Są też artykuły gazetowe. Niby codziennie mam czas czytać, ale tak na poważnie to czytam tylko w weekendy, na co dzień to tylko wiadomości. No więc niedziela to rozrywki yntelektualne. Jeszcze jakiś czas pomęczę Panią Pastorową, a potem pewnie będę się dzielić innymi inszościami. Dzisiaj będzie o geografii Chin.

TRZY WSPANIAŁE MIASTA

Pekin na północy.
Nankin pośrodku.
Kanton na południu.

Pekin jest największy.
Nankin jest najuczeńszy.
Kanton jest najbogatszy.

W Pekinie znajduje się pałac cesarski. Ogrody są niezmiernie wielkie, są w nich góry i jeziora, i zagajniki wewnątrz murów, a także domy dla krewnych cesarza.
W Nankinie znajduje się chińska wieża. Jest zrobiona z porcelanowych cegieł i składa się z dziewięciu pomieszczeń, jedno nad drugim. Jest wysoka na dwieście stóp, zdumiewająca wysokość. Do czego służy? Do niczego – albo do czegoś gorszego niż nic. To świątynia Buddy, pełna jego podobizn*.
W Kantonie jest tak dużo ludzi, że nie wystarcza dla nich miejsca na ziemi; dlatego tysiące żyją na wodzie, w łódkach. Wielu z nich nigdy nie przespało nocy na brzegu. Dzieci często wypadają za burtę, ale ponieważ mają do szyi przytroczone wydrążone tykwy, dryfują i są szybko wyławiane.
Bardzo długi czas Chińczycy nie pozwalali obcokrajowcom przybywać do ich miast. Wiele zagranicznych statków przypływało do Kantonu, by kupić herbatę i jedwab; ale kupcom zabroniono wchodzić do miasta, żyli więc na małej wysepce w pobliżu i na niej zbudowali miasto zwane Macao. Później chiński cesarz zgodził się, by obcy mogli wpływać do pięciu portów, które nazywają się: Shang-hae, Ning-po, Foo-choo, Amoy i Hong-Kong**. Ten ostatni port, Hong-Kong jest wyspą w pobliżu Kantonu, na której Anglicy wybudowali miasto i nazwali je Wiktoria.

DWIE RZEKI

Jedna nazywa się Yeang-te-sang albo „Syn Oceanu”***. Jest największa w Azji.
Druga to Rzeka Żółta, nazwana tak, gdyż miękka glina zmieszana z wodą nadaje jej żółtą barwę.

JEZIORA

Są tam ogromne jeziora, pokryte łodziami i rybakami. Ale najlepszymi rybakami są tresowane kormorany, które łapią ryby dla swych panów.

DWA WIELKIE CUDA

Wielki Kanał jest cudem. Łączy dwie rzeki, dzięki czemu Chińczycy mogą przebyć wodą drogę z Kantonu do Pekinu.
Wielki Mur jest większym cudem, ale nie aż tak użytecznym jak kanał. Mur został zbudowany na północy Chin, by zatrzymać Mandżurów. Jest długi na 1500 mil, wysoki na 20 stóp i szeroki na 25. Nie było jednak w Chinach wystarczająco dużo żołnierzy, by zatrzymać wrogów na zewnątrz i Mandżurowie przeszli przez mur.
Cesarz jest Mandżurem. Cesarzowa nie ma małych stóp, jak Chinki. To Mandżurowie zmusili Chińczyków do golenia głów, choć zwykli oni związywać włosy w węzeł na czubku głowy. Wielu Chińczyków wolało stracić głowę niż włosy. Czyż to nie okrutne ścinać im głowy tylko dlatego, że nie chcieli ich ogolić? Ale Mandżurowie byli bardzo okrutni wobec Chińczyków****.

Przez długą chwilę nie mogłam sobie z głowy wybić wizji dzieci z wydrążonymi tykwami przymocowanymi do szyi, dryfujących wokół Hongkongu... :D

* chodzi oczywiście o pagodę; choć pani Mortimer nie podaje nazwy „wieży”, mówi rzecz ważną – że została ona zrobiona z porcelany. Musi więc chodzić o sławną w owym czasie, dziś już nieistniejącą, Porcelanową Wieżę w Nankinie.
** kolejno: Szanghaj, Ningbo, Fuzhou, Xiamen i Hongkong.
*** mowa oczywiście o Jangcy, przy czym warto zauważyć, że tłumaczenie „Syn Oceanu”, przytoczone za Matteo Riccim, jest błędne – ach te chińskie homofony, z 揚子江 zrobiono 洋子江 ...
**** W oryginale mowa o „Tartarach”. Jest to pojęcie bardzo szerokie, ponieważ obejmuje swojskich Tatarów, Mongołów, mieszkańców zachodniego Turkiestanu i zachodniej Syberii, aż po Mandżurię. I wprawdzie Mur nie powstał po to, żeby bronić Chiny przed Mandżurami – a w każdym razie nie tylko po to i nie w tym czasie, w którym obrona przed Mandżurami była potrzebna, ale skoro w następnym zdaniu mamy, że cesarz jest Tartarem, pozwoliłam sobie przetłumaczyć nieszczęsnych Tartarów na Mandżurów.