Wycinanki nie są sztuką rdzennie chińską. Ponoć najstarsze znalezione wycinanki pochodzą z VI wieku, z okolic dzisiejszego Xinjiangu, czyli dawnej Dżungarii. Jednak pewnie w każdym miejscu, w którym używano papieru, prędzej czy później stworzono sztukę takiego cięcia tej delikatnej materii, by powstały małe dzieła sztuki. W dodatku to właśnie chińskie wycinanki wylądowały na liście niematerialnego dziedzictwa UNESCO. Są popularne, piękne i nijak się mają do dziecięcych "serwetek" wycinanych na plastyce. Bywają skomplikowanymi obrazami, których wykonanie wymaga niebylejakiej precyzji.
Gdy za czasów tangowskich wraz z Hanami i resztą kultury chińskiej dotarły wycinanki do Yunnanu, na styku kultury chińskiej i kultur tutejszych grup etnicznych powstała nowa jakość: w chińskie wycinanki wkradły się etniczne elementy yunnańskie, takie jak dajskie wizerunki kobiet z dużym biustem i wąską talią, ubranych całkiem nie po chińsku a także kolory odmienne od ukochanej przez Chińczyków czerwieni.
W 2002 roku kunmińskie wycinanki trafiły na tutejszą listę dziedzictwa niematerialnego.
Gdyby nie Twój komentarz to gdyby ktoś mi pokazał tę granatową powiedział bym 'Indie'. Ta czerwona też jest 'mało chińska', Gruzja ? Ale wszędzie gdzie zawitał papier takie witrażowe wycinanki są robione, i są piękne :)
OdpowiedzUsuńteż je uwielbiam :) I faktycznie tutejsze trochę się różnią od tych rdzennie chińskich :)
Usuń