Przekąska ta przywędrowała do Yunnanu z Tajlandii. Proces wytwarzania słodkich placuszków roti kluai czy po prostu roti znam już na pamięć:
Robimy placek z kulki ciasta. Dodajemy duuuużo oleju, żeby się nie przykleił na stałe do "stołu"
Najpierw rozpłaszczamy łapkami:
Potem zdejmujemy z blatu trzymając za brzegi...
...i świst! kręcimy ciastem młynka, jakbyśmy pizzę robili, a potem miotamy plackiem o blat:
Po kilku rzutach tym apetycznym dyskiem, placek robi się ogromniasty. Od dziś precz z wałkowaniem - jest przereklamowane ;)
Tak przygotowane ciasto ozdabiamy ciapką z banana i jajka, składamy na pół i wrzucamy na gorący olej:
Gdy się usmaży, odsączamy z tłuszczu i tniemy na kawałki wygodne do wcinania przy pomocy wykałaczek. Tniemy oczywiście nożyczkami.
Robimy placek z kulki ciasta. Dodajemy duuuużo oleju, żeby się nie przykleił na stałe do "stołu"
Najpierw rozpłaszczamy łapkami:
Potem zdejmujemy z blatu trzymając za brzegi...
...i świst! kręcimy ciastem młynka, jakbyśmy pizzę robili, a potem miotamy plackiem o blat:
Po kilku rzutach tym apetycznym dyskiem, placek robi się ogromniasty. Od dziś precz z wałkowaniem - jest przereklamowane ;)
Tak przygotowane ciasto ozdabiamy ciapką z banana i jajka, składamy na pół i wrzucamy na gorący olej:
Gdy się usmaży, odsączamy z tłuszczu i tniemy na kawałki wygodne do wcinania przy pomocy wykałaczek. Tniemy oczywiście nożyczkami.
Na koniec można podlać zagęszczonym mlekiem słodzonym, ale nie jest to obowiązkowe ;) Gdyby nie ten tłuszcz, zajadałabym się miotanymi plackami na okrągło, a tak - dopieszczam się nimi tylko, gdy pojawia się wyjątkowa okazja - na przykład Dzień Dziecka :) Wszystkiego najlepszego! :)
A jeśli chcecie przyrządzić taki placek, tutaj znajdziecie przepis.
Jeśli zaś chcecie zobaczyć sam proces od początku do końca, to poniżej film prosto z Bangkoku:
a czemu ta dziewuszka ma taka placzliwa mine na zdjeciu? A wlasnie piszesz o zwyczajach mlekowych. Jak to jest? Bo generalnie z tego co slysze to Azjaci z mlekiem maja problemy, maja genetyczna sklonnosc w kierunku nietolerancji laktozy. A inni biali czesto marudza, ze w Chinach maja problem z dostaniem porzadneog mleka i serow, glownie zoltych.
OdpowiedzUsuńDziewuszka nie miała kasy na placuszki, więc musiała obejść się ze smakiem. Azjaci mają problemy z trawieniem mleka... ale to w ogóle nie przeszkadza przemysłowi mleczarskiemu rozwijać się błyskawicznie. W każdym chińskim mieście można kupić mleko - w kartonie, woreczkach, UHT, pasteryzowane a na targach to i świeże się znajdzie. Ale z serami bida faktycznie, choć akurat w Yunnanie jest kilka rodzajów sera lokalnego.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń