2021-11-13

Myriopteron 翅果藤

Czasem nudzą mi się już zwykłe warzywa, które można spotkać na każdym kunmińskim targu - wiecie: lotosy, bylica, tułacz pstry, paprotki, liście złocieni itd. Wtedy idę zazwyczaj do jakiejś knajpy z Simao, gdzie karmią dzikim żarciem, rosnącym w górach. A potem dwa tygodnie spędzam na riserczu, żeby dowiedzieć się, co tak naprawdę zjadłam... Tym razem trafiłam na cudeńko, którego nigdy jeszcze nie widziałam nawet w przelocie. Wygląda, jakby był ozdobą zrobioną z papieru, a nie prawdziwą rośliną.
Kelner, zapytany o nazwę, powiedział, że to "dzika przepękla". Tak się to nazywa u nich na wsi, ale z prawdziwą przepęklą łączy to warzywo tylko gorzki smak. Dlatego po powrocie do domu grzebię w internetach, które w końcu dają upragnioną odpowiedź: to myriopteron, roślina z rodziny toinowtych, występujących głównie w tropikach i subtropikach Azji, daleki kuzyn przepięknej plumerii. Po chińsku zowie się pnączem skrzydłowocu 翅果藤. Rodzina ta słynie z tego, że wielu jej przedstawicieli jest trujących bądź leczniczych, a czasem - jedno i drugie naraz. Akurat o naszym myriopteronie nikt nie mówi jak o truciźnie, ale pewnie nie należy przesadzać z ilością. W południowo-zachodnim Yunnanie jada się go głównie w sałatkach albo smażony. My spróbowaliśmy wersji smażonej z czosnkiem i słodką papryką:
Zjadłam sporo, bo - wbrew moim obawom - warzywo nie było tak gorzkie, że aż gębę wykręca. Powiedziałabym nawet, że zdarzały się (z rzadka) przebłyski dziwacznej słodyczy. Dlatego nie zdziwił mnie wyszperany artykuł, twierdzący, że ta roślina to jeden z naturalnych słodzików. Może nie przesadzałabym z tym dwadzieścia razy słodszy od cukru, ale być może uda się kiedyś wyhodować odmianę, która nie zawiera tego wszystkiego, co gorzkie...

2 komentarze:

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.