2014-06-15

丛 Cong

Czas jaki temu zafrapowało mnie okrutnie: skoro w latach '50 i '60, ba, '70 nawet Chiny były biedne tak, że ludność polowała na wróble z braku innego mięsa, jakim cudem w ogóle były możliwe duże imprezy rodzinne typu wesele, z obowiązkową setką gości (co najmniej!) czy inne pogrzeby? Skąd ludzie brali na to pieniądze? Może dotacje państwowe? Może imprezy były składkowe? Teściowie opowiedzieli mi wówczas o zwyczaju zwanym "丛" cong - zbiór, wiązanka. Ku mojemu najwyższemu zaskoczeniu, wzmiankę o nim znalazłam również u mojego ukochanego Zhao Zhengwana. Przytaczam więc jego opowieść o congu.
W społeczności dawnych kunmińczyków szeroko rozpowszechniony był rodzaj depozytu, który zwano cong. Cóż to takiego? Mianowicie umawiała się grupa znajomych, każdy się zrzucał do wspólnej skarbonki i jedna osoba mogła z tej większej kwoty skorzystać, a potem w kolejce czekali inni. Zazwyczaj inicjator przedsięwzięcia bądź ktoś w nagłej potrzebie korzystał jako pierwszy. Przypomina to trochę dzisiejsze bankowe pożyczki, a ponoć sam zwyczaj do dzisiaj istnieje w szczątkowej formie.
Biorąc pod uwagę ówczesne zarobki, w ten sposób można było zebrać trochę gotówki, by zorganizować wielkie imprezy czy kupić jakiś niecodzienny produkt. Cong nie był oprocentowany, więc nie stanowił większego obciążenia, dlatego też był popularny między sąsiadami czy współpracownikami. Było kilka typów - cong dzienny, dziesięciodniowy, miesięczny itd. Jeśli zrzuciło się wiele osób, jednym congiem można było załatwić wesele, pogrzeb czy inne Wielkie Sprawy*, albo zainwestować w jakiś biznes.
Oczywiście, w takie depozyty bawili się raczej ludzie biedni czy drobni handlarze. W życiu codziennym "znajdowali grosz - jedli za grosz", nie mieli oszczędności, polegali więc na takim sposobie by sprostać nagłym trudnościom.
Zauważyć też trzeba, że choć cong niósł korzyści, mógł też przynieść straty, zawsze bowiem istniało ryzyko, że trafi się na bezwstydnika, który weźmie cong i się ulotni, zostawiając z niczym swych partnerów. Dlatego też na cong trzeba było się umawiać z wiarygodnymi i zaufanymi sąsiadami i współpracownikami. W dzisiejszych czasach cong trąci myszką, bo przecież lepiej wsadzić pieniądze do państwowego banku; nie tylko wspomaga się w ten sposób ojczyznę, ale też jest się bezpiecznym, a w dodatku są odsetki**.
[Kunmińskie Wspomnienia, Zhao Zhengwan - 昆明憶舊, 趙正萬]

Ciekawe, prawda? Ta wiara w ludzi, w to, że pożyczą kasę i ją zwrócą w rozsądnym terminie. W wypadku ślubu faktycznie mogło to być już na drugi dzień, biorąc pod uwagę weselne czerwone koperty. Ale co jeśli ktoś na przykład chciał kupić lodówkę? Skąd było wiadomo, że zdoła uzbierać, żeby oddać kasę do wspólnej skarbonki? Przecież gdyby mógł uzbierać, toby najpierw uzbierał, a potem kupił lodówkę i nie musiałby wcale pożyczać, prawda? Ech, inaczej się wtedy żyło, inne były relacje międzyludzkie i stopień zaufania...

*są różne definicje Wielkich Spraw Ludzkiego Żywota (人生大事) w Chinach; najczęściej chodzi o ukończenie szkoły, podjęcie pracy zarobkowej i małżeństwo, ale wymienia się też inne. Oj, chyba będzie o tym wpis...
**z tym bezpieczeństwem i galopującym patriotyzmem to może być różnie, ale to już zupełnie inna historia...

2 komentarze:

  1. Wróble również płoszono i wybijano na rozkaz Mao, żeby nie wyjadały ziarna, a że później rozprzestrzeniło się w okolicy wszelkie robactwo, to już inny problem.

    W dawnych czasach, gdy rodziło się dziecko w biednej rodzinie, sto najbliższych rodzin składało się na amulet mający go ochronić przed wszelkim złem tego świata. Ciekawe, czy to również wynikało z cong.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama idea jest podobna, ale cong mógł służyć nie tylko zebraniu forsy na dziecko, ale i być pomocny przy kupnie pralki czy roweru.

      Usuń

Proszę, nie anonimowo!
Ze względu na zbyt dużą ilość trolli, musiałam włączyć moderowanie komentarzy. Ukażą się więc dopiero, gdy je zaakceptuję. Proszę o cierpliwość.